Historia pewnej Dziewczynki❤️… * Niemal zawsze jest ten sam schemat. Dziecko trafia z domu rodzinnego do opiekunów zastępczych. Zaniedbane, z ciąży wysokiego ryzyka (nierzadko związanej z nadużywaniem alkoholu przez MB), doświadczające różnych form przemocy. Stan jego zdrowia pozostawia wiele do życzenia. * Podczas kwalifikacji do adopcji sporządzana jest karta tego dziecka. Domyślacie się pewnie, że nie wypada ona dobrze. W efekcie “złej” oceny OA nie znajduje rodziców. Najpierw wśród swoich kandydatów, później rodzin z całego województwa. * W końcu dziecko trafia do „bazy krajowej”. Wtedy może być adoptowane przez rodziców nawet z drugiego krańca Polski. Dostęp do jego karty uzyskują wszystkie OA. * Zdarza się, że niektóre Maluchy mają szczęście i właśnie na typ ostatnim etapie znajdują rodziców. Ale jest też druga część dzieci, które „przepadają” w tym systemie. Według informacji w karcie są tak obciążone, że bez szans na adopcję. * Wraz z upływem czasu dzieci te zaczynają robić postępy, ich rozwój choć powolny, to jednak idzie do przodu. Nagle okazuje się, że nie jest tak źle, jak się wcześniej wydawało. Ale to jeszcze nie powód, by zmieniać kartę. Czasem ten potencjał jest widoczny tylko przez opiekunów, którzy na co dzień zajmują się dzieckiem. A specjaliści dalej są sceptyczni. * Wróćmy do pewnej Dziewczynki… Niestety ona również należała do tej drugiej grupy dzieci. Choć trafiła do „bazy krajowej” to nie było rodzin gotowych ją adoptować. Nikt z osób starających się o adopcję nawet nie poznał tej Dziewczynki. * W końcu szukaliśmy dla niej wspólnie rodziców. Znalazła się rodzina z odległego województwa. Po długiej rozmowie z opiekunem prawnym zdecydowali się poznać kartę dziecka. Udali się więc do „swojego” OA. Opowiedzieli o Dziewczynce. Mieli kwalifikację właśnie na takie dziecko, w tym samym wieku, choć może z mniejszymi obciążeniami. * I wiecie, co mnie najbardziej zszokowało (ich zresztą też). Dowiedzieli się, że karta Dziewczynki już dawno została podarta, bo „kto by tam trzymał dokument sprzed prawie 2 lat”. Wprawdzie OA uzyskał do niej ponowny dostęp, ale musiał się w tym celu zwrócić do OA kwalifikującego dziecko. Gdyby nie ci kandydaci pytający o Dziewczynkę nigdy by tego nie zrobił, bo przecież nawet już nie pamiętał o jej istnieniu. Tak właśnie „giną dzieci” w bazie krajowej… Zapomniane. A przecież one również pragną być kochane. Mieć mamę i tatę… *