“Leon zawodowiec” to klasyka kina akcji, jednak relacja pomiędzy tytułowym mordercą a 12-letnią Matyldą od początku budziła kontrowersje. Po latach Natalie Portman wyznała, jaki wpływ miała na nią ta rola.
“Leon zawodowiec” to klasyka kina akcji, jednak relacja pomiędzy tytułowym mordercą a 12-letnią Matyldą od początku budziła kontrowersje. Po latach Natalie Portman wyznała, jaki wpływ miała na nią ta rola.
Nie ma to jak rozważać “problematyczne relacje nastolatki” z płatnym mordercą. Jak widać mordowanie ludzi z zimną krwią za pieniądze to ot taka tam poboczna kwestia, ale nuta w sumie nawet nie pedofilii tylko jak to ujął “redaktor” problematycznych relacji pomiędzy bohaterami, szczególnie według aktualnej “poprawności feministycznej” to kwestia warta rozważania. Przecież aktorka po 40 latach poczuła, że rola która przyniosła jej rozpoznawalność i pieniądze może mieć tez inne strony. Eh, że też w świat nie jest czarny lub biały, mało tego on nawet nie jest czarno biały ani nawet skali szarości! O bosze on jest wręcz kolorowy! Tyle stron, tyle czynników, efektów, opcji :)
W sumie jakie źródło, taka tematyka i treści, ale dobrze obrazuje dzisiejszą per…w sumie recepcję rzeczywistości. Czekam na opracowanie profilu społeczno-psychologicznego Aglaonema Stripes, ciekawe co ona sądzi o swej roli, życiu ograniczonym przez doniczkę, roli niewolnika i relacjach międzyroślinnych zrywanych ciągłymi zmianami lokalizacji.
@grumpyDev
Przypomniał mi się poniższy fragment (oryginalnie z maja 2000), który dość ciekawie pokazuje zmianę w interpretacji. Ja sam pamiętam o wiele bardziej niewinny odbiór.
Zobaczcie jak zmieniają się bohaterowie w filmach Kieślowskiego. W NIEBIESKIM, CZERWONYM, BIAŁYM. Zobaczcie jak innym facetem jest Maciek Chełmicki na początku POPIOŁU I DIAMENTU od tego, który w końcowej scenie ginie trafiony serią z karabinu. Przypomnijcie sobie LEONA ZAWODOWCA. Leon na początku niewiele się różni od swojej roślinki — jest nikim — chłodną, nieludzką maszyną do zadawania śmierci. Kim jest na końcu filmu? Jest świetnym facetem, który dzięki pewnej dziewczynce zrozumiał czym są uczucia.
Główny bohater musi przebyć drogę od tąd do tamtąd — musi się zmienić. I musi nas — widzów zabrać w swoją „podróż”. Zobaczmy w jaką podróż zabiera nas LEON. Jeśli nie widzieliście tego filmu, to nie chce mi się z wami gadać…
Przyjrzyjmy się postaci Leona — wysoki, mało mówi, nie umie czytać, trochę jakby półdebil. Czy jest w nim coś niezwykłego? Niestety tak — to zawodowy morderca — absolutny mistrz w swoim niełatwym fachu. Widzimy to już na początku filmu.
Czego chce Leon na początku filmu? Chce spokojnie wykonywać swój zawód. Chce być „niewidzialny”, nie chce się wyróżniać, nie chce się rzucać w oczy. Chce być anonimowy. Chce być mordercą.
Na czym najbardziej mu zależy — na swojej roślince, szklance mleka i… anonimowości oczywiście.
Nagle jego świat wywraca się do góry nogami — spotyka nieletnią nastolatkę. Rodzi się między nimi coś jakby uczucie — dla bezpieczeństwa (dziewczynka jest nieletnia) nazwijmy to przyjaźnią.
Leon zaczyna podejmować niełatwe decyzje: Czy pozwolić dziewczynce zostać? Pozwala. Czy zacząć ją uczyć morderczego fachu? Zaczyna. DLACZEGO??? Przecież to zupełnie na przekór temu czego do tej pory od życia chciał. Dlaczego? (kino kocha takie konflikty interesów).
Otóż dlatego, że nagle Leon polubił dziewczynkę. Do tej pory jego kontakty z drugim człowiekiem kończyły się zazwyczaj śmiercią tego człowieka. Teraz, nagle Leon odkrył, że na kimś mu zależy. Zawodowy morderca odkrył miłość (nie mam najmniejszych wątpliwości, że to film o miłości).
Pod koniec Leon jest już innym człowiekiem (a my razem z nim). Odkrył miłość, jest ktoś na kim mu zależy, jest ktoś, kogo kocha.
Zawodowy morderca odkrył miłość i dzięki temu stał się człowiekiem — oto podróż głównego bohatera w filmie Luca Bessona. Wspaniałe.
(źródło: https://piotrweresniak.com/2009/04/11/alchemia-scenariusza-filmowego/)