W tego typu kampaniach chętniej biorą też udział te bardziej świadome influencerki i celebrytki z przekonania, że wszyscy na tym zarobią, a przy okazji zrobią coś dobrego. Pytanie tylko: co? Przecież w gruncie rzeczy żadna marka realnie nie mierzy się z jakimkolwiek problemem społecznym, a tym bardziej nie przyczynia się do implementacji realnych, długofalowych zmian. Empowertising czy też femvertising najwięcej wspólnego ma z popfeministyczną ideą, że każdy człowiek ma wybór, a jakikowiek wybór może być femistyczny, nawet wybór konsumencki.