• @stella
    link
    12 years ago

    Krytycy mogą ci zarzucić, że skoro jesteś uprzywilejowanym, zamożnym prawnikiem, to nie jesteś w stanie wyjść poza swoją bańkę.

    • W realu mogę być nawet zarozumiałym dupkiem, jeśli sobie życzą, ale nie w pisaniu. Jeszcze raz powiem: pisanie ma boleć, a nie znieczulać. Ma przekłuwać bańki. Dlatego wyobraźcie sobie, szanowni krytycy, że mimo takiego czy innego rodzaju uprzywilejowania, można mieć otwarte oczy i umysł. Że pisanie o krzywdzie to nie są “egzotyczne” wycieczki na mityczną polską prowincję, gdzie biedaszyby…

    Wspomniałeś o tym, że uczysz pisania. Z czym mają największy problem młode osoby, które chciałyby zostać osobami autorskimi?

    • Przez nasze Czarne Warsztaty przewinęło się już ponad dwieście osób, więc chyba mogę generalizować. Zawsze są w takiej grupie ze dwie osoby, które wszystko wiedzą, niczego nie potrzebują, przyjechały się utwierdzić w tym, że potrafią. To jest w porządku, choć one niczego się nie nauczą.

    Jest też zawsze kilka osób, które z tych czy innych względów postanowiły zobaczyć, jak to jest być adeptem pisarstwa, i odkrywają, że to nie jest aż tak ciekawe, jak myśleli. Dzięki temu będą szczęśliwsze po powrocie. Ale największa grupa to ta, która nawet nieźle pisze, ale bardzo się boi. Mają coś na wzór tremy aktorskiej, bo przecież w pisaniu chodzi o to, by stanąć na środku sceny i zacząć mówić. A to paraliżuje. Dlatego decydują się na udawanie kogoś, kim nie są. Uczę ich się nie bać. I nie zagłuszać własnego głosu.

    Walka o to, by oni w siebie uwierzyli, to jak walka z kapitalizmem.

    • @stella
      link
      12 years ago

      Tak samo wmawia nam, że żeby pisać, trzeba kupować kolejne podręczniki kreatywnego pisania. To kłamstwo. I z tym walczę. Mówię im, że mają w sobie wspaniałe światy, które może czasem nieporadnie jeszcze wyrażają, ale muszą przestać się bać je opowiadać. To świat wmówił im, że ich historie są nieważne, bo oni sami w hierarchii kapitalizmu są nikim szczególnym. A to są wrażliwi, czuli, spostrzegawczy ludzie, którzy z wieloma rzeczami na tym świecie się nie zgadzają, ale których on też fascynuje i chcieliby to wyrazić.

      Rzemiosła pisarskiego można się nauczyć, ale dużo trudniej nauczyć się mówić własnym głosem, gdy świat wam wmawia, że jesteście banalni, jesteście mierzwą, na której czasem wyrastają jakieś cudowne grzyby, ale to nie jesteście wy. To im wmawia system, który chciałby tylko sprzedać jeszcze więcej podręczników twórczego pisania czy poradników uważności.

      Za każdym razem proszę osoby uczestniczące w warsztatach, by przyniosły ze sobą gotowe teksty. I zawsze wtedy gram w bingo - ile razy napiszą o śmierci babci. To pozornie jest trochę zabawne, ale przecież to właśnie wtedy, gdy umiera babcia, powstaje w głowie młodego autora czy autorki zamęt, jakieś spięcie. Babcia była źródłem nie tylko ciepła, dobra i kanapek, lecz także niefiltrowanych, nieprzebranych i niezapośredniczonych emocji. Niekiedy żenujących, ale niesamowicie głębokich.

      I tu znowu dotykamy kwestii kapitalizmu, który ukrywa ten najbardziej wstydliwy fakt, że nie tylko błyszczymy, lecz również umieramy, chorujemy, śmierdzimy, sprawiamy kłopot. Tylko że teraz – mówię młodszym - jeśli chce się profesjonalnie pisać, trzeba pochować babcię i nauczyć się znajdować inne źródła głębokich emocji.

      • @stella
        link
        12 years ago

        Znajdujesz je u swojego dziesięciolatka?

        • Jasne, choć szukam ostrożnie. Dziecko to nie jest bąbelek na kolorowej smyczy, ale myślący człowiek. To również moje drugie dziecko i bardzo się pilnuję, żeby nie popełnić błędów z przeszłości.

        Ale trzeba dopiero walnąć w dno, żeby do człowieka to dotarło. Misją literatury jest właśnie to, żeby czasem wystarczyło poczytać o tym, jak inni z tym dnem się zderzają, byśmy sami już nie musieli. Albo nie aż tak boleśnie.