Nie da się zaprzeczyć, że aktualnie to kultura masowa stała się wyznacznikiem „trendów” i wzorem, który należy naśladować. Warto zwrócić uwagę na sposób przedstawiania narkotyków w filmach, a dokładniej na różnice w przedstawieniu kokainy i heroiny. 🎬
Z heroiną sprawa jest prosta: heroina zabija. „Requiem dla snu”, „My dzieci z dworca zoo”, „Trainspotting”, czy „Jak przetrwać w Nowym Jorku” – to tylko niektóre tytuły, których akcja skupia się wokół każdego aspektu zażywania heroiny – zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Te filmy pokazują szczerze i dobitnie jak wygląda ten nałóg, jakie są jego skutki i do czego może doprowadzić człowieka.
Sprawa ma się trochę inaczej z kokainą. Można odnieść wrażenie, że w żadnym popularnym filmie, nie zostały pokazane negatywne skutki zażywania kokainy. Już w książkach Artura Conan Doyle’a Sherlock Holmes zażywał kokainę, która pomagała mu rozwiązywać skomplikowane zagadki kryminalne. Bardziej współcześnie: „Wilk z Wall Street”. Kokaina w kulturze stała się symbolem luksusu, bogactwa i statusu społecznego. 💸 Trudno we współczesnych serialach lub filmach znaleźć chociażby wzmiankę o negatywnych skutkach jej zażywania: bezsenność, paranoje, brak apetytu, przymus brania, zniszczone zęby i utrata wagi. Nie uświadczymy tych przykrych widoków w żadnej popularnej produkcji.
Kokaina jest poniekąd gloryfikowana, nie tylko w filmografii ale także w świecie mody. 👠 Każdy zna chyba modę z lat 90’ na „heroin chick”. Ostatnio internet zawrzał, gdy na pewnej popularnej stronie z alternatywnymi ubraniami pojawiły się buty typu worker z przypiętymi kieszeniami. I wszystko byłoby okay gdyby nie fakt, że na jednym ze zdjęć modelka wyjmowała z tej kieszonki przy bucie torebeczkę z białym proszkiem. Czyżby powoli nadchodziła era „cocaine chick” jako symbol splendoru i piękna?
Borze, SIN na szmerze! UwU