Prośba ukraińskich władz, by usunąć strefę .RU z systemu DNS, wydawać się może sensownym pomysłem. Tak, jak decyzja amerykańskiej firmy Cogent, jednego z największych infrastrukturalnych dostawców Internetu na świecie, o zaprzestaniu świadczenia połączeń z Rosją.

Problem w tym, że o ile brak dostępu do usług Apple to niedogodność (na przykład, powodująca długie kolejki przy wejściach do metra w Moskwie), o tyle kompletne odcięcie od globalnego Internetu oznacza, że jedynymi źródłami informacji dotyczących wojny w Ukrainie i sytuacji na świecie stają się w Rosji reżimowe media kontrolowane przez Kreml.

„Jakakolwiek publiczna wypowiedź może być podstawą do oskarżenia o rozpowszechnianie fałszywych informacji, w tym wpisy w mediach społecznościowych i prywatne wiadomości wysłane do sąsiada” – kontynuuje mój rozmówca. – „Dlatego wiele osób, które wciąż mają dostęp do Facebooka czy Twittera, zaczęło usuwać swoje wpisy dotyczące wojny”.

Aktywiści i aktywistki, ale i zwykli ludzie, w Rosji potrzebują dostępu do informacji. Zaś w wypadku masowych strajków i protestów (których nie można wykluczyć), przepływ informacji może pomóc ograniczyć rozlew krwi.

  • gfle
    link
    32 years ago

    Chiński GFW nie jest aż taki szczelny. 😉 Bardziej męczący.