Trochę w temacie bo komentarz pod postem o strajku: jak uważacie, czy lewica (z małej) powinna zrezygnować z postulatów tożsamościowo-równościowych na rzecz poparcia klasy robotniczej?
No pewnie, że tak, ale odnoszę się do skrina: co jeśli “otoczka pokroju homo lgbt i cholera wie jeszcze co” zniechęca klasę robotniczą od poparcia partii reprezentującej ich interesy?
Trochę w temacie bo komentarz pod postem o strajku: jak uważacie, czy lewica (z małej) powinna zrezygnować z postulatów tożsamościowo-równościowych na rzecz poparcia klasy robotniczej?
A po co ma wybierać? Najlepiej walczyć o oba :)
No pewnie, że tak, ale odnoszę się do skrina: co jeśli “otoczka pokroju homo lgbt i cholera wie jeszcze co” zniechęca klasę robotniczą od poparcia partii reprezentującej ich interesy?
Jeśli tak jest, to klasa robotnicza strzela sobie w stopę nie popierając partii, które teoretycznie są najbliżej walki o pracownika.