• harcOP
    link
    73 years ago

    Grzegorz Kubarczyk: Nad najnowszym artykułem Rafała Wosia można się oczywiście znęcać wspominając mu, że jeszcze nie dawno opisywał badania dowodzące że migrację wcale nie są przyczyną spadku płac, albo wypominać że dostał pochwały od faszysty Bosaka, ale tak na serio ten tekst zasługuje na uczciwą polemikę bo jest oparty na założeniach, które powszechne są tak w ruchu związkowym, jak i wśród szeroko pojętej lewicy: otóż jest to założenie że pracownicy są bierną pokrzywdzoną masą, która sama nie może poprawić swojej sytuacji - musi ja uratować państwo. I państwo to, działając w ramach swych granic ale w globalnej gospodarce ma rzekomo być w stanie powstrzymać dumping płacowy i konkurowanie kosztami pracy / równanie płac i warunków pracy w dół.
    Problem z tym założeniem jest po pierwsze taki, że państwo nie jest bezstronnym arbitrem stosunków pracy, tylko samo aktywnie bierze udział w “wyścigu na dno” starając się przyciągać inwestycje tańszymi kosztami pracy oraz aktywnie korzysta z “taniej siły roboczej” przy swoich kluczowych inwestycjach. I w imię czego miałoby np. psuć sobie relacje z branżą budowlaną (stojąca na imigranckiej sile roboczej) jak ta branża dostarcza władzy te wszystkie drogi, stadiony i lotniska, którymi się karmi kampanię wyborcze. Po drugie - Woś twierdzi, że moratorium na imigrację zmieni dynamikę płac - zaczną one wreszcie rosnąć bo zmniejszymy podaż rąk do pracy. Tyle tylko że dla większości podmiotów gospodarczych areną działania nie są poszczególne państwa narodowe a cały świat - a przy swobodzie przepływu kapitału co niby powstrzyma głównych graczy przed kontynuowaniem praktyki przenoszenia produkcji i usług tam, gdzie taniej i “spokojniej” (Czyt. Gdzie autorytarna władza trzyma Pracowników za mordy)? Udawanie że w świecie mobilnego kapitału ograniczenie mobilności pracy uratuje nasze płace jest mrzonką. W najlepszym razie nastąpi to w tych branżach, które nie są aż tak mobilne.
    Po trzecie - to odkopywanie strategii związków zawodowych, które działały na podobieństwo cechów (craft unionism): próbowały zachować wpływ ograniczając dostęp do poszczególnych zawodów. Taktykę tą rozbił w puch kapitalizm przechodząc do etapu fordyzmu (masowej produkcji gdzie łatwiejsze było wyszkolenie robotnika) i świat pracy już wtedy znalazł dużo lepszą odpowiedź niż nawoływania do zamykania granic: była nią solidarność i wspólna walka, otwieranie ruchu pracowniczego na imigrantów i imigrantki i wspólne działania na rzecz podwyżek i poprawy warunków pracy. Ta historia ruchu związkowego pełna jest niesamowitych przykładów zwycięstw, których efekty były dużo ważniejsze niż zamykanie granic. Propozycja Wosia to jakaś próba powrotu do praktyk segregowanych rasowo związków zawodowych z czasów apartheidu w RPA - tylko że ustawiająca polskich pracowników na miejscu białej uprzywilejowanej mniejszości chroniącej swoje przywileje państwowa pałką. To absurd w odniesieniu do kraju, który bezrobocie zbił z ponad 20% wyłącznie wypychających dwa miliony osób na Zachód aby tam “obnizali oni płace”.
    Woś najwyraźniej nie wierzy, że pracownicy mają jakąkolwiek sprawczosc na polu stosunków pracy, o ile na ich rzecz nie interweniuje “dobra władza”. Wystarczy więc wybrać Nie-liberalow a oni już tak zrobią żeby nasze płace rosły. Czemu mieli by to robić jak są strukturalnie zależni od kapitału żyjącego z obniżania płac i w jaki sposób miałoby to nastąpić w XXI wieku zmonopolizowanego globalnego kapitalizmu? Tego nie wiemy i się nie dowiemy - prawda jest taka że nawet militaryzacja granic na wzór amerykański czy izraelski nie powstrzymala, nie powstrzymuje i nie powstrzyma napływu “taniej siły roboczej” której masy uciekać będą przed kolejnymi katastrofami naturalnymi, wojnami czy nędza wynikającą z uprzemysłowiania rolnictwa, prywatyzacji i grabieży ziemi czy kolejnych fal restrukturyzacji. A kapitał (nawet ten skrajnie rasistowski jak w Izraelu) chętnie ich zatrudnia bo zawsze skorzysta z okazji do obniżania płac. A trzeba pamiętać, że wosiowe “moratorium” wymaga co najmniej takiej militaryzacji jak w USA czy Izraelu. Konkluzja może wydać się banalna, ale tylko pozornie: pracownicza solidarność tak globalną jak kapitalizm jest jedyną odpowiedzią na dumping socjalny. Ale do tego trzeba by jeszcze umieć dostrzec że państwo narodowe nie jest omnipotentnym bezstronnym arbitrem stosunków pracy, że kapitalizm ma wpisaną w swoją logikę dążenie do obniżania płac i zwiększania podaży pracy oraz że żyjemy w globalnym systemie gospodarczym gdzie problemem nie są migracje - tylko to że kapitał ma swobodę przemieszczania się po całym świecie i jest dawno globalny, a świat pracy jeszcze nie.