Strategia frontalnego ataku na lewicę w nadziei na jej eliminację jest nierozsądna, podobnie jak lewicowa cancel culture okazała się nieskuteczna wobec prawicy. Partia Razem w oczywisty sposób nie jest sojusznikiem prawicy chrześcijańskiej, ale też nie jest egzystencjalnym wrogiem. To konstruktywny przeciwnik.

Jeden akapit, tona komentarzy

Spory rozgłos w prawicowej debacie medialnej wywołał tweet Klubu Jagiellońskiego promujący tekst Gabriela Czyżewskiego, w którym autor stawiał tezę, że spór Sławomira Mentzena z Adrianem Zandbergiem będzie ciekawszy niż spór Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem.

Nieprzypadkowo to tweet, a nie sam tekst, zyskał popularność – jego zasięg był stukrotnie większy niż artykułu – co pokazuje, że większość komentujących nie zapoznała się z treścią, którą krytykują. Recepcja tekstu była często nieadekwatna, a wiele komentarzy przypominało prawicowy odpowiednik „woke’izmu” – sygnalizowanie cnoty i wyścig o miano „prawdziwej” prawicy.

Tekst spotkał się z polemiką Kacpra Kity z Nowego Ładu w artykule „Romantyzacja Zandberga to ślepa uliczka dla prawicy”. Tekst Kity, liczący niemal 20 tys. znaków, zarzuca Klubowi Jagiellońskiemu gloryfikację Zandberga, choć w artykule Czyżewskiego Partii Razem poświęcono zaledwie jedno zdanie, a nazwisko „Zandberg” pojawia się tylko w śródtytule.

Wrażenie, że redaktor Nowego Ładu i wielu komentatorów dostrzegło w tekście coś, czego w nim nie ma, jest trudne do odparcia. Nie ma tam pochwały Partii Razem. Nie ma też sugestii, że Adrian Zandberg to polityk, na którego warto głosować czy że jego stanowiska światopoglądowe zasługują na akceptację.

Polemika Kity i podobne komentarze zdradzają nadwrażliwość części prawicy, nad którą warto się pochylić, zwłaszcza że dotyka fundamentalnej kwestii – stosunku do lewicy.

Polityczność Schmitta – matka wszystkich problemów?

Kluczowe założenie Kity i wielu prawicowych komentatorów brzmi: skoro nie zgadzamy się w kwestiach fundamentalnych, to lewicę należy traktować jako wroga, którego trzeba zwalczać, a nie punktowo z nią współpracować.

Kita przywołuje dychotomię „przyjaciel – wróg”, postulowaną przez Carla Schmitta, uznając ją za podstawę polityki: kto jest naszym wrogiem, a kto przyjacielem? Dla Kity odpowiedź jest oczywista – lewica to wróg, więc prawica nie powinna wchodzić z nią w dialog, a jedynie ją osłabiać, zwłaszcza gdy rośnie w siłę.

Schmittowska polityczność, redukująca politykę do egzystencjalnego konfliktu „my – oni”, sprzyja plemiennemu podejściu, w którym antagonizm jest naturalny i należy go pielęgnować. Problem w tym, że takie myślenie kłóci się z chrześcijańskim podejściem do polityki.

Katolicka Nauka Społeczna (KNS) nie zna kategorii wroga zewnętrznego w obrębie wspólnoty politycznej – konflikt należy przezwyciężać, a nie zaostrzać. Miłosierdzie bliźniego w polityce nie oznacza naiwności czy ustępstw, ale wymaga postrzegania sporu jako czegoś, co można ograniczać. KNS promuje zasadę: tyle konfliktu, ile konieczne, tyle współpracy, ile możliwe. Dotyczy to nie tylko lewicy, ale każdej formacji politycznej.

Przykłady taktycznej współpracy między partiami o różnym rodowodzie ideologicznym pokazują, że jest to realne. Jeśli w programie partii nieprawicowych są elementy zgodne z KNS lub neutralne, należy je wykorzystać do realizacji wspólnych celów, niezależnie od tego, czy mowa o Partii Razem, Platformie Obywatelskiej czy jakiejkolwiek innej formacji.

Chadeckie podejście do polityki jest „problemowe”: szuka pól współpracy, by realizować własną agendę – a nie „plemienne”, polegające na weryfikacji, kto należy do naszego ideowego plemienia. Oczywiście chrześcijańską prawicę z lewicą więcej będzie dzielić niż łączyć, ale to nie wyklucza współpracy w tych obszarach, gdzie jest możliwa.

Czy Partię Razem i Zandberga prawica ma za co chwalić?

Traktowanie Razem jako schmittowskiego wroga jest nieuprawnione. Egzystencjalnym wrogiem można nazwać podmiot, którego polityczność opiera się na walce z przeciwnikiem, a nie na promowaniu własnej agendy. Razem ma wyraźny program i wykazuje, choć ograniczoną, gotowość do współpracy.

Przykładem jest spotkanie Zandberga z Andrzejem Dudą, podczas którego lider Razem przekonywał do weta w sprawie zmian składki zdrowotnej. Chodziło o ochronę środków na służbę zdrowia, co wpisuje się w zasadę solidaryzmu społecznego KNS. Prezydent użył weta, a Zandberg mu za to podziękował.

Inny przykład to krytyka Zandberga skierowana wobec narracji Tuska o sfałszowanych wyborach, co wspiera narrację o „szurskich” tendencjach rządu. Taka postawa osłabia rząd Tuska, co jest korzystne dla prawicy, bo opinia społeczna dostrzega, że krytyka pochodzi z różnych stron politycznego sporu.

Razem ewoluuje – nie jest już wyłącznie „antyPiSem” czy antyprawicą, jak było jeszcze niedawno, gdy pryncypialnie odmawiało dialogu z Konfederacją. Pozytywna, choć ograniczona, ewolucja tej partii otwiera przestrzeń do szukania pól współpracy.

Krytycy takiego podejścia mogą twierdzić, że to naiwne i wskazywać, że umiarkowany przekaz Zandberga to jedynie taktyka związana z wyborami prezydenckimi, mająca przyciągnąć głosy Polaków mających dość duopolu.

Faktycznie, wyciszenie agendy światopoglądowej i eksponowanie socjaldemokratycznych postulatów było strategią kampanijną, która zwiększyła poparcie kandydata Razem z 1% do 5%. Jednak ta zmiana może przerodzić się w długofalową strategię. Zwłaszcza że nowi wyborcy, przyciągnięci przekazem prorozwojowym, mogą trwale wpłynąć na kurs partii.

Wyciszenie światopoglądowych postulatów, choć nie oznacza ich porzucenia, ogranicza ich popularyzację, a to jest korzystne z punktu widzenia prawicy chrześcijańskiej. Warto przypomnieć, że Razem, jako warunek wejścia do rządu Tuska (do czego ostatecznie nie doszło), nie stawiało kwestii światopoglądowych, lecz finansowanie ochrony zdrowia.

Standardy debaty i wiarygodność

Niezależnie od światopoglądu, Razem zasługuje na uznanie za konstruktywną opozycyjność, widoczną zarówno w czasach rządu PiS, jak i obecnie. Wystąpienia Zandberga, krytykujące rząd Morawieckiego merytorycznie, wyróżniały się na tle totalnej opozycji. Politycy Razem podnoszą standard debaty, unikając personalnych inwektyw i koncentrując się na argumentach.

Dla wyborców o propaństwowej wrażliwości wysoki poziom debaty publicznej ma kluczowe znaczenie, bo wpływa na jakość rozwiązań i funkcjonowanie państwa. Prawicowiec, dla którego ważna jest siła Polski jako państwa, nie powinien tego bagatelizować.

Kolejną zaletą Razem jest poważne traktowanie swoich idei. Po rozłamie, kiedy opuściła ją grupa posłanek i senatorek, partia trzymała się swoich haseł, mimo ryzyka politycznego. Taka postawa jest systemowo ważna, bo pokazuje, że wiarygodność popłaca, co wywiera presję na inne partie, w tym prawicowe, by podnosić własne standardy.

KNS, w tym punkt 101 encykliki Veritatis Splendor Jana Pawła II, podkreśla moralne zasady, które powinny obowiązywać polityków: uczciwość, jawność, bezstronność, poszanowanie przeciwników, sprawiedliwe wykorzystanie środków publicznych i odrzucenie niegodziwych metod zdobywania władzy.

Katolicy często sprowadzają KNS do kwestii aborcji, ignorując te szersze wymagania, które dotyczą także standardów życia publicznego.

Nie można ignorować fundamentalnych różnic między prawicą katolicką a Partią Razem, zwłaszcza w kwestiach światopoglądowych, takich jak aborcja, definicja małżeństwa, stosunek do agendy środowisk LGBT czy świeckości państwa. Prawica chrześcijańska podkreśla znaczenie uniwersalnych zasad moralnych, zakorzenionych w tradycji i wierze.

Partia Razem, inspirowana progresywizmem, promuje relatywistyczną wizję człowieka, w której jednostka ma prawo do samookreślenia swojej tożsamości, w tym kwestii „płci kulturowej” czy orientacji seksualnej.

Konserwatyzm, w tym ten inspirowany KNS, ceni tradycję jako źródło stabilności społecznej i moralnej, podchodząc do zmian z ostrożnością i szacunkiem dla dziedzictwa kulturowego. Partia Razem, jako ugrupowanie progresywne, promuje rewolucje społeczne, w tym w zakresie równości płci, praw mniejszości i sekularyzacji, często odrzucając tradycyjne normy jako przestarzałe.

Te różnice czynią Razem przeciwnikiem, a nie sojusznikiem w tych fundamentalnych obszarach, i są powodem, dla którego wielu prawicowców, w tym ja, nigdy nie zagłosuje na Razem.

Oczekiwanie, że każdy tekst wzmiankujący Razem powinien zawierać adnotację o ich błędnych założeniach antropologicznych, jest jednak niedorzeczne, zwłaszcza że różnice te są oczywiste. Część prawicy przesadnie traktuje politykę jako wojnę symboliczną, zaspokajającą potrzeby emocjonalne i tożsamościowe, co nie służy realizacji celów politycznych.

Kwestie gospodarcze nie takie jednoznaczne

Wielu komentatorów zarzuca Klubowi Jagiellońskiemu, że nawet jeśli wyrażamy dystans wobec światopoglądowych idei „razemków”, to gospodarczo w pełni popieramy ich agendę. Nie mam mandatu, żeby wypowiadać się o wszystkich członkach KJ, więc wyrażę swoją interpretację zgodności programu Razem z KNS.

Program gospodarczy Razem ewoluował – od rewolucyjnych pomysłów do bardziej umiarkowanych postulatów, takich jak budowa mieszkań na wynajem, 8% PKB na zdrowie, rozwój energetyki jądrowej czy polityka przemysłowa. Te propozycje są centrowe i niesprzeczne z KNS, a nawet pokrywają się punktowo z postulatami niektórych partii prawicowych, w tym Ruchu Narodowego z 2016 roku. Razem konsekwentnie upomina się o wzmocnienie usług publicznych i progresję podatkową, co wpisuje się w kluczową zasadę KNS, jaką jest solidaryzm.

Jednak ich wizja państwa opiekuńczego, opartego na transferach bezpośrednich, kłóci się z zasadą subsydiarności KNS, która podkreśla wspierającą, a nie dominującą rolę państwa oraz odpowiedzialność jednostek i wspólnot. Ponadto „klasowe” podejście Razem, faworyzujące pracowników kosztem pracodawców, kontrastuje z KNS, która szuka równowagi w sporach pracowniczych.

Prawica chadecka może więc popierać niektóre postulaty gospodarcze Razem, ale w wielu kwestiach zgody nie będzie.