Za https://www.facebook.com/106664625037181/posts/111350027901974/

„To nie jest anarchizm, to jest jakaś samowolka” (pol*cjant Łukaszek)

—Wiadomość od skłotu Samowolka pod oblężeniem—

Istniejemy krótko, za to intensywnie. Idziemy powoli do przodu i walczymy o prawie każdy dzień.

Pierwszy poważniejszy atak miał miejsce 4 dni temu. (20.07.21)

Godzina 7, budzi nas próba włamu do domu. Psy stoją kawałek dalej i w niczym nie przeszkadzają – zresztą przed chwilą sami mówili, że „właściciele” mogą przyjechać traktorem i wyrwać drzwi. Na razie jednak traktora nie mają, więc rozpierdalają okno, żeby dostać się do środka. Słychać odpalaną kątówkę. Nasi wrogowie nie reagują na ostrzeżenia, na żadne słowa protestu – to leci gaz – bo co zrobić?

Stojący 5 metrów dalej policjant krzyczy, że go zgazowano. Kłamie (jak zwykle zresztą), ale grozi też antyterrorką. Walcząca za nas osoba jest zmuszona wyjść z chaty dobrowolnie.

Dla niej: 30 godzin przetrzymywania (w tym 8 godzin ze skutymi z tyłu rękami) i wojny psychologicznej: zapowiadanie bierności, gdyby ktoś chciał spalić nasz skłot i auta; mówienie, że jeśli ktoś ciężkim sprzętem zawali budynek, to co najwyżej dostanie zawiasy a my stracimy kolegów; życzenie chorób i smierci, insynuowanie zdrady osób partnerskich. 30 godzin samotności. I seksizmu w takim stężeniu, że aż chce się rzygać (psy mówiące: szkoda, że twoje przyjaciółki ze skłotu były zamaskowane, bo tak to nie wiadomo, czy warto ruchać – ale co drugą osobę na przejściu dla pieszych i psychiatrkę wypisującą leki to już jak najbardziej).

Wszystko to zakończone absurdalnym zarzutem o czynną napaść na funkcjonariusza wykonującego czynności i dozorem policyjnym. Chuj z tym że jedyna czynność tego psiarza polegała na staniu i proponowaniu wyburzenia budynku koparką.

Dla nas: chwila spokoju na umocnienie swoich pozycji, ale też na przejście do ofensywy: tego samego dnia organizujemy solidarnościówkę, dzwonimy po osobach prawniczych, ogarniamy załogę. Stemplujemy wszystko w cholerę, i choć psiarnia zwodzi i nas i prawniczkę co do miejsca przetrzymywania naszej porwanej osoby, walczymy poza domem też w następny dzień. Czujemy wpólną siłę i moc.

Dzisiaj (24.07.21) policja znów dokucza. Zatrzymywanie osób blisko domu, celowo przeciągane legitymowanie. Krążą i szukają jak tu kogoś nie ujebać.

Na to wszystko jesteśmy przygotowani, to pewien standard. Ale musimy dać wam znać o kolejnym starciu. Będziemy opowiadać o historii naszego domu atakowanego przez zbirów (w mundurze czy bez), o szukaniu jakiegokolwiek pretekstu żeby nas stąd wyrzucić, o prywatnych wizytach u komendanta pol*cji. Będziemy opowiadać o obronie i ofensywie. Niech historie kolejnych zatrzymań dadzą nam siłę żeby nie zapomnieć o skurwysyństwach jakich dopuszcza się organ prawa i aparat państwa. Policja ma wypierdalać.

Brońcie chaty i skłotujcie wszystko w cholerę. W końcu, według „zgazowanego” policjanta Łukaszka: „Jak tak dalej pójdzie to rozpierdolicie to państwo”

A jak, rozpierdolimy!

P.S. Jeśli też chcecie być jakąś samowolką i pomóc nam na tej nierównej wojnie, to dajcie znać. Potrzebujemy rąk do pracy, oczu do patrzenia, wsparcia, dobrych słów, prawników i solidarności. Tylko razem rozpierdolimy to państwo.