„Panowie, wiecie co robić.

👉 Przychodzisz na świat na początku gierkowskiej dekady w Katowicach. W wieku 20 lat zostajesz policjantem.

👉 Przez kolejne lata uczciwie wspinasz się po kolejnych stanowiskach w wydziałach prewencji i kryminalnym. Nie chcesz być zwykłym funkcjonariuszem, tylko oficerem. Kończysz więc Szkołę Policji w Szczytnie, a równolegle jeszcze bronisz magisterkę na Uniwersytecie Wrocławskim.

👉 Szybko awansujesz. Masz 37 lat, gdy zostajesz komendantem wojewódzkim w Rzeszowie, potem w Kielcach, a na koniec w rodzinnych Katowicach, gdzie zarządzasz największym policyjnym garnizonem w Polsce. Wszyscy Cię chwalą, uchodzisz za uczciwego i bezkompromisowego. Za policjanta z zasadami. Takiego, który umie postawić się politykom.

👉 Nadchodzi Dobra Zmiana. Patrzysz zza biurka na partyjną urawniłowkę, jak na bruk lecą niemal wszyscy doświadczeni generałowie policji. Jesteś pewien, że Ciebie też to czeka, szukasz pracy w cywilu. Wtem, nieoczekiwanie okazuje się, że czystkę przetrwałeś tylko Ty i jeszcze jeden generał, który okazał się być łapownikiem. Reżim dopiero krzepnie, do kierowania policją potrzebuje kogoś, kto się na tym jednak zna. Zostałeś tylko Ty.

👉 Twój wybór chwalą wszyscy, od Partii po opozycję. Ale czeka Cię egzamin znacznie trudniejszy od obronionego właśnie doktoratu. Natychmiast stajesz się celem ataku partyjnego hunwejbina odpowiedzialnego za policję. Stawiasz opór. Gdy białostoccy oficerowie, czując skąd wieje wiatr, postanawiają wycinać dla niego konfetti, którym obrzucą go ze śmigłowca - karzesz ich dyscyplinarnie. Potrafisz skutecznie obronić emerytowanych generałów, którym Partia chce zabrać świadczenia za rzekomą przeszłość w ZOMO. Gdy policjanci popadają z ministrem w konflikt o pensje i zaczynają masowo brać zwolnienia lekarskie - piszesz bardzo szczery i emocjonalny list otwarty, jednocześnie przekonując ministra do klepnięcia podwyżek. Jesteś jednym z nielicznych ludzi, którzy pracują dla reżimu bez popadania w zupełny serwilizm.

👉 Masz 49 lat, gdy nowym ministrem zostaje Beria Kamiński, który wyrzuca barana od konfetti, a Tobie daje wolną rękę w kierowaniu policją. Na antenie reżimowej telewizji oddajesz hołd, mówiąc że Beria to największe szczęście polskiej policji. Zaczynasz mówić Partią. Na przykład, że policja wstaje z kolan. Do statusu apolitycznego i powszechnie szanowanego już nie wrócisz.

👉 Nagle okazuje się, że podlegli Ci funkcjonariusze nie reagują na wieszanie zdjęć opozycyjnych europosłów na placu w Twoich rodzinnych Katowicach, ale ścigają nastolatków za wieszanie tęczowych flag na pomnikach. Inni nękają ludzi, którzy wywieszają w oknach antyrządowe hasła. Przestępstwem okazuje się być położenie wieńca pod “schodami smoleńskimi” w Warszawie. Protest przedsiębiorców zostaje brutalnie stłumiony, choć nie było to wcale konieczne.

👉 Rozkręcasz się latem 2020 roku. Twoi ludzie wprost dostają rozkaz z góry, by wyłapywać na mieście “wszystkich oznakowanych barwami LGBT, niezależnie od tego, w jaki sposób się zachowywali”, co jest działaniem wprost białoruskim. Czy to Ty wydałeś ten rozkaz - pozostaje Twoją słodką tajemnicą. Wielkie byki z prewencji tłuką nastolatków, jakby ci byli jakimiś terrorystami. Nie masz z tym problemu, dużo mówisz o policyjnym honorze.

👉 Ale prawdziwy test przychodzi jesienią i oblewasz go spektakularnie. Gdy naciskana przed religijnych szurów Partia de facto zakazuje aborcji, na ulice wychodzą wkurwione tłumy. To wtedy wprowadzasz putinowskie standardy. Domu Naczelnika pilnują groteskowo wielkie zastępy mundurowych. Twoi tajniacy wchodzą po cywilnemu w tłum i nagle zaczynają tłuc kobiety pałkami teleskopowymi. Ich koledzy z prewencji masowo biją ludzi, zatrzymują ich bez podania powodu, wywożą na dalekie komisariaty, odmawiają brania leków i rozmowy z rodziną.

👉 Partia oczekiwała, że zmienisz policję w OMON i Ty to oczekiwanie spełniłeś. Wszedłeś na drogę, z której nie ma już odwrotu. Przez 30 lat uczciwie wykonywałeś zawód policjanta. Rzuciłeś to wszystko w cholerę, wybrałeś drogę bezpiecznika, reżimowego przemocowca i zaufanego Prezesa. I jest Ci z tym dobrze. Osiągnąłeś szczyt, masz wszystko. Wygrałeś.

👉 No, prawie. Masz 52 lata, gdy jak dziecko bawisz się granatnikiem przeciwpancernym we własnym gabinecie. Broń jest naładowana, wywalasz dziurę w podłodze i niszczysz magazyn piętro niżej, gdzie prawie zabijasz innych. Piszą o Tobie media na całym świecie. Teraz masz już wszystko

Nazywasz się Jarosław Szymczyk. I to jest historia Twojego wybuchowego sukcesu.”

Źródło: https://www.facebook.com/PutinowaPolska/posts/565286308772275