Sytuację skomentował również szef Ryanaira Michael O’Leary. - Myślę, że to pierwszy taki przypadek w historii europejskich linii lotniczych. Chodzi o to, że stoi za nim państwo. Musimy nazwać to porwaniem samolotu przez państwo - stwierdził. - Niestety nie mogę powiedzieć w tym momencie zbyt wiele, bo cały czas jesteśmy w kontakcie z przedstawicielami Unii Europejskiej i NATO. Wspólnie musimy wyciągnąć z tego wnioski - dodał.

Oprócz Ramana Pratasiewicza z pokładu samolotu białoruskie służby uprowadziły też jego partnerkę i czterech obywateli Rosji. Później maszyna z resztą pasażerów z ośmiogodzinnym opóźnieniem doleciała do Wilna. Premier Mateusz Morawiecki nazwał tę akcję służb “aktem terroru państwowego”. Jak dodał, “porwanie cywilnego samolotu to bezprecedensowy akt państwowego terroryzmu, który nie może pozostać bezkarny”.