19-letnia Fatemah w Afganistanie uprawiała kolarstwo. Teraz dostanie rower, żeby wrócić do treningów

Marta Woźniak 30 października 2021 | 17:05

W Ośrodku dla Cudzoziemców w Bezwoli przebywa 19-letnia Fatemah, która w Afganistanie trenowała kolarstwo. Zuzanna Mockałło wraz z koleżankami poruszyły sąsiadów, by znaleźć dla Afganki kolarzówkę. Zebrały też kilkadziesiąt rowerów, by uchodźcy nie byli odizolowani od świata.

Zuzanna Mockałło z Mokotowa wraz z grupą koleżanek nawiązały kontakt z Ośrodkiem dla Cudzoziemców w Bezwoli (woj. lubelskie). Dla uchodźców zebrały paczki z podpaskami, papierem toaletowym czy mydłem, innym razem zawiozły ubrania i buty, zorganizowały też zbiórkę jedzenia. - Jedna z rodzin, która uciekła z Afganistanu, przyjechała tak, jak stała. Mieli na nogach klapki - wspomina.

Do akcji dołączyły się m.in. bar Studio, w którym pracuje Zuzanna, czy klub Regeneracja. Pomogły w zbiórkach i w transporcie. Ale oprócz jedzenia, środków higienicznych czy butów są też inne potrzeby - rowery.

Ośrodki dla uchodźców w lesie

Ośrodek w Bezwoli znajduje się w lesie, a najbliższy sklep oddalony jest o 9 km. Przejść prawie 20 km po drobną rzecz jest kłopotem, rower jest więc konieczny, by się dostać do sklepu czy apteki. - Dla dorosłych rower to wielkie ułatwienie, ale w ośrodku jest też sporo dzieci. Przejażdżka nawet na parkingu ośrodka to jakaś namiastka normalności i takiej dziecięcej radości - uważa Zuzanna.W ośrodku dla cudzoziemców w Dębaku czy w Lininie również komunikacja to kłopot. Oba położone są na odludziu. Rodzina Aureli Kamal trafiła do ośrodka w Dębaku, który oddalony jest o 4 km od Podkowy Leśnej drogą przez las i ponad 7 km drogami oraz 3 kilometry od wsi Otrębusy. – Ośrodek można opuszczać na maksymalnie 72 godziny, poza zwykłymi potrzebami, żeby na przykład trafić po coś do sklepu, liczy się też możliwość kontaktu ze światem, takiego normalnego oderwania się od problemów. Ten problem nie dotyczy tylko mojej rodziny, ale wielu osób z ośrodka - mówiła ostatnio na łamach “Wyborczej” Kamal, która również prosiła o rower. - W Polsce jest system wręcz penitencjarny, gdzie umieszczając uchodźców w ośrodkach położonych w lesie, uniesamodzielnia się ich i izoluje, muszą polegać na dobrej woli innych - komentuje Maria Złonkiewicz z inicjatywy Chlebem i Solą. - Ośrodki najczęściej są położne w byłych bazach wojskowych, np. w Czerwonym Borze jest między koszarami a więzieniem. W przypadku ośrodka w Lininie pod Górą Kalwarią jest przystanek autobusowy. Znam jednego z mężczyzn, który chce zamieszkać w Warszawie, ale musi na to zarobić. Jedyne miejsce, gdzie może dojechać, to Góra Kalwaria. Dobrze, że chociaż jest ten przystanek, ale jeśli chcemy, by uchodźcy się z nami integrowali, wynajęli mieszkania, zatrudniali się, muszą też poznać Polaków, naszą kulturę, a nie być odizolowani.

O to, dlaczego ośrodki są lokowane na uboczach miast, np. w lasach, pytam rzecznika prasowego Urzędu do spraw Cudzoziemców Jakuba Dudziaka. - O lokalizacji ośrodka decyduje dostępność infrastruktury zarządzanej przez urząd oraz zgłoszenia prywatnych podmiotów do przetargów na prowadzenie takich obiektów - mówi “Stołecznej”. - Należy przy tym pamiętać, że pobyt cudzoziemców w ośrodku nie jest stały, a tymczasowy, cudzoziemcy mieszkają w nich podczas rozpatrywania ich wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej.

Kolarzówka dla 19-letniej Fatemah

Zuzannie i jej koleżankom udało się w dwa tygodnie zebrać 60 rowerów dla dorosłych i 20 dla dzieci. Ale brakowało jednego, najważniejszego. - W ośrodku mieszka też Fatemah. Ma 19 lat, a w Afganistanie trenowała kolarstwo, dlatego bardzo zależało nam, żeby znaleźć dla niej kolarzówkę, żeby mogła wrócić do swoich treningów - wyjaśnia Zuzanna. Gdy przejrzała magazyn pełen jednośladów, nie było w nim niczego dla kolarki. Zuzanna po raz kolejny dała ogłoszenie w mediach społecznościowych, tym razem na mokotowskiej grupie sąsiedzkiej. Sąsiedzi dopytywali, jakiego wzrostu jak Fatemah, bo skoro trenuje, musi być jej wygodnie, rower musi być dostosowany do wzrostu zawodniczki. I w końcu po kilku godzinach kolarzówka się znalazła. Podarowała ją Ola Jasionowska, ilustratorka, twórczyni logo Strajku Kobiet. - Ola jest podobnego wzrostu co Fatemah, tak że mam nadzieję, że będzie jej pasować - trzyma kciuki Zuzanna.

Czy można uchodźcom dać rowery?

Według Złonkiewicz rowery na pewno ułatwią kontakt ze światem zewnętrznym, bo nawet w sklepie uchodźcy mogą w praktyce używać języka polskiego. - Myślę, że również warto do rowerów dołączyć zapięcia, bo zdarzają się kradzieże - ostrzega. Zuzanna: - Mamy łańcuchy i zapięcia. Dodatkowo rower dla Fatemah wzięli w obroty chłopaki z warsztatu Dwa Osiem, natomiast serwisować rowery pomogli też Bike Atelier oraz Otwarty Warsztat Rowerowy. To jest solidny kaliber dobra.  Solidny kaliber dobra, czyli ok. 80 rowerów, wyjechał w piątek z Warszawy trzema samochodami dostawczymi. Czy można obdarować uchodźców taką liczbą rowerów? Dudziak: - Urząd nie może przyjmować darów ze zbiórek, ale mogą one być przekazywane bezpośrednio cudzoziemcom przebywającym w ośrodkach. Rowery i hulajnogi mogą być przydatne, ale przed ich przekazaniem warto sprawdzić, jakie są konkretne potrzeby w danych placówkach, aby właściwie rozdysponować zebrany sprzęt.

https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,27746003,z-kolezankami-zebrala-80-rowerow-dla-uchodzcow-jeden-z-nich.html#S.MT_wawa-K.C-B.1-L.1.duzy:undefined, dostęp 30.10.2021