Jak pisze “Wyborcza”, autor petycji miał przedstawić się jako “osoba zainteresowana bezpieczeństwem”, a jako uzasadnienie swojej propozycji napisać, że LRAD jest “zalecany przez program szkoleniowy Sił Policyjnych Unii Europejskiej jako najbezpieczniejszy i najmniej dotkliwy środek przymusu bezpośredniego używany do przywracania ładu i porządku publicznego przy zbiorowym jego zakłóceniu”.

Zdaniem przewodniczącego komisji ds. petycji, Sławomira Piechoty (PO), petycja jest jednak “szczególnie nietypowa” i nie nadaje się do ustanawiania regulacji w takim trybie. - Nie ma podstaw do uwzględnienia żądania z petycji - zaznaczył Piechota.

Mimo braku uprawnień, by wykorzystywać urządzenie podczas protestów, polska Policja kupiła w 2011 roku aż sześć takich systemów. Kosztowały 780 tys. zł. - My chcieliśmy kupić i kupiliśmy je tylko i wyłącznie jako urządzenie nagłaśniające, a nie środek przymusu bezpośredniego - tłumaczył wówczas rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski. Ostatecznie, jak informuje “Wyborcza”, komendant główny Marek Działoszyński nakazał producentowi dezaktywować jeden z przycisków, który uruchamia dźwięki o wysokiej częstotliwości.