Jak często słyszymy dziś: „jestem dumny z bycia katolikiem”? Dzięki książce Boże władztwo Toma Hollanda to zdanie będzie padało częściej.
Tekst został pierwotnie opublikowany w obszerniejszej wersji na łamach Gościa Niedzielnego. Dziękujemy redakcji za możliwość przedruku!
Papieże stworzyli Europę
Książkę Hollanda można czytać z wypiekami na twarzy. Szczególne wrażenie zrobił na mnie rozdział o pontyfikatach Grzegorza VII i Urbana II – papieży, którzy odegrali kluczową rolę w budowie cywilizacji chrześcijańskiej.
Grzegorz VII w 1076 roku ekskomunikował cesarza Henryka IV i zakazał biskupom podporządkowywania się świeckiej władzy. To on jako pierwszy z taką siłą domagał się rozdziału Kościoła od państwa. W efekcie powstała struktura religijna, która nie podlegała władcom świeckim – coś, czego nie znały inne cywilizacje.
Oddzielenie sacrum od profanum stworzyło w Europie przestrzeń wolności, która nie zależała od humoru żadnego monarchy. W XI wieku pojawiła się nowa jakość: autonomiczny Kościół, niezależna debata, pierwsze zalążki myśli o prawie, które nie pochodziło od władzy, lecz od Boga. To był impuls, który przez kolejne wieki napędzał rozwój Europy.
Prawa człowieka
U podstaw nowego myślenia znalazła się jedna zasadnicza prawda: każdy człowiek ma godność, bo został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Za naturalne prawo uznano przykazanie miłości, wpisane w serce każdego człowieka przez samego Stwórcę.
To właśnie te chrześcijańskie przekonania, rozwijane przez Ojców Kościoła i myślicieli takich jak Boecjusz, dały Europie pojęcie osoby i stały się fundamentem praw człowieka.
Każdy jest równy – nie z racji urodzenia czy majątku, ale dlatego, że ma duszę i rozum. Każdemu, bez względu na płeć, status czy pochodzenie, przysługuje podstawowa godność. Z niej wypływa obowiązek troski o słabych i wykluczonych. „Ostatni będą pierwszymi” – powiedział Chrystus. I budowniczowie Europy naprawdę wzięli to sobie do serca.
Rewolucja Chrystusowa całkowicie zmieniła sposób myślenia o władzy. Od tej pory miała ona oznaczać nie panowanie, ale służbę. Skoro sam Bóg uniżył się do śmierci krzyżowej – uważanej przez starożytnych za najbardziej haniebną – to Jego naśladowcy także mają służyć tym, nad którymi sprawują władzę.
Zaczęły powstawać szpitale, przytułki, miejsca opieki nad chorymi, sierotami i starcami. Chrześcijaństwo stworzyło model, w którym pomoc potrzebującym stała się instytucją i powinnością możnych. To w tej tradycji – a nie w rewolucjach nowożytnych – ma swoje korzenie idea państwa opiekuńczego i powszechnej ochrony zdrowia.
Rozdzielenie Kościoła od władzy świeckiej, a także potrzeba uporządkowania prawa i teologii, stały się jednym z głównych bodźców do powstania uniwersytetów. Uczelnie w Bolonii (1088), Paryżu (ok. 1150), Oksfordzie (1167), Cambridge (1209) i wielu innych miastach Europy to owoc chrześcijańskiego myślenia o świecie.
To właśnie tam rozwijała się wolna myśl – oparta na sumieniu, odpowiedzialności i osobistym rozeznaniu. Powstał zorganizowany system edukacji, jakiego wcześniej nie znał żaden inny krąg cywilizacyjny.
Chrześcijaństwo bardzo szybko odrzuciło przekonanie, że wiara i rozum muszą się wykluczać. Przeciwnie – łączenie Ewangelii z dorobkiem wiedzy świata starożytnego stało się wielkim projektem intelektualnym, który z czasem doprowadził do powstania niemal wszystkich współczesnych dziedzin nauki. Nauka, jaką dziś znamy, nie narodziłaby się bez Chrystusa.
Jak wielką odwagą odznaczali się intelektualiści, którzy całe życie poświęcali próbom zintegrowania wiedzy świata arabskiego, żydowskiego, greckiego i rzymskiego. Ta odwaga wypływała z gorącej wiary w to, że „nie ma już Żyda ani Greka”. Wielki uniwersalizm, niosący Boga na krańce świata był nierozerwalnie związany z orędziem Chrystusa.
Grzechy i pokuta
Trzeba jednak wystrzegać się idealizacji. Bez Kościoła nie byłoby wolności intelektualnej, ale i rozbudowanego aparatu cenzury; chrześcijaństwo nakładało obowiązek troski nad biednymi, ale świetność tej cywilizacji przypada na feudalizm, gdy chłop był przywiązany do ziemi, a władza dzierżona była przez nielicznych.
Uniwersalistyczne przesłanie chrześcijaństwa i wpływ papiestwa były potężne, ale ten sam uniwersalizm bywał źródłem przemocy. Kolejne krucjaty nie są powodem do dumy, a kolonizacja Ameryki przez Hiszpanów raczej budzi wstyd niż chlubę. W końcu dzieje krwawego fanatyzmu europejskiego również nieodłącznie związane są z chrześcijaństwem.
Problem w tym, że współczesny Europejczyk jest tak uprzedzony wobec dziedzictwa chrześcijańskiego, iż powtarza jak mantrę oświeceniowe hasła o wyłącznie negatywnej ocenie tej cywilizacji. Nie dostrzega, że niemal wszystko, co dobre w Europie, ma z nią związek, a nawet najciemniejsze karty historii chrześcijaństwa miały swoje drugie, często pomijane strony.