Regulacje dotyczące stanu wojny w Ukrainie rozluźniają gorset obowiązków ciążących na pracodawcy, ułatwiają też pracownikowi pracę zdalną. Z kilku rewelacji wymienionych przez Deloitte w artykule powyżej:

  • możliwość przedłużenia tygodnia pracy do 60 godzin i skrócenia tygodniowego odpoczynku do 24 godzin (ofc przez pracodawcę, nie przez ciebie kmiocie)
  • możliwość natychmiastowego oddelegowania pracownika w inne miejsce bez okresu przygotowawczego
  • wypowiedzenia umowy na pstryknięcie palca, także podczas urlopów/zwolnień (wyjątki dla “essential workers” i ludzi mieszkających na obszarze ogarniętym wojną)
  • opcja zawierania tylko ustnej umowy z pracownikiem
  • brak kar za opóźnienia w wypłacie jeśli uzasadni się to działaniem “siły wyższej”
  • opcja “zawieszenia umowy” zamiast zmuszania do wybierania bezpłatnego urlopu
  • zawieszenie wszystkich kontroli lokalnego odpowiednika PIP aż do zakończenia wojny

Jeśli ktoś myśli że to nic takiego, bo prawo obowiązuje tylko w stanie wojny, pragnę przypomnieć że 3/4 kraju nie jest objęte konfliktem w sposób bezpośredni, a sama wojna (tak jak i stan wojenny) może potrwać jeszcze kilka lat, podczas których to prawo ma szansę utrzymać się w mocy.

Gospodarka Ukrainy jest oczywiście w głębokiej recesji i szacuje się, że PKB kraju spadło nawet o 30%. Niestety recepty na ten stan rzeczy są jak zwykle wyciągnięte z neoliberalnego podręcznika.

Krążą plotki o rzekomej roli amerykańskich “doradców” przy tworzeniu nowego prawa w Ukrainie, ale nie wiem czy mają coś wspólnego z prawdą. Nie trzeba być Amerykaninem, żeby wymyślić tak proste rzeczy.

  • @didleth
    link
    4
    edit-2
    2 years ago

    inter arma silent leges. Nie dziwię się, że w takim okresie zajmują się czymś innym, niż prawa pracownicze. Kwestia priorytetów…Ad “pragnę przypomnieć że 3/4 kraju nie jest objęte konfliktem w sposób bezpośredni” - nie wiem, co masz na myśli, ale trwa wojna i dotyka ona wszystkich w kraju. Jednych bardziej, innych mniej, ale nie można tego faktu ignorować. Obstawiam, że w wielu wypadkach łamanie praw pracowniczych polega po prostu na tym, że pracodawca lub pracownik ucieknie z kraju, zginie w ataku tudzież nie będzie mógł wykonywać pracy (np. przez brak prądu) i wcale się ludziom w tej sytuacji nie dziwię. Co innego, gdyby neoliberalne prawo zostało wprowadzone już po zakończeniu wojny, ale tak…no cóż, dzieci też mają prawo do tego, by mieć normalne dzieciństwo, niespędzone w schronach. Prawo sobie, a życie sobie…

    • obywatelle (she/her)OP
      link
      02 years ago

      Ale wiesz że jest 2022, a nie 1914 i to nie jest tak że ci ludzie pracują w fabrykach broni żeby wspomóc wojenny wysiłek? Poza kilkoma kluczowymi branżami które mogą realnie pomóc w czasie wojny, większość ludzi po prostu pracuje najemnie. Wojna dotyka pośrednio całego kraju i sporej części świata, ale większość ludzi w Ukrainie pracuje tak jak pracowała, u kapitalisty. Tam życie naprawdę nie zamarło tylko dlatego że czasem zawyje syrena alarmowa.

      " Obstawiam, że w wielu wypadkach łamanie praw pracowniczych polega po prostu na tym, że pracodawca lub pracownik ucieknie z kraju, zginie w ataku tudzież nie będzie mógł wykonywać pracy (np. przez brak prądu) i wcale się ludziom w tej sytuacji nie dziwię."

      Nie rozumiem o co ci chodzi w tym zdaniu. Przecież jeśli chodzi o takie przypadki, to nie trzeba do nich ustawy. Poza tym to prawo nie chroni pracownika przed pracodawcą który nagle przestał płacić. Wręcz przeciwnie, ono właśnie pozwala pracodawcy na więcej, a pracownikowi na mniej.

      “dzieci też mają prawo do tego, by mieć normalne dzieciństwo, niespędzone w schronach”

      I ustawa o stanie wojennym spowoduje że będą je mieć? :D

  • @stella
    link
    12 years ago

    Po co właściwie, co taka zmiana prawa na libkowe zmieni w kwestii wojny?