cross-postowane z: https://szmer.info/post/11966

Queerowe wątki były obecne w horrorach niemal od zarania tego gatunku. W wielu filmach można było znaleźć zakodowane tęczowe motywy, bo język horroru doskonale nadaje się do dyskursu i metaforyki inności, czy – kiedy popatrzymy na bardziej reakcyjną czy konserwatywną stronę – zagrożenia. Często nazywany najbardziej gejowskim horrorem w historii, A Nightmare on Elm Street 2: Freddy’s Revenge, druga część serii Koszmar z ulicy wiązów, choć nigdy wprost nie pokazuje wątków homoerotycznych, pod skórą wręcz od nich kipi. Idąc kilka dekad wcześniej, do złotych czasów przedwojennego horroru, Narzeczona Frankensteina i Córka Draculi ociekają kampową energią i pełno w nich postaci kodowanych jako homoseksualne. Dalekim echem tych pionierskich czasów jest oczywiście kultowy Rocky Horror Picture Show, który nic nie musiał kodować, ani sugerować. Niesiony podmuchem rewolucji seksualnej stał dumnie w swojej queerowatości. Horrory w swoim bogactwie środków wyrazu były świetnym sposobem na przełamywanie obyczajowego tabu i igranie z tradycyjną moralnością. Tak, jak osoby nieheternormatywne w bigoteryjnych społeczeństwach, tak wampiry i potwory wszelkiej maści przemykały w ciemnościach, prowadziły ukryte, podwójne życie.