Oryginał: https://anarchistnews.org/content/interview-anarchist-prisoner-zhenya-rubashko

[1/3]
W piątek 22 kwietnia br. towarzysz anarchistyczny Evgeniy Rubaszko wraz z 3 innymi towarzyszami anarchistami został skazany na 5 lat kolonii karnej za udział w protestach w 2020 r. i przynależność do kolektywu anarchistycznego Pramen. Ten wywiad został przeprowadzony przed wyrokiem w styczniu 2022 r., w którym próbowaliśmy porozmawiać z nim o jego poglądach politycznych i sytuacji w więzieniu.

Żenia, jak się teraz czujesz?

Witam wszystkich!

Wszystko w porządku, przystosowuję się do warunków aresztu śledczego. Żywego człowieka zabrano i wrzucono do więzienia! Ale nie wolno ci się smucić, bo wyrok nie będzie się powiększał. Skazaniec śpi, a wyrok idzie. Ogólnie rzecz biorąc, jak większość ludzi tutaj, rosnę w siłę i optymistycznie patrzę na to, co się dzieje. Mam teraz świetną mieszankę sąsiadów, zamiast wikipedii można zadać pytanie profesorowi. Jeśli chodzi o życie codzienne, to dom jest ludzki, żyjemy we wspólnocie. Czasem chorujemy, czasem nie.

Czy możesz nam trochę opowiedzieć o tym, jak zostałeś zatrzymany? Co się stało, jak zachowali się policjanci?

Rano 29 lipca 21 r. o godz. 9.30 obudziłem się w swoim pokoju na komendę “pobudka”. W pokoju było około 5 byków w kominiarkach. Nie było dzwonka do drzwi, drzwi nie były wyważone. Podejrzewam, że duplikat klucza do mieszkania mógł zostać dorobiony jeszcze w trakcie zatrzymania w dniu 10/23/20. Zatrzymania dokonał Gubop przy wsparciu milicji z oddziału 3032. W mieszkaniu obecni byli zdemaskowani: porucznik Dyatłow W.E., starszy inspektor milicji, i Tołczkow N.S., który już stał się popularny. Nie stawiałem oporu, nic mi nie tłumaczono, ale od razu zrozumiałem, że nadszedł moment, kiedy po mnie “przyszli”. Leżąc na kanapie, zostałem skuty kajdankami za plecami. Przyniesiono mojego smartfona, zażądano, żebym go odblokował, odmówiłem, a wtedy rozpoczął się proces bicia i torturowania, który zakończył się po podaniu hasła do smartfona i Telegramu, i trwał niecałą godzinę. Następnie w moim pokoju rozpoczęło się przeszukanie, gdy jeszcze leżałem na podłodze, później wyprowadzono mnie na korytarz. Nie miałem okazji zobaczyć, co dokładnie robili bandyci. Już w komisji śledczej niosłem przed sobą pudło z zarekwirowanymi przedmiotami, ale nie zrobiono mi spisu.

W sąsiednim pokoju przeszukiwano mojego sąsiada. Nie słyszałem, żeby był bity. Zabrano mu też sprzęt. Gubopiki wyśmiewały się z jego tęczowej torby i innych rzeczy. Nasz pies szczekał, nie pozwolili nam zawołać kogoś bliskiego, żeby go oddał. Potem usiadła obok mnie na korytarzu i milczała.

Według dokumentów zostałam zatrzymana o 10.30, ale słyszałam, jak policjanci mówili, że weszli do mieszkania godzinę wcześniej. Mnie i mojego sąsiada zabrano osobnymi samochodami. Jego zabrali do Komendy Rejonowej Policji Dzielnicy Partyzanckiej, a mnie do Komitetu Śledczego przy ulicy Pierwomajskiej.

Stałem na korytarzu z kajdankami, a potem zabierali mnie do różnych biur śledczych. Od czasu do czasu ci sami ludzie w kominiarkach bili mnie, obrażali i grozili. W jednym z pokoi siedział starszy oficer śledczy, major Tsybulski I.A. Zaczął mi mówić, że razem z Rabkową i Franckiewiczem wyjdę na 10 lat. Kierunek ich myśli stał się wreszcie jasny.

W drugim pokoju, gdzie był Dyatłow, Gubopik przyniósł mi zdjęcie z marszu 04.10.20, wydrukowane na kartce A4, i zaczął pytać, czy rozpoznaję siebie i innych na zdjęciu, których nazwiska wywołał. Nikogo nie rozpoznałem, więc zaczęto się do mnie fizycznie odnosić. Potem napisałem na kartce, że rozpoznaję się na zdjęciu.

Wyprowadzili mnie na korytarz i zaczęli nagrywać filmik z “przyznaniem się do winy”. Bałakława podjął 3-4 próby, nie podobało mu się, że nie mówię w jego języku. Równocześnie groził mi przemocą seksualną.

Przez jakiś czas stałem na korytarzu. Bałakława przeglądał moje konta na swoim - sklonowanym z mojego - smartfonie, nie znalazł nic “ekstremistycznego”, a jedynie zwrócił uwagę na to, że ponad rok temu zamieściłem post jakiegoś aktywisty poszukującego mieszkania. Zaczął mnie pytać, jaką pracę wykonywała moja mama, a ja z dumą powiedziałem mu, że przez 30 lat była nauczycielką w szkole podstawowej. Zapytałem, czym zajmuje się jego matka, a w odpowiedzi usłyszałem jedynie polecenie, żeby się zamknąć, po czym zapadła cisza.

Wkrótce pojawił się mój adwokat. O godzinie 12.55 główny śledczy L.Y. Surova wręczył mi nakaz zatrzymania. Ona, razem z Tsybulskim, który zaczął zadawać mi pytania i który później został wpisany do protokołu przesłuchania, przeprowadziła pierwsze przesłuchanie. Szczegółowo opowiedziałem o moim zatrzymaniu, przemocy i torturach, tak aby pozostało to udokumentowane. Na pytania Tsybulskiego w stylu: “Jak mogę skomentować to, co już napisano o moim zatrzymaniu na Pramenie i w ABC Białoruś?”. odpowiedziałem jednym słowem: “Nic”. Później, zapytany o przewinienia funkcjonariuszy ABW, odpowiedziałem: “Nic”. Później, podczas przesłuchania w sprawie przewinienia funkcjonariuszy ABW, ani Tsybulski, ani Surova nie “zauważyli” żadnych śladów na skutych rękach ani otarć na twarzy, co widać na nagraniu wideo nakręconym na ich własnej podłodze. Po przesłuchaniu napisałem petycję o przeprowadzenie ekspertyzy sądowej.

Wielu anarchistów było torturowanych podczas aresztowania. Czy przemoc była stosowana w momencie aresztowania, czy już po nim?

Ostrzeżenie, jak to się mówi.

Obudziłem się, leżąc na brzuchu na kanapie, i w tej pozycji natychmiast założono mi kajdanki za plecami. Nie było krzyku, nie było też żadnych specjalnych wyjaśnień. Od razu były uderzenia w korpus i nogi, uderzenia w głowę. Bili mnie rękami w rękawiczkach. Po tym, jak odmówili mi podania hasła do smartfona, uderzenia stały się bardziej intensywne. Następnie ułożyli mnie w tej samej pozycji na podłodze, przyciągnęli moje nogi do rąk, a także skuli mnie kajdankami wokół kostek. Jeden z mężczyzn uciskał mi plecy, kolanem otaczając klatkę piersiową, a drugi uderzał w różne części mojego ciała.

Stopniowo zacząłem mdleć. Zauważyli to i przewrócili mnie na plecy. Jeden z nich otworzył mi usta, włożył jakiś przedmiot przypominający ołówek i ścisnął nos, podczas gdy drugi zaczął wlewać mi do gardła mocny alkohol, prawdopodobnie wódkę. W pewnym momencie nie mogłem już utrzymać powietrza, zacząłem się krztusić, więc połknąłem powietrze razem z wódką. Potem niechcący rozluźniono mi nos i mogłem przez niego swobodniej oddychać. Znowu przewrócili mnie na brzuch. Położyli mi nogę na plecach. Wtedy jeden z byków powiedział: “Pieprzę się z tobą jak z Dedokiem”. I zaczął mnie mocno i szybko bić po zewnętrznej stronie lewego uda, w tym samym miejscu. Po 10-15 uderzeniach powiedziałem mu, że podam mu hasło.

Przynieśli mi smartfona, spojrzałem na niego z zamglonym umysłem i próbowałem wpisać hasło. Jeden z byków uznał, że udaję, więc zarzucił mi na głowę plastikowy worek i zaczął mnie dusić. Przez worek powtarzałem, że już zgodziłem się powiedzieć hasło. Worek zdjęto, wytężyłem pamięć i wpisałem hasło. Po tym bicie i tortury w mieszkaniu ustały. Przy okazji, na moim smartfonie nie było nic “ekstremistycznego”. Nadal leżałem na podłodze. Świnie zadawały rozproszone pytania o moją rodzinę i pracę, raczej po to, aby upewnić się, że jestem przytomny. Zauważyłem, że mam spuchnięte i zdrętwiałe ręce, więc poprosiłem o poluzowanie kajdanek i po kilku szarpnięciach zostały poluzowane.

W budynku IC było mniej przemocy. Uderzenia w ciało lub kopnięcia w nogi zdarzały się częściej, gdy któryś z policjantów akurat przechodził obok. Więcej było wyzwisk i gróźb. Kiedy zabierali mnie do biura śledczego, gubopik mówił, że nasze mieszkanie ma “ściany w spermie”, że wszystko jest obsikane i że wszyscy są tam pedałami.

W czasie incydentu z wydrukowanym zdjęciem zaczęli mnie kopać po ciele (w żebra i nerki), a potem świnia kopnęła mnie w krocze. Kiedy filmik z “przyznaniem się do winy” był kręcony kilka razy, jeden z byków rzucił się na mnie z pogróżkami, że “zrobi ze mnie geja”. Oczywiście po przybyciu adwokata wszystko ustało.

Badanie sądowe zostało przeprowadzone 09/10/21, czyli prawie półtora miesiąca później. Inspektorzy nie mieli ze sobą linijki. Mimo to trzeba było zmierzyć “ślady na nadgarstkach i kostkach od kajdanek”, krwiaki w okolicy lewego biodra, lewego kolana, kostek, “5-6 żeber wzdłuż lewej dolnej linii obojczyka”. Dyatlov, z którym później przeprowadzono wywiad, zasugerował, że “mogłem doznać obrażeń w wyniku upadku z wysokości jeszcze przed momentem zatrzymania”.

Opowiedz nam o warunkach panujących w areszcie śledczym.

Wszystko mierzy się przez porównanie. Wołodarka na pewno nie jest tak bliska jak obóz koncentracyjny Okrestino, gdzie w ostatnich miesiącach (przynajmniej od października 2021 r.) więźniowie polityczni są przetrzymywani od 8 do 10 dni w celi dyscyplinarnej dla 8 osób i muszą spać na betonowej podłodze. A ludzie z “traumą Żodiny” mówią, że Wołodarka tylko udaje więzienie. (…)

  • kwjOP
    link
    1
    edit-2
    2 years ago

    [2/3]
    Trudno jest mi obiektywnie opisać warunki panujące w więzieniu, ponieważ jestem do nich przyzwyczajony. Więzienie to więzienie. Jest dużo ludzi, nie ma przestrzeni osobistej; cela jest jednocześnie pokojem dziennym, kuchnią, palarnią, toaletą i sypialnią. Cele są różne w różnych budynkach. Moja “pierwsza cela - pierwsza miłość” była mała, na swój sposób nawet przytulna, z drewnianą podłogą, na parterze, ale była w niej pleśń korodująca ściany i ciągle nieświeże powietrze, a dwóch palaczy jednocześnie sprawiało, że w celi “nie było widać, że oddycham”. Słyszałem, że niedługo przede mną Statkiewicz trafił stamtąd do szpitala. Druga, bardziej przestronna, przypomina salę szpitalną, powietrze jest dobrze wentylowane, ale liczba osób wzrasta do 13, mieszkających na 3-poziomowych łóżkach (pryczach). Są też cele dla 24 osób. Raz dziennie wyprowadzają nas na półtoragodzinny spacer, a podwórka są małe. Raz w tygodniu miałem prysznic przez około 30-40 minut. Bardzo kiepska opieka medyczna, za mało leków. Przysięga Hipokratesa brzmi tu jak “skazaniec powinien cierpieć”. A przecież to i tak o wiele lepsze niż jedna aspiryna na Okrestino, jeśli się nie skończyła. Słyszałem historię, że na Wołodarce jakiś człowiek złamał nogę i nie założono mu gipsu. Rozkład dnia jest standardowy dla takich miejsc: pobudka o 6:00, zgaszenie światła o 22:00. Posiłki są podawane o 6.15-7.00, 14.00-15.00, 18.00-19.00.

    Musisz zrozumieć, że cele to baraki. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, stają się one domami dla ludzi, dla niektórych na miesiące, dla innych na lata. Dlatego więźniowie starają się jak najlepiej zorganizować sobie życie. Śmiałe ręce zawsze robią coś z niczego, a tutaj nie ma rzeczy niepotrzebnych. Spróbuj z plastikowej butelki zrobić uchwyt do aluminiowego koła, ale nie pytaj, po co ci to. Jedną z kar może być stałe przenoszenie z celi do celi (keleshevka). Po prostu zadomawiasz się i przyzwyczajasz do ludzi - a potem robisz to od nowa. A poziom komfortu zależy w dużej mierze od sąsiadów.

    Czy masz jakieś problemy z administracją? Czym w ogóle różni się stosunek władz więziennych do więźniów politycznych i społecznych?

    Można powiedzieć, że na Wołodarce stosunek do wszystkich jest taki sam. Jest to przypadek, kiedy personel wykonuje swoją pracę bez uprzedzeń politycznych.

    Dla przykładu, chciałbym porównać przyjęcie i wstępne badanie przez pracownika medycznego z Okrestino. Do aresztu tymczasowego (TDF) zabrało mnie trzech gubopików, zdenerwowanych z powodu wizyty prawnika i związanego z tym wydłużenia ich dnia pracy. Zagrozili mi, że nie będę się z nimi spóźniał do TDF. Na pytanie pracownika medycznego odpowiedziałem, że nie mam żadnych dolegliwości zdrowotnych. Kiedy zbadał krwiaka na moim lewym udzie, powiedział tylko: “Nie ma nawet tyłka bakłażana”. W areszcie śledczym na Wołodarce określono, gdzie i w jakich miejscach zostałem pobity przez funkcjonariuszy aresztu i opisano wszystkie ślady pobicia na moim ciele.

    Bardzo często administracja aresztu śledczego wykorzystuje innych osadzonych do wywierania presji na więźniów. Czy miałeś takie przypadki?

    Nie, i odkąd tu jestem, nie słyszałem o takich przypadkach.

    Widziałem kaczkę roślinną, interesował się 328 nią, ale robił to bardzo blado - i stał się obiektem drwin.

    Ale i tu wyróżnił się przeklęty Okrestina". Tam nacisk był na Sołowieja Artema (Siergiejewicza). Pod koniec aresztu 12.08.21 przeniesiono go do innej celi (na 3 piętrze), gdzie zmuszono go do napisania spowiedzi (w języku urzędniczym), grożąc mu przemocą seksualną.

    Jedzenie w białoruskim więzieniu jest okropne. Czy byłeś w stanie się do tego przystosować i czy masz jakieś wskazówki, którymi chciałbyś się podzielić?

    Jedzenie jest znośne, porcje są w porządku. Inna sprawa, że przed aresztowaniem byłem weganinem. Tutaj jestem wegetarianinem z naciąganiem: Na obiad jem zupy z cząsteczkami mięsa, a ziemniaki/pasta na obiad są zawsze mieszane z mięsem - nie ma takiej opcji. Rano regularnie jem owsiankę, ale o tej porze mój organizm jeszcze nie przyjmuje pokarmu. Na szczęście jestem “ciepłym” więźniem i wszystko rozwiązuje jedzenie na wolności. Herbata/kawa/kakao, zupy/vermicelli/ciastka, b/p, mąka, ser, czekolada, niektóre owoce i warzywa, a nawet wegańska kiełbasa - nie mogę narzekać. Zwłaszcza przy bardzo ograniczonym ruchu ciało nie potrzebuje dużo energii. Dostaję też kompleks witamin.

    Najważniejszym lifehackiem jest dzielenie się jedzeniem, dzięki czemu wszyscy korzystają z różnorodności. Z warzyw zróbcie sałatki. We wtorki i czwartki robimy połówki jajek na twardo i faszerujemy je żółtkiem, czosnkiem i ziołami. Na Sylwestra zrobiliśmy torty z ciastek biszkoptowych, posmarowanych mlekiem skondensowanym z otovarki (lokalnego sklepu internetowego). Jeśli przy łóżku masz barmana, poproś go o zrobienie syropu owocowego do bezalkoholowego long drinka, rozcieńczając go wodą mineralną z tej samej otowarki.

    Dużo czytasz? Opowiedz nam o najnowszych książkach, które wywarły na Tobie największe wrażenie.

    Czytam, to jedna z niewielu rzeczy, które mnie rozpraszają. Przez pół roku przeczytałem około 40 książek, głównie beletrystyki, ale także trochę psychologii i filozofii. Wszystkie książki pochodziły z biblioteki aresztu śledczego.

    Czytałem tu wiersze Woznesenskiego, Brodskiego, Achmatowej, Lermontowa, Cwietajewej, Goethego i Dantego. Na moją prośbę przysłano mi wiersze i teksty piosenek Andrieja Łysikowa (Delfin).

    Ostatnio czytam Argentyńczyków. Niedawno skończyłem czytać “Grę w klasy” Julio Cortázara, którą otwiera zdanie Jacquesa Vachera: “Nic tak nie zabija w nas człowieka, jak konieczność reprezentowania jakiegoś kraju”. W kalejdoskop jego sennych opowieści wciągnął mnie Jorge Luis Borges. W jego “Utopii zmęczonego człowieka” toczy się zabawny dialog:

    Co się stało z rządem?

    Zgodnie z tradycją, stopniowo przestawały one funkcjonować. Wyznaczali wybory, wypowiadali wojny, pobierali podatki, konfiskowali mienie, dokonywali aresztowań i wprowadzali cenzurę, a nikt na ziemi ich nie honorował. Prasa przestała publikować ich deklaracje i wizerunki. Politycy musieli znaleźć sobie godne zajęcia. Niektórzy stali się dobrymi komediantami, inni dobrymi medykami. W rzeczywistości, oczywiście, sprawy były o wiele bardziej skomplikowane niż w tej mojej relacji.

    Na samym początku obecnej niewoli wielką otuchę dodawał mi McMurphy z “Lotu nad kukułczym gniazdem” Kena Keseya. “On wie: musisz się śmiać z tego, co cię dręczy, bo inaczej nie utrzymasz równowagi, albo świat doprowadzi cię do szaleństwa. Wie, że życie ma bolesną stronę, ale nie pozwala, by ból przesłonił komedię, tak jak komedia nie pozwala, by ból przesłonił komedię”.

    Podobnie jak Mały Książę, starałem się przestrzegać twardej zasady: “wstań rano, umyj twarz, posprzątaj i natychmiast uporządkuj swoją planetę”.

    Razem z Jeanem Batistą spacerowałem po Amsterdamie w “Upadku” Alberta Camusa. Spojrzałem na świat oczami Damiena Hermanna Hessego. Ponownie przeczytałem “Słowa” Jean-Paula Sartre’a o jego decyzji zostania pisarzem. “Cały człowiek, pochłonięty przez wszystkich ludzi, jest wart wszystkiego, jest wart każdego”.

    Z “tematycznych” przeczytałem “Strefę” Dowłatowa, “Zapiski z martwego domu” Dostojewskiego, pierwszy tom “Archipelagu Gułag” Sołżenicyna (w części). Ponownie przeczytałem piękne i straszne Requiem Achmatowej.

    Chciałem w końcu przeczytać powieści Andrieja Płatonowa, ale tutaj jego teksty zupełnie do mnie nie przemawiają. Za to przeczytałem jego bajkową opowieść “Nieznany kwiat”, taka piękna.

    Przeczytałem ponownie stare dobre książki Ericha Fromma “Sztuka kochania” i “Człowiek dla siebie”. Ponad 10 lat temu odcisnął na mnie silne piętno, teraz patriarchalne nuty jego dzieł są bardziej krytyczne. Czytam “Praktykę terapii Gestalt” Fredericka Perlsa.

    Najśmielszym moim wtargnięciem była Fenomenologia poezji Ricoeura i Gadamera. Przebrnąłem tylko przez wstęp, ale dowiedziałem się, że język jest w swej istocie metaforyczny, a racjonalność jest tylko nadbudową, że metafora języka poetyckiego jest jak model języka naukowego.

    Ten akapit z “Opery Bianco” Michela Houellebecqa przykuł moją uwagę:

    Musiał być taki moment włączenia, kiedy nie mieliśmy nic przeciwko temu światu. Dlaczego teraz nasza samotność jest tak wielka? Być może coś musiało się wydarzyć, ale przyczyny wybuchu pozostają dla nas niezrozumiałe. Rozglądamy się dookoła, ale nic nie wydaje się nam już prawdziwe, nic nie wydaje się nam już trwałe.

    Ostatnią rzeczą, jaką do tej pory przeczytałem, była książka Hemingwaya Stary człowiek i morze: “człowieka można zniszczyć, ale nie można go pokonać”.

    Kończy się moja znajomość z 10 tomami papierów o nieistniejącej ekstremistycznej jednostce. Następny będzie “proces”. I tak “leżę na pryczy, przyciskając do piersi tom Kafki”.

    Czy dostaje Pan pocztówki lub wiadomości od towarzyszy z zewnątrz?

    Dostaję listy od rodziny, z przerwami i nie zawsze od przyjaciół. W ciągu sześciu miesięcy otrzymałem trzy listy od osób, których nie znam. Pocztówki solidarnościowe nie docierają do mnie, ale kilka z Petersburga zostało przekazanych przez moją matkę. Z innych krajów też nic nie przychodzi, poza Rosją. Jednak na początku stycznia 2022 roku otrzymałem paczkę z Warszawy z czekoladą i kartkami świątecznymi, bez listu. Byłam bardzo zaskoczona i szczęśliwa, że dostałam taką niespodziankę. (…)

    • kwjOP
      link
      1
      edit-2
      2 years ago

      [3/3]
      Opowiedz nam kilka historii/osób, które pamiętasz z pobytu w areszcie śledczym.

      Jest wielu ciekawych ludzi, nie wszystkie historie da się opowiedzieć. Moim pierwszym współlokatorem był Aleksiej Szczitnikow, którego wypadek samochodowy w sierpniu zamienił się w 364. Na 342 był pewien człowiek, który traktował świat bardzo dosłownie i próbował natrętnie narzucać swoje zasady. Później wpadł do mnie pewien człowiek z Borysowa i opowiedział mi o lekarzu wojskowym z takimi samymi osobliwymi cechami. Coraz mniej wierzę w wypadki". Andriej Pocheryko z Grodna, który przeciął naklejki “Rabochy Rukh” i dostał artykuł za zdradę państwa. Niezliczone “historie sukcesu” szpanerów, żarty o bitcoinach zakopanych w ogródku warzywnym i pomysły na startupy a la “mefedron z drona”. Ormianin nazywający Turkmena Tadżykiem.

      Oto historia wspaniałego człowieka. Prowadził shisha house’y w Mińsku, jest synem znanej gestaltystki, a sam wciąż uczy się jej fachu. Trzech z nich zdobyło narkotyki w celu ich zażywania, jeden z towarzystwa był śledzony, jego też zatrzymali. Zarzuty były cz. 3 pod 328, udało im się udowodnić cz. 1. Dostał 4,5 roku otwartego aresztu. To było rok temu. Odsiedział już pół roku. Ponownie przeanalizowałem sprawę, wszystkie zeznania pozostały bez zmian. Nawet facet, który to kupił, powiedział mi, jak było. Część 3, 6,5 roku w zakładzie karnym.

      Czy możesz nam trochę opowiedzieć o tym, jak zostałeś anarchistą i dlaczego nadal wierzysz w te idee?

      Po tym pytaniu zamykam oczy, przeglądam wspomnienia aż do dzieciństwa i raczej zadaję sobie pytanie “dlaczego?” i “co to dla mnie znaczy?”.

      Jest w tym poczucie sprawiedliwości i pragnienie wolności. Pozostaje tylko pytanie, jak daleko można się posunąć: psychologicznie, filozoficznie, politycznie. Wrażliwość na to, co dzieje się wewnątrz i na zewnątrz, poszukuje jakiejś harmonijnej syntezy tego, co osobiste i społeczne. Ta potrzeba ukłuła mnie od środka i domagała się konkretnego rozwiązania. Jednocześnie każdy, kto doświadczył skutków władzy, wie o jej opresyjnym działaniu. Od tego punktu rozpoczęły się poszukiwania, zarówno teoretyczne, jak i praktyczne.

      Przy takim światopoglądzie nie dziwi fakt, że spośród książek, które najbardziej “uczyniły mnie anarchistą”, była “Człowiek zbuntowany” Alberta Camusa, zawierająca analizę rozwoju buntu egzystencjalnego i historycznego. Kocham muzykę. Mając najfajniejszą scenę diy-punkową w kraju, trudno było nie nauczyć się, że “czarna guma jest z mocy” i nie spotkać ludzi o podobnych poglądach. Czynnik osobisty jest ogromny. Poznając niesamowitych ludzi, zdałem sobie sprawę, że wielu z nich to anarchiści. Piosenka “Only anarchists are pretty” (“Tylko anarchiści są ładni”) postawiła sprawę jasno. Żartuję. Równie duży wpływ miały na mnie feministki.

      Od około 10 lat pomagam bezdomnym w Mińsku w ramach inicjatywy “Food Not Bombs”. Zaczynając od osobistej chęci niesienia pomocy potrzebującym, coraz bardziej uświadamiałam sobie problemy społeczne społeczeństwa. A raczej rolę państwa w tworzeniu problemów społecznych. W 2012 r. zostałem zatrzymany podczas koncertu wspierającego tę inicjatywę. To było moje pierwsze spotkanie z policją. Autorytarne państwo samo popchnęło mnie do radykalizacji moich poglądów. W ten sposób stałem się anarchistą.

      Ważne było dla mnie, aby zmieniać społeczeństwo w kierunku antyautorytarnym. Uczestniczyłem w różnych inicjatywach społecznych, edukacyjnych i ekologicznych. W naszych kolektywach interakcja i podejmowanie decyzji starały się być zgodne z ideałami równości, a nasze rytmy oporu wspierały nas wszystkich na ulicach.

      Co prawda, przez pewien czas, mając już ukształtowany antyautorytarny światopogląd, nie nazywałem siebie anarchistą, traktując to słowo z szacunkiem. Było to dla mnie zbyt chłodne. I przerażające. Siedząc teraz na Wołodarce, oskarżony o udział w ekstremistycznej formacji Pramen (nie ma znaczenia, że nie jestem członkiem tej grupy medialnej), uświadamiam sobie, że w świadomości zwykłych ludzi, którą reprezentuje obecny rząd, ten sam strach nigdzie nie zniknął. Solidarność, wzajemna pomoc, samorządność i samoorganizacja, wolność i odpowiedzialność osobista i społeczna wciąż brzmią zbyt ekstremistycznie i są nazywane działaniami destrukcyjnymi.

      Czy więzienie miało ostatnio jakiś wpływ na Twoje poglądy polityczne?

      Dochodzenie do tych poglądów zajęło mi dużo czasu, i to nie bezboleśnie. A obecne uwięzienie tylko potwierdza ich słuszność. Wszędzie tam, gdzie są ludzie, jest solidarność i wzajemna pomoc. “Ludzka chata, żyjemy we wspólnocie” - tak witamy nowo przybyłych pasażerów. Razem, dzieląc doświadczenie niewoli, więźniowie wiedzą, jak wspierać się słowem i czynem.

      Z drugiej strony, jestem przekonany, że system penitencjarny zdecydowanie wymaga rewizji, nacisk powinien zostać przeniesiony z karania na praktyki naprawcze, niektóre przestępstwa powinny zostać zdekryminalizowane, a liczba więzień powinna się zmniejszyć (w moich różowych marzeniach do zera). A tego jeszcze nie byłem na obozie, tylko na SIZO.

      Jestem politykiem, ale moje serce boli równie mocno dla ludzi z 328 roku. Szalone wyroki, złamane życie. Zwykła konsumpcja jest karalna, użytkownicy często są wieszani przez część 3, obcy ludzie są łączeni w zorganizowane grupy (szczególnie na niesławnym sklepie “skorpion”). Nierzadko zdarzają się historie, w których dana osoba jest ścigana za flagę opozycyjną, znajduje wagę i zostaje zamknięta dopiero na 328. Wygodne.

      Nowym modnym artykułem jest 333. Istnieje lista zakazanych substancji silnie działających. Istnieją ludzie, którzy sprzedają narkotyki dżokejom, w tym świniom. Substancje z listy - i ludzie dostają cz. 2, od 2 do 10 lat obozu.

      W tych murach zadaje się to samo pytanie: kto decyduje o tym, za co ludzie trafiają do więzienia? Czy państwo pyta społeczeństwo, jaki jest jego stosunek do substancji? Czy państwo nie wie, że pogranicznicy utrzymują się z transportu (niepłacenia podatków)? Nie ma co mówić o odwecie na społeczeństwie z powodu protestów mających nadzieję na zmianę obecnego stanu rzeczy. Państwo potrzebuje więcej skazanych, napiętnowanych ludzi i nie zależy mu na przywracaniu ludzi do społeczeństwa.

      Wiele czynów ludzi nie jest społecznie niebezpiecznych, ale dla państwa są one nie do zaakceptowania. W związku z tym artykułów “upolitycznionych” jest więcej, niż się powszechnie sądzi.

      Z tego, co wiemy, w lipcu był Pan już poza Białorusią, ale zdecydował się Pan wrócić. Czy mógłby Pan opowiedzieć nam trochę o powodach swojego powrotu?

      Po prostu żyłem tak, jak chciałem. Tęskniłem za przyjaciółmi, którzy wyjechali z kraju po stłumieniu protestów jesienią 2020 r., i pojechałem się z nimi spotkać. Sam nie chciałem zostać emigrantem politycznym, nie planowałem opuszczać kraju, a perspektywa więzienia była dla mnie zrozumiała. W Mińsku odbywał się koncert fem-punkowego zespołu “Lono”, a ja chciałem pójść na ich koncert, więc wróciłem. To jest cała historia.

      Jechałem do domu, słuchając wierszy Anny Achmatowej z jej “Requiem” z 1961 roku:

      Nie, i nie pod obcym niebem, Nie pod osłoną obcych skrzydeł. Byłem wtedy z moimi ludźmi, tam, gdzie niestety byli moi ludzie.
      

      Moim zadaniem jest żyć pełnią życia. Policjanci zajmują się represjami. 29 lipca 2021 r. nasze losy się skrzyżowały.

      Walka z Łukaszenką trwa nadal na wolności. Czy jest coś, co chciałby Pan przekazać tym, którzy nadal stawiają opór na wolności?

      Róbcie to, co sami uważacie za słuszne. Albo nie róbcie tego, odzyskajcie siły. Nie zadawajcie sobie samookaleczeń, nie pielęgnujcie poczucia winy, że ktoś jest w więzieniu, a wy nie. Potrzebuję was wszystkich żywych i zdrowych. A wszystkie reżimy prędzej czy później upadają. “Nie zwieszajcie nosa, bracia i siostry…”. No cóż, rozumiecie, o co chodzi.

      Czy jest coś jeszcze, co chciałby Pan powiedzieć naszym czytelnikom?

      Jest wiele tematów do omówienia, ale słowa nie zastąpią przyjacielskiego uścisku dłoni, spojrzenia w oczy, poczucia wzajemnego zaufania i szacunku. Chciałbym jeszcze raz przypomnieć, jaką to ma wartość. Wolność żyje w naszym życiu, gdy wybieramy życie w ten, a nie inny sposób. Do zobaczenia w wolności!

      Styczeń 2022 r.