-Nikt nie pomyślał, że wiersz może mi sprawić przykrość. Gdy go czytaliśmy, chłopcy z tylnej ławki zaczęli się ze mnie śmiać. Wtedy poprosiłam o wyjście do toalety. Dopiero tam się rozpłakałam. Pięć minut wycierałam się chusteczką, żeby klasa nie zobaczyła moich łez. – mówi Bianka Nwolisa, dziesięcioletnia aktywistka