Sobotni kwietniowy wieczór w Sejnach wygląda, jak w każdym 5-tysięcznym mieście w Polsce. Nuda. Nic się nie dzieje. Ołowiane chmury, deszcz ze śniegiem w oczy, a nocą mróz. Laura dzwoni do koleżanki Andżeliki, że jest niedaleko, żeby zeszła na papierosa, pogadać. Jest 22:50. To jej ostatni telefon. Za niespełna cztery godziny lekarz stwierdzi jej zgon.