• kubistyczny kameleonM
    link
    33 years ago

    łapcie:

    Spór o cenną ziemię w sercu Poznania. Działkowcy uciekli, anarchiści budują barykadę
    Spór dotyczy gruntów w dolinie rzeki Bogdanki. To zachodni klin zieleni – jeden z czterech w Poznaniu. - Ważny dla przyrody i dla poznaniaków. Napowietrza miasto, już dziś jest mocno zabudowany - mówi Piotr Krzyżaniak, prawnik reprezentujący anarchistów.

    Od antysemity do firmy wydmuszki

    Ogródki działkowe Bogdanka ostały się na ul. Pułaskiego na pograniczu Sołacza i centrum Poznania. Chce przejąć je firma Darex, która według księgi wieczystej od blisko 30 lat jest właścicielem gruntów. Ale sprawa nie jest taka prosta, bo wciąż w mocy pozostaje decyzja nacjonalizująca te działki. Anarchiści mówią o dzikiej reprywatyzacji.
    Musimy zacząć od historii. Ta cenna dziś nieruchomość należała przed wojną do Szczepana Jeleńskiego, redaktora naczelnego antysemickiego pisma “Rola”. W trakcie wojny Niemcy postawili tu zakład produkujący drewno. Po wojnie przejęli go Polacy. Zakład, podobnie jak grunty, znacjonalizowano. Ale powstał problem, bo państwowe przedsiębiorstwo nie dopełniło formalności i nie wpisało się do księgi wieczystej. Przez cały PRL pozostawał w niej Jeleński. Potem do księgi jako właścicielka wpisała się jego spadkobierczyni.
    W 1989 r. powstała prywatna firma Darex, która wynajęła teren od prywatnego przedsiębiorstwa. A dwa lata później odkupiła znacjonalizowaną działkę od spadkobierczyni Jeleńskiego.

    • Za śmieszne pieniądze - podkreśla Piotr Krzyżaniak. I dodaje: - Firma Darex zaciągnęła w banku kredyt na kwotę czterokrotnie wyższą niż cena zakupu. Nie spłaciła go i zniknęła. Dlatego dziś tymi gruntami interesuje się także komornik.

    Spór o działki na Sołaczu. Sąd wpisał jedynie ostrzeżenie

    W latach 90. ubiegłego wieku sytuacja pogmatwała się jeszcze bardziej. Skarb państwa wniósł o zasiedzenie nieruchomości, ale sąd odrzucił wniosek, uznając, że przecież właściciel nie może swojej działki zasiedzieć. I podpowiedział skarbowi państwa, by po prostu wpisał się do księgi wieczystej. Ale następny sąd odrzucił ten wniosek, bo działka była już w rękach Dareksu.
    Sąd wpisał jedynie do księgi wieczystej ostrzeżenie dla ewentualnych przyszłych kupców: stan księgi wieczystej jest niezgodny z rzeczywistym stanem prawnym.
    Darex od lat nie prowadzi działalności, ale próbuje przejąć cenne tereny w sercu Poznania. Walczy o uchylenie decyzji nacjonalizacyjnej, ale rozstrzygnięcie jeszcze nie zapadło.

    Co dalej z cennymi gruntami na Sołaczu?

    Wydarzenia przyspieszyły niedawno, gdy okazało się, że miasto przygotowuje plan zagospodarowania przestrzennego dla Sołacza. Wstępnie przyjęto, że na terenie ogrodów działkowych pozostaną działki i zieleń. Miejscy urbaniści opierają się na studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, w którym znalazł się taki zapis.
    Prywatna firma chce odzyskać teren przy parku Wodziczki. Protestują przeciwko temu działkowcy i anarchiści
    Według Piotra Krzyżaniaka planiści biorą pod uwagę przede wszystkim stan faktyczny. Jeśli więc Darex chce w przyszłości zarobić na tych gruntach, musi jak najszybciej zmienić stan faktyczny, czyli zlikwidować ogródki działkowe. To dlatego - zdaniem anarchistów - firma po blisko 30 latach przypomniała sobie o działkowcach i zażądała, by opuścili teren.
    Darex postraszył działkowców, że jeśli nie posłuchają, będą musieli zapłacić za bezumowne korzystanie z nieruchomości. Groźby podziałały. Polski Związek Działkowców postanowił zawrzeć z firmą ugodę. Ustalono, że do 30 października działkowcy opuszczą swoje ogródki.
    Mieszkający po sąsiedzku anarchiści (prowadzą tam skłot Rozbrat), postanowili jednak bronić działek. - Część działkowców przekazała nam klucze do swoich altan. Kilkanaście dni temu zajęliśmy opuszczone działki, wchodząc w ten sposób w posiadanie terenu - mówi Piotr Krzyżaniak.

    Anarchiści na barykadzie. Darex wzywa policję

    We wtorek rano na miejsce przyjechali przedstawiciele Dareksu. Anarchiści podejrzewali, że ich celem będzie wyburzenie altan i zrównanie ogródków z ziemią. To - przypomnijmy - pozwoliłoby firmie walczyć o korzystniejsze dla niej przeznaczenie tego gruntu w przyszłym planie zagospodarowania przestrzennego. Anarchiści postanowili do tego nie dopuścić. Z opon i ziemi zbudowali barykadę, postawili na niej nawet portret świętego Jana Pawła II. Dwie dziewczyny przykuły się natomiast do beczki ustawionej na środku wewnętrznej drogi.
    Przedstawiciele Dareksu wezwali policję. Żądali usunięcia anarchistów, podkreślając, że to oni są właścicielem tego terenu.
    Chcieliśmy porozmawiać z przedstawicielami firmy, by przedstawić opinii publicznej ich zdanie. Stwierdzili jednak, że nie będą z nami rozmawiać.

    Posłowie w gotowości, policja odjeżdża

    Według naszych informacji już po zajęciu działek przez anarchistów przedstawiciele związku działkowców i Dareksu podpisali protokół zdawczo-odbiorczy tych ogródków. Na tej podstawie Darex przekonuje, że wszedł w posiadanie terenu. Domaga się od policji interwencji.
    Zdaniem anarchistów interwencja policji byłaby jednak bezprawna, bo to oni są teraz w posiadaniu ogródków, a jeśli Darex chce przejąć, powinien skorzystać z drogi sądowej.
    Przed południem na miejsce przyjechali poseł Koalicji Obywatelskiej Franek Sterczewski i posłanka Lewicy Katarzyna Ueberhan. Zapoznali się z sytuacją, rozmawiali z anarchistami. Byli gotowi interweniować, gdyby policja użyła siły.
    Po kilku godzinach policjanci jednak odjechali. Zniknęli też przedstawiciele Dareksu. Anarchiści zapowiadają dalszą obronę działek.