Wyrok Trybunału mgr Przyłębskiej skazał Polki na donoszenie ciąż z wadami letalnymi. Ustawa “Za życiem” utrudni im skorzystanie z rozwiązań pozasystemowych. Nowelizacja ustawy “Za życiem” – ustawy, która była odpowiedzią PiS na czarny protest z 2016 i wprowadziła świadczenie w wysokości 4 tys. zł, tzw. trumienkowe, za urodzenie ciężko upośledzonego lub skazanego na śmierć dziecka – to pomysł Solidarnej Polski. Zaproponowane zmiany mają pomóc kobietom w ciąży z wadą letalną, objąć je kompleksową opieką specjalistów w ciąży i po porodzie. Mają ją zapewnić przede wszystkim hospicja perinatalne.

W projekcie znajdziemy kilka prokobiecych przepisów: o poszanowaniu godności takiej ciężarnej, o nieumieszczaniu jej w tej samej sali z kobietami spodziewającymi się zdrowych dzieci, o stałej obecności bliskiej osoby, o zapewnieniu opieki psychologicznej na wszystkich etapach ciąży i połogu. Jest też zapis o zabezpieczeniu odcisków dłoni i stóp lub zdjęcia takiego dziecka, co faktycznie dla wielu osób może być ważną pamiątką.

Tyle że, o czym projekt wygodnie nie wspomina, to bardzo często nie są śliczne śpiące bobasy z billboardów anti-choice. Brak połowy czaszki, gnijący mózg na wierzchu, rozszczep twarzy, rozszczep kręgosłupa, cyklopia, serce na wierzchu, wnętrzności na wierzchu – nie bez powodu te zdjęcia uznawane są za tak drastyczne, że przy okazji tzw. dziecka Chazana żadna telewizja nie odważyła się ich pokazać. Ustawa pomija też fakt, że donoszenie takiej ciąży jest dla kobiety zwyczajnie niebezpieczne: płód może obumrzeć i może wdać się sepsa. A np. urodzenie dziecka z wodogłowiem wiąże się z cesarskim cięciem, co zmusza do odkładania starania się o następne przynajmniej o rok. O ile straumatyzowana tym doświadczeniem kobieta w ogóle będzie chciała próbować.

Ale przede wszystkim trudno oprzeć się wrażeniu, że głównym celem nowelizacji jest zwiększenie nadzoru nad kobietami. Bo jedyne, czego w niej brakuje, to zapisu wprost o rejestrze takich ciąż.