Myślę przez ostatnie dni nie tylko o Izabeli z Pszczyny, ale też o reklamie YES, której pojawienie się wzbudziło tyle emocji. Z każdej strony odzywały się do mnie koleżanki, piszące i mówiące, że się wzruszyły, łzy stanęły im w oczach, że poczuły się dumne. Sama miałam takie odczucia i zaczęłam się im uważniej przyglądać. Może to tylko chwilowy wzrusz, jaki często pojawia się, gdy podać nam ładne obrazy doprawione dobrą muzyką i niemal niewidocznie podfiltrowane delikatnym patosem? Przecież dlatego tak działają na nas trailery nawet słabych filmów. A jeśli jeszcze moment jest szczególny - dajmy na to idą święta i w człowieku wszystko mięknie jak te pierniki odstawione do szafki w metalowej puszce - to już w ogóle niewiele mi trzeba do łez w oczach.

Ale w przypadku spotu Yes chodzi o coś więcej i uświadomiła mi to lektura artykułów o tym, że TVP odrzuciła reklamę. Oczywiście spodziewałam się tego, że fundamentaliści Jacka Kurskiego nie będą w stanie przełknąć widoku olimpijki Katarzyny Zillmann, całującej swoją dziewczynę Julię Walczak. Potem jednak doczytałam, że w filmie zaniepokoiła ich też karmiąca piersią dziecko Aleksandra Żebrowska oraz odsłaniająca dekolt z blizną po mastektomii Aleksandra Wiederek-Barańska, która od lat zachęca Polki do regularnego badania piersi.

I wtedy doszło do mnie, że dla obecnej władzy tak naprawdę cała kobiecość jest rodzajem aberracji, którą należy możliwie ukryć. Oczywiście całujemy rączki i kochamy matki Polki, ale kobiecość w dzisiejszej Polsce jest tak obwarowana warunkami, że mało która z nas się w niej mieści.

Jeśli nawet jesteś hetero, to powinnaś zrobić z tego należyty użytek i zostać żoną. Jak jesteś żoną, powinnaś być matką. Jeśli jesteś matką, powinnaś wychowywać dzieci z pełnym poświęceniem, ale, na boga, nie pokazuj cycków w galerii sztuki! A jak straciłaś pierś, to, psiakrew, może byś o tym nie mówiła, a już pod żadnym pozorem nie pokazywała. Siedź w kącie i najlepiej się wstydź, bo wstyd jest wysoko punktowany na liście cnót niewieścich.

W Kabulu talibom dwa tygodnie zajęło oczyszczenie przestrzeni publicznej z kobiet. Urzędniczki zostały odesłane do domów, ich posady wzięli męscy krewni, zniknęły sprzedawczynie z maleńkich sklepików i kramów, a uniwersytety powiedziały: “Najpierw islam” i wykopały studentki oraz naukowczynie.

U nas dzieje się w zasadzie to samo, tylko jest przefiltrowane przez inny kod kulturowy. Nikt oczywiście nie zamknie tak po prostu uczelni czy nie zwolni z pracy urzędniczek. Ale rok po roku coraz bardziej starania władzy idą w kierunku uczynienia kobiet niewidzialnymi. W rządzie z całej grupy ministerek została tylko Marlena Maląg. W szkołach w 30-stopniowe upały dziewczynkom zakazuje się nosić szorty i mini. W tzw. strategii demograficznej podkreśla się, że matki powinny jak najdłużej zostawać w domach z dziećmi, liczba godzin, jakie dzieci spędzają w żłobkach ma być ograniczana. Polki mają schować się do domów, mają zejść z drogi i gdzieś tam poboczem przemykać z siatą zakupów w jednej ręce i dłonią dwulatka w drugiej.

Coraz więcej z nas nie mieści się w lansowanym wzorcu kobiecości. Ot, choćby ja. Hetero, z dwójką dzieci, entuzjastka macierzyństwa. Ale rozwódka, więc muszę dostać za swoje: zostanę ukarana przez nowy system podatkowy, który odbierze moim dzieciom kilka tysięcy rocznie, bo samotni rodzice nie mogą dostawać przecież tyle, co porządne - czyli pełne - rodziny.

W schemacie nie mieści się większość moich koleżanek, które pracują (karierowiczki), podróżują (latawice), nie chcą mieć dzieci (egoistki), są zmęczone macierzyństwem (wyrodne). O tych, które odeszły od mężów i związały się z kobietami nawet nie wspominam.

Tu już nie chodzi o jakiś akademicki spór, czym jest kobiecość i jakie są role społeczne kobiet i mężczyzn. Sprawa poszła już dużo dalej, dzisiejsza Polska mówi “nie” kobiecości jako takiej. Akceptuje tylko jedną jej odmianę: kobiecość bladą, mało witalną, która z poczuciem niskiej wartości chowa się sama do schowka na szczotki i wierzy, że jak go będzie dobrze wciąż i wciąż od nowa sprzątać i porządkować, to ją znajdą. Kobiecość, która niczego nie chce, nie żąda, nie krzyczy, nie mówi “wypierdalać”, która kuli ramiona, by zakryć piersi, które zawsze są za małe, za duże, zbyt wyzywające w swej młodości, zbyt napęczniałe od mleka albo zbyt obwisłe ze starości. Która chętnie rozpływa się w tło dla ważnych męskich spraw. Tymczasem kobiecość to różnorodność, mnogość postaw, wartości i pragnień. I żeby to tylko chodziło o to, że różnimy się między sobą! Jest lepiej: każda z nas mieści w sobie wiele kobiet, nasze cele i pragnienia się zmieniają. Wybieramy ścieżkę, a potem zawracamy i wchodzimy na inną, bo czasem tak trzeba. Wysadzamy za sobą mosty, jeśli chcemy pozostać nieuchwytne i budujemy nowe, gdy bardzo chcemy się gdzieś dostać. Spot Yes przemawia, bo łatwo nam się utożsamić ze wszystkimi bohaterkami: każda z nas może stracić pierś, większość z nas chudnie i tyje na przemian, większość - przy odrobinie szczęście - będzie stara, wiele z nas ma koleżanki-lesbijki, a na pewno ma świadomość, że za moment możemy mieć nieheteronormatywne dzieciaki albo czarną synową. I dla wielu z nas ten kalejdoskop zmian i zdarzeń, to bogactwo życia, jakie niesie za sobą kobiecość, jest czymś absolutnie fantastycznym.

  • crusom
    link
    32 years ago

    Moze to niepopularna opinia, ale nie podobają mi się reklamy, które poruszają problemy społeczne. To znaczy podoba mi się poruszanie problemów społecznych, ale jednak nie wtedy, kiedy celem tego jest promocja marki.

    To trochę tak jak z markami, które tylko na miesiąc ustawiają tęczowe profilowe, że tacy są #pride

    • _____giOP
      link
      22 years ago

      pełna zgoda. nigdy nie wierzę w hasła, kiedy obok jest logo czegokolwiek, no niestety

  • @trytytka
    link
    22 years ago

    Kilka uwag:

    • nie każda kobieta może strasić pierś, bo nie wszystkie kobiety mają piersi,
    • zdanie “wiele z nas ma koleżanki-lesbijki, a na pewno ma świadomość, że za moment możemy mieć nieheteronormatywne dzieciaki albo czarną synową” sugeruje, że w tym “my” nie mieszczą się same w sobie lesbijki i czarne kobiety…