Wymienianie Dominiki Kulczyk wśród Śmiałych 2020 r. urąga wszystkim pozostałym osobom i organizacjom przedstawionym w zestawieniu Wysokich Obcasów. Przede wszystkim dlatego, że DK dysponuje niewspółmiernie ogromnymi zasobami a jej działania są nastawione jedynie na ocieplanie wizerunku.

Katarzyna Pawłowska z Wysokich Obcasów rozpływa się między innymi nad tym, że DK przekazała w marcu 20 mln zł na walkę z covid w postaci wyposażenia personelu medycznego w środki ochrony osobistej. Tutaj chciałabym przywołać post Macieja Stańczyka:

Dominika Kulczyk zadeklarowała, że przekaże fundacji Lekarze Lekarzom 20 milionów złotych. To, bagatela o 740 milionów mniej niż wyniósłby podatek, który Kulczyk Investment powinien zapłacić w Polsce od sprzedaży akcji piwnego giganta Sabmiller innej zagranicznej firmie AB Inbev. Kulczyk Investment to jednak firma zarejestrowana w Luksemburgu więc 760 milionów złotych w dużej mierze pozostało w kieszeni rodziny. Miło mi, zatem że najbogatsza rodzina poczuła się w obowiązku i w ramach ocieplania wizerunku dorzuciła coś od siebie w czasach zarazy, ale może po prostu wystarczyłoby płacić uczciwie podatki.


Głównym „osiągnięciem” dostrzeżonym przez WO jest “walka z ubóstwem menstruacyjnym”, zapewne chodzi o to, że przyznała grant Różowej Skrzyneczce i zrobiła „badania” na temat ubóstwa menstruacyjnego. Tylko badania to niezwykle szumne określenie, bo ich metodyka pozostawia wiele do życzenia a brak definicji zastosowanych pojęć czyni je niemożliwymi do interpretacji.

W przypadku fundacji działających przy biznesach warto je oceniać właśnie w takim, pełnym kontekście a nie w oderwaniu od firm, przy których powstały. O interesach Dominiki Kulczyk, w ramach Autonomicznej Przestrzeni Edukacyjnej, pisali Natalia Broniarczyk i Piotr A. Bałtroczyk:

Kulczyk Investments, jak twierdzi, podobnie jak Moore w latach 50-tych dba o ludzi. Za zadanie stawia sobie wyznaczanie „nowego Globalnego Standardu Etycznego”. Fundacja – córka imperium Kulczyków prowadzi szkolenia z odpowiedzialnego społecznie i etycznego biznesu. (…)

W teorii wszystko brzmi świetnie, jednak nawet bardzo pobieżny research dotyczący inwestycji Kulczyków pozwala szybko zwątpić w deklarowane przez nich wartości. Kulczyk Investments odprowadza znaczną część podatków poza Polską dokonując tzw. optymalizacji w rajach podatkowych, czerpie ogromne zyski z jednej z najdroższych autostrad w Europie i na masową skalę drenuje surowce naturalne m.in. w Nigerii, Namibii, Kolumbii, Peru i wielu innych krajach, włącznie z terenami, w których do niedawna trwały lub wciąż trwają konflikty zbrojne (Afganistan). Jak przyznała Dominika Kulczyk w jednym z wywiadów, budżet zarządzanej przez nią fundacji wyniósł w 2016 roku „co najmniej 20 mln zł”. Biorąc pod uwagę zyski imperium wybudowanego przez Jana Kulczyka i rzeczywistość tego rodzaju przedsięwzięć, 20 mln zł to raczej skromny wydatek na ocieplającą wizerunek kampanię reklamową, niż faktyczne szczodre dzielenie się swoim majątkiem.


I tutaj wraca jak bumerang, temat poruszany już wielokrotnie, i aktywnie pomijany przez Wyborczą czyli bardzo pobieżna i rozproszona działalność Fundacji. Już 2018 roku Adam Leszczyński pytał na łamach Krytyki Politycznej:

Drugie pytanie także dotyczy efektywności. (…) Jak się ma bardzo skromne środki, a ewidentnie takie są, może nie warto ich rozpraszać? A działalność fundacji jest bardzo rozproszona. Zajmuje się empatią w szkole (polskiej), kupuje mobilną kuchnię na Ukrainie (nie wiemy, za ile), „wspiera” – nie wiemy, jaką kwotą – szpital na żaglowcu w Panamie, pomaga ratować uchodźców w Grecji i walczy z prostytucją dziecięcą w Tajlandii. Zapytajmy więc: ile kosztowały podróże Dominiki Kulczyk po świecie? Jaki stanowią odsetek pieniędzy wydawanych przez fundację? Ile w ogóle wydaje się w niej na promocję? Ile na pracowników polskich? Nie neguję, że takie wydatki są potrzebne. Warto jednak znać proporcje. Warto też znać skalę tej działalności. Na każdy z tych problemów społecznych – prostytucja dziecięca czy ratowanie uchodźców – profesjonalne organizacje rządowe i pozarządowe wydają setki milionów dolarów i euro. Jak na tym tle wygląda działalność fundacji Dominiki Kulczyk? A jeśli jest skromna, to czy warto poświęcać jej tyle miejsca?

Bardzo trafnie punktował też “współpracę” Agory z Kulczykami:

  • Konkurs na superbohaterkę „WO”, której „partnerem honorowym” jest fundacja Kulczyków.
  • „Partnerami gali” radia TOK FM w 2018 roku – którego współwłaścicielem jest Agora – była firma Kulczyków.
  • W programie „Jutronauci” ogłoszonym przez Gazetę Wyborczą jesienią 2017 roku „mentorem” był Sebastian Kulczyk – a nagrodą „sesja mentoringowa” ze śniadaniem w Londynie.

Zważając na powyższe powiązania nie powinien dziwić brak krytycznej perspektywy w opisywaniu poczynań Dominiki Kulczyk oraz poświęcanie jej ogromu przestrzeni medialnej przez Agorę, na której zdobycie nie ma szans większość NGOsów i grup nieformalnych. A to właśnie one najczęściej wykonują niewidzialną pracę w obszarach, w których system zawodzi. Organizując osobom w kryzysie środki higieniczne, ubrania czy jedzenie. Tylko, że nie są tak medialne, nie przyniosą Gazecie Wyborczej zysków, bo nie dysponują wielką fortuną a podstawą ich działania jest oddolna praca, pomoc wzajemna i społeczna solidarność.

Dlatego wspierajcie swoje lokalne grupy, mówcie o nich, przekażcie darowiznę albo same/i się zaangażujecie. Bo Dominika Kulczyk tego nie zrobi, jej działalność to czysta kalkulacja a nie chęć uzyskania jakiegokolwiek społecznie pozytywnego efektu.

  • harc
    link
    13 years ago

    No dobra, niby człowiek wie, że z bogatymi dramat, ale dobrze mieć na to tak solidne źródło…