Prezydent Karol Nawrocki nie pozostawił najmniejszego pola do złudzeń. W orędziu po zaprzysiężeniu ujawnił, że będzie walczył i z rządem, i z Unią Europejską. Nie tylko biernie, nie podpisując ustaw. Zapowiedział aktywne dążenie do zmiany ustroju.
Nie trzeba było czekać, aż Nawrocki zacznie mówić. Pokazał to, co ma do przekazania, już mową ciała, idąc ze swojej loży na sali sejmowej do mównicy, by wygłosić orędzie. Widać było, jak upaja się odgrywanym przedstawieniem, którego nie da się nie skojarzyć z drogą boksera na ring. Poza dominatora, ręce daleko od ciała, wyszczerzone w bezczelnym uśmiechu zęby, tryumfalny krok.
Karol Nawrocki wygłosił orędzie po tym, jak złożył przed Zgromadzeniem Narodowym przysięgę prezydencką.
Zazwyczaj takie orędzia są dość nudne i nieprawdziwe – prezydenci zapowiadają dialog i służbę wszystkim Polakom. Potem robią swoje, ale tego pierwszego dnia stwarzają pozory. Nawrocki tego nie zrobił. Od razu zapowiedział – a czasami nawet niemal wyskandował – walkę, podkreślając waleczny, kibicowski ton stukaniem palcem w blat. Czasami wydawało się, że krzyknie na koniec: Le-chia Gdańsk!
Bierny opór to za mało
Wprost zapowiedział walkę z naprawą praworządności, nazywając to „naprawą praworządności”. Rząd i posłowie pewnie i wcześniej nie łudzili się, co do tego, że uda im się przeprowadzić zmiany w instytucjach sądowych ścieżką ustawową, ale teraz wiedzą to od samego prezydenta Nawrockiego.
Wiemy też, że Nawrocki będzie aktywnie dążył do tego, by to, co zostało zmienione, powróciło do stanu sprzed grudnia 2023, kiedy to powstał obecny rząd. To nie będzie tylko bierny opór polegający na niepodpisywaniu ustaw. Nawrocki zapowiedział działanie – dążenie do zmiany konstytucji, do powoływania i awansowania sędziów, których uzna za odpowiednich, a blokowania tych, których uzna za nieodpowiednich.
Zapowiedział wezwanie rządu na dywanik, nazywając to zaproszeniem na Radę Gabinetową już w sierpniu. Wcześniej grzmiał o niedotrzymanych obietnicach wyborczych – można się domyślić pod czyim adresem.
Konfrontacja z rządem będzie więc jednym z oficjalnych celów prezydentury Nawrockiego. Nawet w sprawach rozwojowych – CPK ma być w tradycyjnym kształcie. Czyli w takim, jaki został zaplanowany za rządów PiS-u, jak można się domyślić.
Nawrocki mówił też o wojsku. Tam możliwości skutecznego politycznego działania dla niego widzi profesor Antoni Dudek. Uważa, że prezydent może dążyć do skonfliktowania środowiska wojskowych, tak jak zostało skonfliktowane środowisko sędziowskie. „Mamy już sędziów-neosędziów i sędziów-paleosędziów, a możemy mieć dwie krzyczące na siebie grupy generałów, z których jedna chwali rząd, a druga przed nim ostrzega” – mówił profesor w rozmowie z Jarosławem Kuiszem.
Chłopak z podwórka i dziewczyna z sąsiedztwa Zostanie więc utrzymana trudna kohabitacja. Jednak Nawrocki za sprawą swojej osobowości utrzymywanie prawicowej linii wzniesie na nowy poziom. Jeśli podczas wygłaszania prezydenckiego orędzia nie było za dużo pozowania na prezydenta solidarnego, a nie dzielącego – to znaczy, że będzie brutalnie. Odchodzi wymuszona elegancja, która przystoi mężom stanu, bez względu na to, czy do wszystkich dotychczasowych prezydentów pasowała, czy nie.
Przysięgę składał i orędzie wygłaszał chłopak z podwórka, który nie poddawał się w bójkach przy trzepaku, dzięki czemu wspiął się na szczyt. A jego żona, dziewczyna z sąsiedztwa, która dobrze czuje się w wygodnym dresie, równie autentycznie wygląda w eleganckim kostiumie pierwszej damy, bo nie pozuje. Młodzi, waleczni, bez kompleksów – wyborcy będą ich kochać.
Słychać wycie?
A ci, którzy głosowali przeciw Nawrockiemu, mają wyć – właśnie o to zdawało się mu chodzić. Zapowiedzi zmiany konstytucji, ostrego kursu wobec Unii Europejskiej, demonstracja religijności – to brzmiało jak prowokacja. Jeśli słowa i gesty z orędzia potwierdzą się w późniejszym działaniu, czekają nas emocje, jak na ustawce kibiców, a nie – jak za Andrzeja Dudy – na Radzie Wydziału, gdzie okrucieństwo uszczypliwości trzeba umieć rozpoznać.
Jednak – choć Nawrocki wiele może zrobić, by utrudnić życie rządowi i sejmowi – nie może rządzić. Odgrywa boksera na ringu, ale jest raczej ryczącym lwem na wybiegu. Jeśli wpadniesz na wybieg, możesz zginąć. Ale jeśli go obejdziesz – dosięgnie cię tylko ryk.
Natomiast ten ryk może mieć wartość mobilizacyjną przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi. Dla obu stron.