Od 1 lutego z rąk sił bezpieczeństwa zginęło już ponad 700 osób, w tym 50 dzieci, protestujących przeciwko wojskowemu przewrotowi. Ponadto junta chce pieniędzy w zamian za wydawanie ich ciał.

Wojsko przetrzymuje blisko 3 tys. osób zatrzymanych podczas pokojowych protestów.

CNN jest jedyną stacją, na której obecność w Mjanmie zgodził się reżim. Rzadko są wpuszczani między ludzi, głównie kieruje się ich w miejsca wskazane przez juntę, takie jak spalone fabryki - mające wskazywać na “przemoc demonstrujących”. Zespół CNN zawsze ma bardzo liczną wojskową obstawę, jednak ostatnio pozwolono ekipie zrobić materiał na targu. Mimo ogromnej przemocy ze strony służb bezpieczeństwa ludzie wykonują trójpalczasty salut (ten z Igrzysk Śmierci), który stał się symbolem birmańskiego protestu a także, hałasują różnymi przedmiotami co jest już codziennym, wieczornym zwyczajem. Kiedyś oznaczało wypędzanie złych duchów, teraz jest rytmem oporu. Osoby mówią, że się nie boją, że chcą demokracji, którą tak krótko się cieszyli (10 lat) i nie chcą wojskowej dyktatury.

Bieżące relacje można zaleźć na Twitterze pod hasztagiem #WhatsHappeningInMyanmar