Na swoim FB Syrena pisze: Przy rozbijaniu wczorajszej solidarnościówki z osobami zatrzymanymi podczas SPACER DLA PRZYSZŁOŚCI, policja dostała nowe rozkazy. Tym razem strategią była ordynarna siła - efektem jest złamana ręka, uszkodzony nadgarstek, połamany instrument, ukradziony megafon.

❗Publikujemy relację osoby, której policja wykręciła rękę tak, że będzie musiała być operowana i trzymać ją w usztywnieniu przez trzy miesiące. Poniżej znajdziecie też opis tego, co się stało na Wilczej.
“Cześć osoby, to ja - jedna z osób prowadzących ten kanał na telegramie - padłam wczoraj ofiarą przemocy policyjnej. Podczas demonstracji solidarnościowej z zatrzymanymi na komendzie na Wilczej, dokładnie o godzinie 22, policja rzuciła się na zebrany tłum, 10 osób zostało zabrane siłą do radiowozów, aby oskarżyć ich o zakłócanie ciszy nocnej, które swoją drogą nie jest zdefiniowane prawnie w żaden sposób. Ja najpierw trafiłam do kotła, w którym policja zamknęła kilka osób. Potem zostałam przyduszona poprzez ciągniecie mnie przez funkcjonariusza za szalik, następnie zaprowadzona siłą do radiowozu. Po drodze wykręcona została mi zupełnie niepotrzebnie lewa ręka - i tak byłam eskortowana przez kilku z nich, nie stawiałam oporu. Policjant który to zrobił, zrobił to z taką siłą, że złamał mi rękę, konkretniej, zacytuję, jest to „złamanie spiralne z odłamem pośrednim trzonu kości ramiennej lewej - kwalifikujące się do leczenia operacyjnego”. Co to oznacza? Że moja ręka jest złamana w kilku miejscach, unieruchomiona na trzy miesiące i muszę poddać się operacji, ponieważ jest to typ złamania, na które nie można założyć gipsu, a także mogę mieć w tej ręce zaburzenia unerwienia lub krążenia.
Oczywiście policjant, który to zrobił, był tego świadomy. Wrzucił mnie do radiowozu, a potem uciekł, abym nie dostała jego danych podczas legitymowania mnie. Tą czynność wykonywał inny funkcjonariusz. Dodatkowo, policja zafundowała mi kolejną, chyba jeszcze gorszą torturę: przez pół godziny odmówiono mi prawa do pomocy medycznej, gdy z okna radiowozu widziałam grupę medyków czekających po drugiej stronie ulicy. Karetkę zamówiła policjantka, która po pół godzinie przyszła do radiowozu, aby dokonać kontroli osobistej, ta odmówiła przyjazdu, bo wszyscy wiemy jak wyglada sytuacja pandemiczna i kryzys w ratownictwie medycznym. Tymczasem medycy nadal byli po drugiej stronie ulicy. Po około 45 minutach, gdy znalazł się funkcjonariusz, który zechciał mnie wylegitymować, oraz na miejsce przybyła prawniczka współpracująca ze Szpilą (dziękuję!), zostałam wyrzucona z radiowozu na ulicę. Na SOR transportował mnie poseł Szczerba, któremu również bardzo za to dziękuję. Diagnozę znacie. Zaraz jadę na obdukcję, potem znowu do szpitala na operację. Doświadczałam przemocy policyjnej wcześniej, ale nigdy na taką skalę. Zresztą podczas obecnych protestów, takiej sytuacji chyba jeszcze nie było. I nie, to nie był „jeden zły” policjant. To każdy z nich swoją pracą wspiera władzę, która represjonuje ludzi. Tu nie chodzi o politykę, a o system. Nie mam zamiaru pozostawiać tego bez żadnych konsekwencji. Proszę was bardzo, jeśli byliście na Wilczej, macie nagrania, wyślijcie je na nagrania-antyrep@riseup.net, jeśli byliście świadkami tej sytuacji, szczególnie osobo, która siedziała ze mną w radiowozie, proszę, zgłoście się do Szpili. Zawsze powtarzam, szczególnie w telegramowych komunikatach, ze nikt z was nigdy przenigdy nie będzie szedł sam, więc teraz ja was proszę, żebyście nie pozwolili mi iść w tym samej.”
Co się stało na Wilczej?
1️⃣ O 17 pod KPRM zaczął się protest w obronie klimatu. Policja wzięła spacerujących dla przyszłości w kordon. Próbowała rozbijać solidarność oferując wypuszczenie z kotła w zamian za wylegiwanie się.
2️⃣ Chwilę po 18 jedna z protestujących osób została wywieziona na Wilczą. Tam skierowała się część demonstrantek, chcąc okazać jej solidarność. Tymczasem policja zaczęła wciągać do suk kolejne osoby. Łącznie zatrzymano piątkę. Trzy przewieziono na Zakroczymską.
3️⃣ Około 19.30 policja zaatakowała solidarnościówkę na Wilczej. Niedługo po próbie rozpędzenia wróciliśmy pod komendę by dalej wspierać zatrzymanych.
4️⃣ Niedługo przed 22 wypuszczono wszystkie zatrzymane osoby z Zakroczymskiej.
5️⃣ Zaraz po 22 funkcjonariusze napadli solidarnościówkę. Zaczęli szarpać kilka osób, wyrywać instrumenty i megafony, przeciągać po ziemi. Część osób zamknęli w kordonie. Wszystko to pod absurdalnym pretekstem zakłócania ciszy nocnej (ps. Takiej definicji w polskim prawie nie ma. Ciszę nocną to można sobie ustanowić w regulaminie kolonii). Do suk wciągnięto łącznie 10 osób - w tym dziewczynę, której złamali rękę i której relację możecie przeczytać powyżej. Nasza Łania trafiła na komendę - to była szósta tego dnia zatrzymana.
6️⃣ Jako ostanią, o pierwszej w nocy wypuszczono z Wilczej Łańkę. Chwilę wcześniej została zwolniona osoba przetrzymywana na komendzie od ok. 19.

Niezależnie od tego, jak bardzo psom będzie zależeć, żebyśmy się nie wspierały i nie wspierali i jakie strategie jeszcze na nas przetestują, mamy do powiedzenia jedno - nie jesteście w stanie nas powstrzymać. Zawsze będziemy wspierać swoich zatrzymanych.
Solidarności naszą bronią, psy nas nigdy nie rozgonią! Foto Fotografia Mikołaj Kiembłowski