cross-postowane z: https://szmer.info/post/10971

Dlaczego więc o niewpuszczeniu (po raz kolejny) Ziemkiewicza do Wielkiej Brytanii warto w ogóle mówić? Otóż mam głębokie przekonanie, że dlatego, gdyż ten śmieszny widok (wielki, zwalisty, prawdziwy Polak, u nas, w Warszawie, światowej sławy, siedzi kilka godzin w ciepłym pokoiku na Heathrow z grupą obcych mu ludzi z całego świata, którzy nawet nie wiedzą, że siedzą z rasistą) zmusza nas do skonfrontowania się z fundamentalnym fetyszem naszej kultury politycznej – wolnością słowa. Żeby się pożegnać z Ziemkiewiczem i jego szybującą bez kontaktu z realem frazą, to zapamiętajmy, że w jego mniemaniu, czekając na samolot powrotny do Warszawy, był więźniem politycznym (!). Trzy godziny.