
Mówisz o tych elitach, do których należy Trump i miliarderzy którzy go popierają? :)
Mówisz o tych elitach, do których należy Trump i miliarderzy którzy go popierają? :)
General Approval Rating ma ciągle około 47%. Jest to mocny spadek z tych chyba 56 na początku kadencji, ale tragedii nie ma.
Ja bym sobie wzięła jakby dawali i uspołeczniła, bo skoro ludzie już z tego korzystają, będzie łatwiej wykorzystać to do różnych rzeczy,
Tak mocna zielona herbata to też megadawka kofeiny, więc nie podziała.
Cała kariera “opiniotwórcza” Zygmuntowskiego jest oparta o sprawne wykorzystywanie mechanizmów bigtechów i kapitalizmu.
Mmm, nie. W angielskim przecinki oddzielają od siebie podrzędnie złożone części zdania - po prostu Anglicy mają inną ich definicję i co innego za nie uznają.
Nie twoja wina, sam o sobie mówi ile to filmów “zrobił”. xD
Oni bardzo dobrze je odróżniają. I robią to celowo.
Nie mówiłam że jestem fair. :)
Wszystko fajnie, ale Topol w życiu żadnego filmu nie nakręcił, a reżysera z niego robią. xD Scenariusze to tak, pisał.
Fajny tekst, ale raczej dla Amerykanów, żeby się mobilizowali. Tyle że oni nie mają tej subtelności co Irlandczycy, to się tam skończy krwawą wojną.
Plus historię autor przestudiował, ale wybiórczo. Nawet bez zagłębiania się można przecież podać przykład Polski: “faszyści” mieli już pełnię władzy, większość sejmową i prezydenta. Może nie konstytucyjną, ale welp, Mussolini też jej nie miał. Aktualnie przyszłość jest otwarta i jest większe prawdopodobieństwo że koalicję z faszystami zgotuje nam strona liberalna niż konserwatywna.
Złośliwie pozwolę sobie wyrazic przypuszczenie, że w angielskim też piszesz z masą błędów – jak wszyscy, którzy tak się tłumaczą.
Płatności za marihuanę (niezależnie od typu, legalności i przeznaczenia) i jakiś czas temu gmerali przy usługach związanych z anime itp - też nie przepuszczali. To tylko ostatnie lata, na pewno było tego więcej. Mastercard już dwa lata temu zapowiedział że będzie ostro kategoryzował strony z adult content:
Tak, ale gdyby jutro ludzie wyszli na ulice domagając się od polityków zmian i grożąc rozjebaniem wszystkiego w razie braku spełnienia żądań, to COŚ by musiało zostać zrobione. I właśnie o to chodzi w tym memie: ludzie mają to w dupie, myślą że mogą żyć jakby zagrożenia nie było, a potem będzie pikaczu.
Byłam kiedyś w gościach w tym zborze KWCh. :D
Ale to było na długo przed tym zanim ten cały typek się tam pojawiał.
Zdziwiłbyś się. Większość z nich miałaby znikomy wpływ na to jak żyjemy (no chyba że tak bardzo cię obchodzi los np. dużej firmy produkującej syf albo właściciela wielkich terenów przylegających do rzek który nie może ich nagle swobodnie wylesiać itp). Żeby osiągnąć plan minimum, czyli zatrzymanie wzrostu temperatur, wystarczy przerzucenie się na odrobinę inne technologie i mądrzejsza polityka ekologiczna. Tylko te plany musiałyby byc wdrożone na masową skalę. Państwa mają do tego narzędzia, ale ich to nie interesuje, bo potrzebują ciągłego wzrostu gospodarczego żeby lobbyści z biznesu byli zadowoleni.
Od jakiegoś momentu tak, pewne poświęcenia by były, ale szczerze mówiąc to da się je spokojnie przerzucić na biznes bez obciążania konsumenta. Biznes zawsze straszy że te koszty przerzuci na ludzi, ale to taktyka negocjacyjna – in the end zawsze się przystosowuje. Tylko brak odważnych żeby ów biznes brać za mordę, a elektoraty szczególnie na to nie naciskają.
Dlatego właśnie porażka jest niemal stuprocentowo pewna. Bo ludzie żyją dniem dzisiejszym, co cyniczna klasa polityczna lubi wykorzystywać żeby unikać trudnej roboty. W efekcie będzie tak że i tak poniesiemy wyrzeczenia, tylko sto razy większe i nie będą one dobrowolne.
Tak, bo nie idzie o to, żeby przestać konsumować cokolwiek i robić cokolwiek, tylko żeby wbić do głowy tym którzy rządzą światem, że żądamy działań, które oni są w stanie uskutecznić.
Nie o takie ignorowanie chodzi.
Nah, to się rozciąga na całą środkową Europę. Turysta masowy nie lubi byle czego, turysta niszowy nie wywrze takiego wpływu.
Jasne, jak jeszcze pracowałam w turystyce to widziałam znaczący wzrost ruchu w polskich miastach (chociaż mamy bardzo niedoskonałe dane xD), ale “znaczący” był on w porównaniu do nędzy jaka była wcześniej. Nadal najpopularniejszym miastem pozostaje Kraków i to się nie zmieni nigdy, choćby dlatego że najczęściej odwiedzaną destynacją turystyczną w Polsce jest Auschwitz. Plus Kraków jest na tyle architektonicznie wyrazisty, że tylko jakimś koneserom potrzeba wizyty w jeszcze innym mieście - większość ludzi z Zachodu objedzie sobie teraz Budapeszt, Pragę, właśnie Kraków, plus może jedno-dwa wybrane miasta spoza tej puli. Turystyfikacja w Polsce poza Krakowem nie była dotąd widoczna (w sensie ruch nie wpływał mocno na ceny wynajmów, raczej migracje wewnętrzne) - więcej turystów niż kiedyś ma Gdańsk, ale nawet tam nie ma zjawiska o którym mówisz. A powinno być, bo cyferki nieźle podskoczyły w ostatnich latach.
Nie ma u nas Barcelony czy Istambułu, do których jechać chce prawie każdy na świecie. Nie ma nawet tej Pragi. Nawet lepsza promocja Wrocławia, Torunia czy wspomnianego Gdańska nadal nie otwiera bóg wie czego, a to masowy turysta jest warunkiem, żeby zjawisko turystyfikacji nasiliło się do tego stopnia że wpłynie na ceny wynajmów i zaleje rynek siecią AirBnB. Ten ciężar niezmiennie przyjmuje na siebie Kraków, który totalnie deklasuje inne miasta i nikt nie ma do niego nawet startu. I tam faktycznie to widać, na Kazimierzu nie mieszka już chyba nikt kto nie jest właścicielem gównochatek na wynajem.