Na prawicy lecą głowy, a ofiarami dość egzotycznego sojuszu są także posłowie. — Dawna Konfederacja już nie istnieje, teraz o wszystkim decyduje duet Winnicki-Mentzen — słyszymy w partii. Wielka gra toczy się o odzyskanie Stowarzyszenia Marszu Niepodległości i pokonanie "pisowskiego" Roberta Bąkiewicza. To już prawie się udało, a według jednej narracji jest to pośrednia zasługa Mentzena i jego kontaktów. W zamian narodowcy mają służyć swoją wierną gwardią, która przydaje się przy wycinaniu ludzi, z którymi następca Korwina-Mikke ma nie po drodze. Ale jest i druga narracja, w której nie ma mowy o żadnym "dealu", a sporo uwagi poświęca się buntownikom.