Proszę zapiąć pasy przy fotelach i kanapach. Będziemy oglądać rosyjską telewizję. W tych dniach rosyjskie media mają niełatwe zadanie. Wykazać, że Rosja nie atakuje Ukrainy, tylko się przed nią broni. A choć nie atakuje, jej wojska posuwają się naprzód. Rosyjscy żołnierze niszczą wyłącznie cele wojskowe, a ludności cywilnej pomagają. Zachodnie sankcje nie szkodzą rosyjskiej gospodarce, wręcz przeciwnie, zdecydowanie ją umacniają. A w ogóle to nie ma żadnej wojny, życie toczy się normalnie, jest tylko operacja wojskowa, która przebiega sprawnie i zgodnie z planem.

✰ Przed tą rakietą nie ma obrony Jak media sobie z tym radzą? O czym informują, a o czym nie? Obejrzyjmy rosyjski dziennik telewizyjny, powiedzmy, z dnia, kiedy Rosjanie oficjalnie ogłosili zajęcie Mariupola. „Nowosti”, magazyn informacyjny Pierwszego Kanału, wydanie wieczorne, przynosi następujące wiadomości (staram się oddać stylistykę oryginału):

✰ Siły rosyjskie przejęły kontrolę nad Mariupolem. Władimir Putin nie widzi powodu, żeby szturmować Azowstal – ten ostatni obszar, gdzie bronią się ukraińscy naziści, lepiej zablokować.

✰ W wyzwolonych rejonach Mariupola rosyjscy żołnierze ratują udręczonych ludzi, którzy znajdowali się pod ostrzałem ukraińskich snajperów.

✰ Zachodnia prasa pod wrażeniem prób z nową rosyjską bronią – najpotężniejszą w świecie międzykontynentalną rakietą supersoniczną Sarmat, przed którą nie ma obrony.

✰ Szef firmy Transnieft informuje Władimira Putina, że zadania w dziedzinie zaopatrzenia w ropę rynku krajowego i zagranicznego są w pełni wykonywane.

✰ Pożar w Centralnym Instytucie Naukowo-Badawczym Wojsk Obrony Powietrzno-Kosmicznej. Instytut mieścił się w starym budynku z drewnianą więźbą dachową, pożar szybko ugaszono.

✰ Dostawy artykułów spożywczych na rynek wewnętrzny będą w pełni zabezpieczone – informuje premier Miszustin. Produkcja żywności w roku bieżącym będzie nie mniejsza niż w ubiegłym.

✰ Na ekrany wchodzi film „1941. Skrzydła nad Berlinem” – o mało dotychczas znanym wyczynie radzieckich lotników, którzy na początku wojny przeprowadzili pierwsze bombardowanie stolicy faszystowskich Niemiec.

Warto przyjrzeć się bliżej tym wiadomościom i sposobowi, w jaki są podawane. Oto słynna już scena, w której Siergiej Szojgu, minister obrony, melduje Władimirowi Putinowi o zajęciu Mariupola. Obaj są w cywilnych ciemnych garniturach, siedzą naprzeciwko siebie przy stoliku, Szojgu w okularach i ze zwitkiem papierów w rękach, w tle antyczne bibeloty, wygląda to, jakby zaufany główny księgowy składał sprawozdanie prezesowi firmy.

Wszystkie światowe telewizje pokazały fragmenty tej sceny. W rosyjskiej relacja była znacznie dłuższa. Widz mógł cieszyć się wrażeniem, że znalazł się w samym sercu centrum decyzyjnego, że dopuszczono go za kurtynę tajemnicy wojskowej. Szojgu tłumaczy, dlaczego opanowanie Mariupola było tak ważne. To miasto przekształcono w twierdzę, w potężny ośrodek wojskowy, wyposażony w ciężką artylerię i rakiety, zagrażający terytorium Rosji. Rakieta Toczka U ma zasięg 120 km, tłumaczy minister, a do Taganrogu są 94 km. Putin ze zrozumieniem kiwa głową. Prawie całe miasto jest już pod kontrolą naszych sił, mówi Szojgu, resztki sił ukraińskich kryją się na terenie zakładów Azowstal, na ich zajęcie potrzebujemy 3–4 dni. Nie widzę celowości szturmowania tych zakładów, mówi Putin, nie ma sensu pełzanie po tych podziemnych korytarzach. Prikazywaju otmienit’, rozkazuję odwołać, mówi cichym, spokojnym głosem, otoczcie te zakłady tak, żeby mucha nie mogła tam przelecieć. A otoczonym zaproponować jeszcze raz poddanie się, zapewnić, że będą traktowani zgodnie ze wszystkimi właściwymi konwencjami.

Widzowie mogą być dumni ze swego wodza – podejmuje decyzje stanowczo, ale rozważnie, wrogowi nie odpuści, ale nie szafuje życiem swoich żołnierzy, nieprzyjaciela każe traktować humanitarnie.

✰ Po co ta wojna? Zestaw wiadomości podany przez ten dziennik jest typowy dla zawartości rosyjskich programów informacyjnych czasu wojny. Mamy mądre, sprawne i silne przywództwo, broń, której nikt się nie oprze, gospodarka działa normalnie. Ale jak wytłumaczyć ludziom, dlaczego ta wojna w ogóle wybuchła? Przecież nijak nie da się ukryć, że to Rosja wkroczyła na teren Ukrainy, a nie odwrotnie. Skoro zaś Rosja ma najlepsze rakiety na świecie, to może ukraińskie Toczki U nie są jednak dla niej takie groźne?

W tłumaczeniu przyczyn podjęcia „operacji specjalnej” stosowana jest żelazna zasada propagandy: powtarzać i upraszczać, upraszczać i powtarzać. Tak żeby nawet dziecko zrozumiało. No właśnie. Wszystkie rosyjskie telewizje przekazały relację ze spotkania z uczestnikami programu „Rosja – kraj możliwości”, na którym Władimir Putin „po raz kolejny”, jak podkreślono, wyjaśnił przyczyny rozpoczęcia operacji. Tym razem – odpowiadając na pytanie uczennicy, która przed ośmioma laty musiała wyjechać z rodzicami z Ługańska do Sewastopola, bo w Ługańsku ciężko się żyło pod ukraińskim ostrzałem artyleryjskim. Dziewczynka mówi, że do dziś boi się na przykład huku pękającego balonika, bo przypomina jej tamten straszny czas. „Przez te osiem lat sytuacja tylko się pogorszyła – tłumaczy Putin, po ojcowsku patrząc na dziecko. – Właśnie tragedia, która dokonywała się w Donbasie, a w szczególności w Ługańskiej Republice Ludowej, skłoniła, po prostu zmusiła Rosję do rozpoczęcia tej operacji wojskowej. Jej celem jest udzielenie pomocy ludziom żyjącym w Donbasie, naszym ludziom, takim jak ty.

– Wszyscy wierzą – mówi dziewczynka – że dzięki Rosji nastanie pokój.

– Tak właśnie będzie” – odpowiada wzruszony Władimir Władimirowicz.

Telewizja regularnie relacjonuje, jak toczy się ta walka o pokój. W programie „Wielka gra” eksperci, pochyleni nad wielką mapą Ukrainy, komentują ruchy wojsk. – Mamy drugą fazę operacji specjalnej – tłumaczy specjalista od spraw wojskowych. Rozpoczęły się uderzenia w sieć kolejową i węzły kolejowe Ukrainy. Chodzi o zablokowanie zaopatrzenia dla frontu. Trwa precyzyjny ostrzał zgrupowań wojsk, punktów dowodzenia i stanowisk ogniowych nieprzyjaciela. To przygotowanie do fazy przełamywania, po której nastąpi okrążenie, rozczłonkowanie i unicestwienie sił przeciwnika.

Ciąg dalszy – po przerwie reklamowej. Uprzejmy, uśmiechnięty prowadzący kulturalnie moderuje dyskusję. Atmosfera taka, jakby omawiano, powiedzmy, zmierzającą do sukcesu kampanię żniwną. W programie analizuje się też sytuację międzynarodową. To, co dzieje się na Ukrainie, to tylko element wielkiej gry politycznej toczącej się w skali światowej. Niezwykle ważny element, który może zadecydować o dalszym przebiegu tej gry. Eksperci wyjaśniają, o co w niej chodzi. – Ameryka chce narzucić swój porządek światu. Mówić wszystkim, jak mają żyć. Narzucić swój system powiązań gospodarczych i polityczną hegemonię. Tylko częściowo jej się to udaje. Część świata wyswobadza się z amerykańskich wpływów. Możemy ten proces nazwać nową dekolonizacją.

Ale jest też nowa neokolonizacja – umacnia się hegemonia Ameryki nad jej najbliższymi sojusznikami. W świecie rosną napięcia. Ameryka, rządzona przez prezydenta, który jest sklerotycznym fajtłapą, może je tylko potęgować, nie jest w stanie zrobić dla świata nic pożytecznego. Ale jest zdolna do tego, by zbroić Ukrainę, żeby narobiła Rosji problemów.

✰ Wiadomości prawdziwe i nie Telewizja pokazuje też okrutne oblicze wojny. Widzowie oglądają te same obrazy co my. Zrujnowane domy, przytłoczone nieszczęściem kobiety z dziećmi kryjące się w piwnicach, wystraszony kotek na zgliszczach. Tylko komentarz jest inny. Domy zburzone są przez ukraiński ostrzał artyleryjski albo dlatego, że kryli się w nich ukraińscy żołnierze („nacjonaliści, naziści”), którzy wygonili ludzi do piwnic, albo używali ich jako żywych tarcz. „To, co teraz najważniejsze w Mariupolu – tłumaczy reporter „Nowosti” w relacji z miejsca walk – to uratować ludzi, którzy w piwnicach domów w pobliżu Azowstalu przez cały ten czas byli faktycznie więźniami nazistów. Siedzieli w ciemnościach, wyczerpani i zastraszeni przez ukraińskich snajperów, którzy strzelali do każdego, kto ośmielił się wyjść na zewnątrz, nie szczędząc kobiet ani starców”.

Reporter przeprowadza krótki wywiad ze starcem, któremu przestrzelono nogę, kiedy wyszedł w poszukiwaniu wody. – Przecież snajper widział, że niosę baniak na wodę, a jednak strzelił – skarży się starzec. W innym programie inny starzec skarży się, że snajperska kula urwała mu palec, kiedy szedł do polikliniki. W wielu relacjach widzimy kobiety i dzieci wychodzące z piwnic i dziękujące żołnierzom za wyzwolenie. Albo ludzi dziękujących za dostarczoną przez żołnierzy pomoc humanitarną – chleb, wodę, kaszę. Dziewczyny przyjaźnie machające do pędzących czołgów z literą „Z”.

✰ Antifejki To jakieś ustawki, fake newsy? No skąd, rosyjskie media walczą z fake newsami. Służy temu między innymi cykliczny program „Antifejk”, nadawany w Pierwszym Kanale. Pamiętają państwo informację o zbombardowaniu Teatru Dramatycznego w Mariupolu, koło którego był wyraźnie widoczny z powietrza napis „Dzieci”, i w którego podziemiach chronili się cywile? W „Antifejku” zdemaskowano tę informację jako fake news. Naoczny świadek, który przebywał w podziemiach teatru, a potem udało mu się przedrzeć na wyzwolone przez Rosjan obszary Donbasu, opowiada, jak było naprawdę. Wybuch był, nie da się ukryć, przecież pół teatru rozwalone. Ale czy od bomby? Jak wybucha bomba, to wszystkie domy dookoła są zburzone, a tu w pobliskich budynkach nawet szyby z okien nie wyleciały. A wokół teatru w dniach przed wybuchem kręcili się ukraińscy żołnierze. Wchodzili nawet do środka i nie wiadomo dlaczego fotografowali żyrandol w sali widowiskowej. A raz podjechał czarny jeep, a w nim żołnierze w czarnych mundurach – „nie naszych, natowskich jakby” – precyzuje świadek.

Wypowiada się też świadek inny – tym razem nie naoczny, ale taki, który znał kucharza przygotowującego posiłki w teatrze. Otóż ten kucharz opowiadał, że w przeddzień wybuchu widział żołnierzy z pułku Azow, którzy wnieśli do teatru jakie