Około 5000 żołnierzy i żołnierek SDF (w tym YPG i YPJ), sił policyjnych Asayish oraz jednostek antyterrorystycznych HAT już trzeci dzień będą dziś prowadzić zmasowaną operację “bezpieczeństwa i humanitaryzmu” w obozie al Hol. Działania realizowane pod dowództwem kurdyjsko-arabsko-mniejszościowej autonomicznej administracji Północno-Wschodniej Syrii mają potrwać jeszcze co najmniej kolejnych parę dni. Obóz podzielony jest na 8 części, pierwsze dwa dni poświęcono tylko jednej z nich.

Jeden z największych i bezdyskusyjnie najbardziej niebezpieczny obóz w regionie mieści około 62.000 osób, z których co najmniej 10 tysięcy to pochodzące z 52 krajów rodziny dżihadystów z ISIS.

Są to głównie kobiety i dzieci bojowników pojmanych lub zabitych przez siły SDF podczas zwycięskiej walki przeciwko terytoriom ISIS. Jednak upadek tak zwanego kalifatu czy Państwa Islamskiego, jak chcieli je nazywać terroryści, nie zakończył ich działalności. Tak zwane uśpione komórki atakują na sporej części terenów podległych autonomii, ze szczególną zajadłością atakując kobiety zasiadające w jej władzach. Szczególnym ich zainteresowaniem cieszy się al Hol, postrzegany jako ostatni bastion ISIS po jego upadku. W obozie przebywa obecnie 27 tysięcy osób nieletnich, których znaczna część ma poniżej 12 lat. Zostały tam efektywnie porzucone swojemu losowi i mogą stać się ofiarami radykalizacji ze strony ISIS wewnątrz obozu. Zresztą znacznym zagrożeniem pod tym względem mogą być też ich rodziny, częstokroć są to dzieci kobiet, które z własnej woli wyruszyły na terytoria ISIS i radykalizmem nie ustępują swoim poległym lub pojmanym mężom. Tylko w tym roku w al Hol zamordowanych zostało około 40 osób. Jak podaje lokalna administracja; część padła ofiarą waśni plemiennych, większość jednak zginęła z ręki działających tam w ukryciu sympatyków i struktury ISIS. Głównie kurdyjskie siły strzegące tego miejsca, zgłaszały, że atakowano je nawet rozdawanymi przez organizacje humanitarne nożami stołowymi. Obecnie obóz był już zbyt niebezpieczny dla samych organizacji humanitarnych, co tylko pogarsza sytuację i ponownie zwiększa nędzę i co za tym idzie wrogość osadzonych w nim osób.

Siły bezpieczeństwa autonomii od dawna otwarcie przyznają, że nie są w stanie utrzymać tego miejsca pod dostateczną kontrolą. Ani też nie mają dostatecznych zasobów, aby rozbić go na mniejsze obozy i prowadzić działalność resocjalizacyjną na dostateczną skalę aby uratować dorastające w nim pokolenie od islamistycznej indoktrynacji. Od samego początku jego istnienia wzywają o międzynarodowe wsparcie, oraz repatriację obywateli innych krajów, przez państwa z których pochodzą. Do wezwań tych dołączyło też ostatnio ONZ; przewodniczący jego agendy antyterrorystycznej Vladimir Voronkov, określił obóz jako “jeden z najbardziej pilnych problemów świata”, zwracając uwagę na te same zagrożenia i ich rozwojową naturę.

W ramach szeroko zakrojonej operacji, która ma tam obecnie miejsce zatrzymano już co najmniej 30 osób podejrzanych o przynależność do ISIS, odkryto tunel pozwalający na opuszczanie obozu, oraz pojmano mężczyzn uznawanych za dowódców i werbowników ISIS w obozie. Znaleziono także mundury, dziesiątki telefonów i laptopów, które zostały zarekwirowane do analizy, a teren przeszukiwany jest przy użyciu wykrywaczy metalu. W operacji uczestniczą wyłącznie siły autonomii, jednak otwarcie przyznają, że wspierane są przez aparat wywiadowczy międzynarodowej koalicji do walki z ISIS. Zresztą nie pozostawia co do tego wątpliwości też wykorzystywany w operacji, a widoczny na zdjęciach, sprzęt. SDF, tak samo jak YPG i YPJ na którego bazie powstały, przestrzegają konwencji Genewskiej, a autonomia nie uznaje kary śmierci. Przy braku większego zachodniego wsparcia pozostawiło ich to samych z rosnącym problemem dziesiątek tysięcy, często przyjezdnych radykałów. Na ich rehabilitację borykająca się z powojennymi warunkami, oraz pośrednio uderzającymi także w nią sankcjami nałożonymi na Syryjski reżim nie ma po prostu środków. Sąsiedni ‘demokratyczny’ Irak kwestie rozwiązuje w znacznej mierze egzekucjami po dyskusyjnych procesach.

Trwająca już 10 rok wojna domowa w Syrii pochłonęła życie około 400.000 ludzi, oraz zmusiła miliony do ucieczki. Tylko ostatnia ofensywa Turcji na autonomiczną Północno-Wschodnią Syrię zmusiła do ucieczki w głąb terytoriów autonomii 200.000 osób, głównie pochodzenia Kurdyjskiego. Na terenie syryjskiej autonomii zamieszkują też ofiary wcześniejszych tureckich okupacji terytorium Syrii. Tylko w ostatnich dniach doszło zresztą do kolejnych tureckich nalotów i prób dalszych ataków na tereny kurdyjskie ze strony najemników z tzw. FSA. Jednocześnie Turcja, podobnie w ramach “działalności antyterrorystycznej” bombarduje też północ autonomii kurdyjskiej w sąsiednim Iraku, gdzie poza 5 milionami rdzennej ludności przebywa już kolejne 2 miliony uchodźców z Syrii, ale też innych części Iraku. Obie autonomie uważane są za najbezpieczniejsze schronienie dla uciekających przed przemocą religijną. Autonomia w Iraku niedawno odwiedzona była zresztą przez papieża kościoła Rzymsko-katolickiego Franciszka.

ANHA, ANF, France24