Lewica nie ma myśli - jest ciało, tylko tyle.
Wpadłem sobie ostatnio na kilka stron prawicy i skrajnej prawicy. Mają szereg debat o choćby nowej konstytucji czy szerokich zmianach systemowych. Nie wiem, jak ruch wolnościowy, ale lewica chyba straciła zdolność do rozmowy/debaty/myślenia o czymś większym niż wycinki świata. Jesteśmy zakopani w małych bitwach, podczas gdy prawica rozpisuje całe kampanie i wojny.
W okolicach lewicy czymś więcej zajmuje się chyba tylko Magazyn Gromady. Może się mylę, poprawcie mnie, jeśli tak jest.
Na pewno zgadzam się że w takim okresie kiedy formowała się nowa, post-eseldowska lewica w PL (tak od 2009…?), to Krypol mocno zmonopolizował rynek debaty. I na pewno wyssał pieniądze z tzw. puli. Śmiesznie się przypomina te ich początki, kiedy drukowali samych marksistów i trochę takie no poodklejane zagraniczne teksty pisane trochę kopiuj-wklejem z typowego arsenału lewaka. W przepaściach moich szaf mam gdzieś jeden z pierwszych numerów, może jak znajdę to wkleję coś dla beki.
No ale to był czas kiedy bardzo trudno było działać poza środowiskami Ordynackiej itp., i odklejanie się od nich polegało też na publikowaniu treści mających chyba przyciągnąć dawną zbuntowaną młodzieżkówkę SLD. Młodzi Socjaliści powstali przecież właśnie z takiego buntu. Nie pamiętam z tamtego okresu widocznych organizacji jawnie komunistycznych, trockistowskich itp. Może były, ale nie dostrzegałam ich, a KP też o nich nie pisało. Za to anarchiści byli wtedy bardzo widoczni.
Forsa jednak jest wciąż przy starych eselduchach: wie to na pewno taki Woroncow czy Pszemcio, których “think tank” będzie istniał tak długo, jak długo będzie trwał rząd z Czarzastym w składzie.