Tl:dr;
(Zenobia Żaczek na FB)
Faszyzacja społeczeństwa nastąpi szybciej za Trzaskowskiego. Faszyzacja władzy nastąpi szybciej za Nawrockiego.
Rozwinięcie:
(Zenobia Żaczek na FB)
Każą nam wybrać jedną z trucizn.
Jeden wybór, to aktywna dyskryminacja ze strony państwa, która dotknie także mnie, w sposób który może mi uniemożliwić życie w tym kraju.
Drugi wybór, to narastanie klimatu nienawiści, na glebie niezaspokojonych podstawowych potrzeb (nie moich, ale ludzi na których mi zależy).
Mogę więc wybrać, czy władza nie da mi żyć, czy też ludzie na których mi zależy, popychani nieubłaganą brunatną falą, będą także mną gardzić i także mnie nienawidzić.
Powiem Wam wprost: pie…olę taki wybór. Niech się dzieje co chce.
Long Read:
(Piotr Wilkin na FB)
No dobrze. To będzie ten poważny post przedwyborczy. Zbierałem się do niego już od środy, kiedy to wyszły na jaw nowe fakty dot. historii “kandydata obywatelskiego” związane z uczestnictwem w ustawkach, okraszone nie tylko filmikami, ale też dumnym przyznaniem się do owego faktu pana Karola.
Układając sobie ten tekst w głowie, miałem w nim fragment w stylu “pewnych rzeczy się pewnie nie dowiemy, o ile oczywiście do wyborów dziennikarze jeszcze czegoś nie wygrzebią”, ale po tekście Onetu ten fragment się zdezaktualizował. Ale wbrew pozorom to, co dziś napisał Onet nie ma większego znaczenia do tego, co chcę powiedzieć. A więc do rzeczy.
Od środy mamy istny huragan wpisów po prawej stronie mające albo bagatelizować, symetryzować albo odwracać uwagę od bandyckich doświadczeń pana Nawrockiego. Dowiadujemy się zatem, że:
- Tusk też się w wywiadzie przyznał, że uczestniczył w stadionowej burdzie
- nie ma żadnych dowodów na tekst Onetu poza dwoma anonimowymi świadkami
- papież Franciszek też swojego czasu stał na bramce
- służby na spółkę z Niemcami chcą nam wybierać prezydenta
Ja chcę jednak rozwałkować ten temat na poważnie, bo mam wrażenie, że dotarliśmy w naszej historii III RP do jakiegoś momentu przełomowego, momentu, którego jeszcze nie było. Momentu, w którym zupełnie na serio staje przed nami widmo “polskiego Janukowycza”.
Otóż w przypadku Nawrockiego nie mamy do czynienia z pojedynczym epizodem asocjacji z kibolską mafią. Mamy do czynienia z całym szeregiem zdarzeń. I większość z nich jest albo już potwierdzona, albo kandydat łgał w ich kwestii tak nieporadnie, że trudno brać jego wyjaśnienia za dobrą monetę. Ale zanim do tego przejdziemy, pomówmy sobie, z jaką mafią mamy do czynienia.
W prawicowych mediach często bowiem pokutuje pogląd, zgodnie z którym stadionowi bandyci to nie są tak naprawdę żadni bandyci, tylko po prostu “niegrzeczni chłopcy”, którzy co najwyżej mają trochę zbyt dużo testosteronu. Tylko, że to jest kompletna bzdura, którą bardzo chętnie zresztą owi “niegrzeczni chłopcy” lansują, aby ukryć swoje biznesy.
Otóż znaczna część klubów kibica polskich klubów piłkarskich to są po prostu przybudówki mafii. I to nie takiej mafii “haha, załatwię 10 gram trawy od kumpla z Holandii”, tylko brutalnej mafii zajmującej się handlem ludźmi, wymuszeniami, pobiciami itp. Czasem nawet z kontaktami międzynarodowymi - mogliśmy podejrzeć fragment tego półświatka, gdy zatrzymano kiboli Legii zamieszanych w… pobicie wspólnika Aleksieja Nawalnego. Oczywiście na zlecenie rosyjskiej mafii. Nie, to nie są żadni “niegrzeczni chłopcy” - to są po prostu bandyci.
Ale kogo mam na myśli mówiąc tutaj “oni”? Wszystkich kibiców piłkarskich? Wszystkich zagorzałych kibiców, którzy regularnie chodzą na mecze? Bywalców “żylety”? Naturalnie, że nie. Problem w tym, że środowisko kibolskie jest wręcz wymarzonym miejscem rekrutacji dla mafii. Młodzi mężczyźni? Jasne. Nie bojący się wchodzić w konflikt z prawem? Ano. Preferujący wewnątrzgrupowe hierarchie nad praworządność? Zgadza się. Wysportowani i umięśnieni, trenujący sztuki walki? Naturalnie.
Ta rekrutacja oczywiście odbywa się etapami. I tutaj wspomniane kibolskie ustawki są etapem dość istotnym. Dlatego, kiedy wspomniano o tym elemencie życiorysu Nawrockiego, wiedziałem, że to jest rzecz fundamentalna. Że to zupełnie coś innego, niż szczeniackie przechwałki Tuska o udziale w stadionowych nawalankach. Bo do ustawek nie bierze się pierwszych lepszych ludzi. To muszą już być ludzie lojalni i sprawdzeni. Powód tego jest prozaiczny - w razie “spalenia” miejsca ustawki policja ma na patelni kilkudziesięciu chłopa, którym z miejsca może postawić zarzut udziału w zbiegowisku (do 3 lat więzienia), a jak ich złapie “in flagranti”, to udziału w bójce (do 5 lat więzienia). To nie przypadek, że Szymon Jadczak i jego koledzy we wspomnianym nagraniu z ustawki z udziałem Nawrockiego dopatrzyli się przynajmniej kilku znanych bandytów z wysokimi wyrokami. Bo to już nie jest “zabawa” dla kibicowskiej masówki. To są zawody dla ścisłej kibolskiej “elity” - i to takiej, spośród której mafia rekrutuje potem swoich żołnierzy.
No dobrze, ale może to taki incydent? Może to po prostu wredna nagonka - Nawrocki miał fazę kibolstwa, ale potem mu przeszło, odciął się, wyszedł na ludzi… Tyle tylko, że nic na to nie wskazuje. Po pierwsze, cała historia “nieciekawych związków” Nawrockiego zaczęła się od… wspólnych fotek z gdańskimi gangsterami. Pamiętacie jeszcze “Wielkiego Bu”? Nawrocki wiedział już, że te związki akurat będą kompromitujące, więc próbował bagatelizować relację - że to tylko kolega z klubu bokserskiego, wcale się jakoś specjalnie nie znają… Jeszcze bardziej żenująco tłumaczył się z tego, jak poręczył za skazanego za pobicie neonazistę, Grzegorza Horodkę ps. “Śledziu” - miał go mianowicie poznać na… prelekcji w więzieniu. Problem w tym, że zarówno Służba Więzienna, jak i IPN zaprzeczyły, jakoby Nawrocki takową prelekcję tam prowadził. Celowo nie będę tutaj wspominał o tych oskarżeniach, które nie zostały potwierdzone - jest ich jeszcze parę, kto zechce, to sobie wyszuka.
Uważam, że to, co tutaj jest, jest wystarczająco kompromitujące, nie chcę tego rozmywać niepotwierdzonymi doniesieniami i plotkami. Co, jeśli te wszystkie materiały wypuszczają służby? Nie wiem wcale, czy taki scenariusz byłby dla PiSu korzystny. Oznaczałby on bowiem, że służby, w imię bliżej nieokreślonych racji politycznych, dopuściły na czołowe państwowe stanowisko człowieka, na którego istniały absolutnie kompromitujące materiały. Czy mamy wierzyć, że owych kompromitujących materiałów nie mają np. służby rosyjskie, które przecież za tamtych czasów dysponowały wtyką w osobie Tomasza Szmydta?
No i przede wszystkim - czy naprawdę człowiek o tak ścisłych i długoterminowych (bo udokumentowane związki obejmują okres przynajmniej od początku studiów i jego epizodu “bramkarskiego” do roku 2017, czyli owego poręczenia za “poznanego w więzieniu na prelekcji” neonazistę) związkach ze światem brutalnej zorganizowanej przestępczości powinien być polskim prezydentem?
W dzisiejszym Onecie poza wspomnianymi rewelacjami jest też wywiad z Marcinem Mikszą - długoletnim śledczym CBŚP, przeżutym i wyplutym przez system policjantem, który zjadł zęby na walce ze zorganizowaną przestępczością. I to, co ma do powiedzenia, zacytuję tutaj w całości - jako pointę do mojego wpisu:
"Ten człowiek ma być głową państwa, zwierzchnikiem sił zbrojnych. Jak naprzeciwko niego mają potem stawać oficerowie? Ja rozumiem, że jest jakiś okres resocjalizacji w życiu, każdy potrafi się zmienić, ale nie może być tak, że człowiek z taką przeszłością i takimi kontaktami ma być decyzyjny w tym kraju. To jest plucie ludziom w twarz. Codziennie dowiadujemy się o Nawrockim czegoś nowego. Tu twierdzi, że poznał kogoś na spotkaniu w zakładzie karnym, a potem okazuje się, że w tym zakładzie karnym nigdy nie był. Za chwilę wychodzi temat ustawek, które zawsze był przez policje zwalczane. A on potem wychodzi na mównicę, sprzedaje ludziom jakiś farmazon i oni się na to łapią. Porażające to jest.
Ja rozumiem wszystko. Ktoś nie lubi Trzaskowskiego i Tuska, ma prawicowe poglądy i jest za PiS. Ale na Boga, są pewne granice tego wszystkiego. Nie jest winą wyborców, że partia wybrała takiego kandydata, a nie innego. To nie znaczy jednak, że mamy krzywdzić naszą ojczyznę."