Pod komendą (znaną w Polsce ze sprawy zamordowanego tam Igora Stachowiaka) na ulicy zebrała się spora grupa wspierających, zablokowano ruch. W pewnym momencie pojawiała się osoba, która przedstawiała się jako asystent jednej z lewicowych posłanek z partii Razem. I niestety natychmiast zaczął wchodzić w rolę kierownika. Decydował czy demonstrantki mają prawo czy nie mają prawa tamować ruchu, kto jest a kto nie jest prowokatorem (protest był pokojowy, nie dochodziło do żadnych incydentów wykraczających poza lubiane chyba nawet przez libków „obywatelskie nieposłuszeństwo”). Policja była oczywiście nieprzyjemna, sama próbowała prowokować i oprócz niej demonstrantki musiały użerać się jeszcze z panem kierownikiem, który „wie jak trzeba i co trzeba”.

  • @Mitro
    link
    13 years ago

    No i przeprosił;)