Prawnik Kamil Syller zaangażowany w pomoc dla uchodźców na granicy, napisał w mediach społecznościowych, że “w lasach znowu pojawiły się dzieci i kobiety”. We wpisie na Facebooku dodał, że “żołnierze napadli dwie osoby” z jego “sieci pomocowej”. Mówi, że stało się to “poza strefą, na skraju lasu”.

“Zmusili do leżenia na mokrej ziemi. Po pewnym czasie pozwolili im klęknąć. Nie wstać. Klęknąć. Pod pozorem realizowania uprawnień bezkarnie – na razie – zabawiają się w poniżanie ludzi, z polskimi obywatelami włącznie. Zrewidowali ubrania – z przemacaniem – i plecaki. Przejrzeli telefony: kontakty, połączenia i esemesy, czyli naruszyli tajemnicę korespondencji i prawo do prywatności. Nagrali to przeglądanie. Po przyjeździe Straży Granicznej ulotnili się” – ujawnia.

Według prawnika “pogranicznik potwierdził naszym ludziom, że w miejscu zatrzymania nie ma strefy. Na pytanie dlaczego zatem zostali zatrzymani i tak potraktowani odpowiedział: ‘Z ciekawości’” – informuje Syller.