“Tworzymy listy śmierci!”. Wojciech Olszański i Kamractwo Rodaków na drodze do Sejmu
Niech żyje Łukaszenka! Niech żyje Putin! - krzyczał Olszański, gdy kamraci odciągali go od ofiary.
We wrześniu dwaj podpalacze statutu kaliskiego: Wojciech Olszański, aktor z wykształcenia, reżyser inscenizacji historycznych i patostreamer z zamiłowania, oraz jego najbliższy współpracownik Marcin Osadowski, z wykształcenia informatyk, z zamiłowania nacjonalista, złożyli w warszawskim sądzie wniosek o rejestrację Partii Kamrackiej, która ma wystartować w najbliższych wyborach sejmowych.
– Będzie to partia endecka, stworzona przez Polaków dla Polaków – wyjaśnił Olszański stołecznym dziennikarzom.
KIM SĄ KAMRACI?
Fundamentem nowego ugrupowania jest Stowarzyszenie Bydgoskie Kamractwo Rodaków (SBKR), pierwsza sądownie zarejestrowana odnoga ogólnopolskiego, jak go określają zwolennicy, ruchu kamrackiego. Poza utajnioną Radą Narodową Kamratów (i jej statutem) nie ma on jasnych struktur ani stałej siedziby. Ma natomiast wzór munduru (według statutu „może zawierać elementy umundurowania służb mundurowych"), stronę internetową (rodacykamraci org) i „Kodeks Kamracki" zaczynający się od słów: „My Kamraci Polacy (…) dla sprzeciwu wobec mordu czynionego na Narodzie Polskim (…) postanawiamy, że wolą naszą jest Ojczyznę z rąk oprawców wyrwać…".
SBKR zarejestrował Michał Kosiński, bydgoszczanin przed czterdziestką, żonaty i dzieciaty, narodowiec i trochę poeta. Z deklamowanych przezeń własnych wierszy można się dowiedzieć, kim są owi „oprawcy Ojczyzny".
„Polska historia – duma i walka, nie ma w niej mowy i miejsca na wstyd/ lecz prócz Polaków, skąd – nie wiadomo, ale w pakiecie przyplątał się… Ziem urodzajnych ci u nas bez liku, żyzna kraina rzepaków i gryk/ i od stuleci Polak na roli, bo ciężką pracą nie zhańbi się… ".
- punkt „Kodeksu Kamrackiego" mówi: „Każdy Kamrat obowiązany jest dochować tajemnicy we wszystkich sprawach dotyczących Kamractwa". Punkt 13 przypomina zaś, że „hasłem przewodnim Kamratów jest Śmierć wrogom Ojczyzny". To zawołanie oddziałów dywersyjnych Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (1944-1956) bydgoscy kamraci mają wyhaftowane na kieszeni mundurowych koszul – czyli na sercach.
Mimo takich sekretów i zagrożeń będę próbował w to środowisko wniknąć. Na początek wypełniam „formularz kontaktowy e-mail Polskiej Narodowej Rady Kamratów", wpisuję dane i prośbę o kontakt z panem Michałem.
WIELKA LECHIA I SŁAWIANIE
– Mamy w Kamractwie przedsiębiorców, prawników, lekarzy, mamy też zwykłych ludzi. Zajmujemy się patriotyzmem, walką z dyskryminacją sanitarną, edukacją wartości narodowych, krzewieniem sprawności fizycznej i zdrowego trybu życia, przetrwaniem i technikami survivalowymi – opowiada Michał Kosiński w rozmowie z założycielem witryny Centrum Edukacyjne Powiśle (CEP) Rafałem Mossakowskim, który „walczy z państwem PO-PiS, czyli niemieckim kondominium pod żydowskim zarządem powierniczym".
Aktualnie SBKR próbuje zebrać pod swym sztandarem jak najwięcej lokalnych grup nacjonalistycznych i paramilitarnych. Do związków z Kamractwem przyznają się m.in. Wolne Wilki Podlasia i Wolne Wilki Warszawy, Wilki Morskie z Wybrzeża, łódzkie Wilki Serca Polski, dalej Śląski Ruch Oporu, częstochowski Ruch Patriotyczny „Front", wrocławskie Stowarzyszenie „Grunwald", szczecińska Gwardia Narodowa, grudziądzcy Suwerenni, Świadomi z Piotrkowa Trybunalskiego, Niezależni z Chojnic i kilkanaście innych organizacji, dla których obecna opozycja to „Żydzi, których Polska się wstydzi", a Zjednoczona Prawica (ZP) to Zdrajcy Polski (cytaty z „wilczych" witryn). Kosiński w rozmowie z CEP twierdzi, że łącznie to 100 tysięcy osób.
Śledzący działalność Kamratów Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych szacuje liczbę „aktywnych sympatyków" na 40 tysięcy. I tak dużo.
– Tylko podczas ostatniej manifestacji w Warszawie pod tytułem „Dmowski na Zamek" Kamraci zgromadzili według obliczeń policji 8 tysięcy osób – mówi mi Konrad Dulkowski z OMZRiK. – A to był przecież 25 czerwca, sezon urlopowy. Gdy czoło pochodu mijało plac Trzech Krzyży, ogon stał jeszcze pod pomnikiem Dmowskiego.
Maszerujący – wśród nich młode kobiety w strojach militarnych, rodziny z dziećmi, a także kilku niepełnosprawnych wózkowiczów – skandowali nie tylko najbardziej popularne wśród kamratów hasło „Tu jest Polska, a nie Polin!“, lecz także i jego nową wersję: „…nigdy Ukro-Polin!”. Umundurowani kamraci prezentowali organizacyjne emblematy: biało-czerwono-niebieskiego orła przypominającego hitlerowską „gapę" (godło SBKR) oraz zwielokrotnione swastyki, czyli tzw. kołowroty/świaszczyce. Do tego mieczyki Chrobrego, toporły, krzyże celtyckie, falangi, jaszczury Narodowych Sił Zbrojnych, wilcze haki, Czarne Słońca i runy hagal noszone niegdyś przez dywizje górskie SS.
Przewodzący pochodowi 62-letni Olszański, który używa również pseudonimu „Jaszczur" (czuje się członkiem zlikwidowanego w 1942 roku Związku Jaszczurczego) oraz „Aleksander Jabłonowski" (od nazwiska chorążego wielkiego koronnego z czasów saskich, zagończyka i posła na Sejm), jechał na kasztanowej klaczy i w mundurze własnego projektu, wyklinając przez mikrofon Ukraińców, Żydów, homoseksualistów, Stany Zjednoczone („Ameroli"), Unię Europejską oraz polski rząd. Mijając palmę na rondzie de Gaulle’a, obiecał, że „gdy prawdziwi nacjonaliści dojdą do władzy, obalą to drzewo hańby narodowej i symbol dominacji ciemnoskórych ras nad Polakami". W jego miejscu zostanie posadzony „prasłowiański dąb". Bo Kamraci to także panslawiści i zwolennicy teorii o Wielkiej Lechii, która rozciągała się w starożytności od Łaby do Uralu i której wojownicy gromili legiony rzymskie w niesłusznie zapomnianych dziś bitwach. Polaków nazywają „Sławianami" (od „sławy"), a Polskę „sławiańską ziemią". Wielu z nich to mniej lub bardziej skryci sympatycy Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki. Sam Olszański sporadycznie występuje w białoruskiej państwowej TV, zaś w 2019 roku spotkał się z ambasadorem Rosji Siergiejem Andriejewem i wyznał mu w ukłonach, jak bardzo ceni sowieckich „wyzwolicieli" Polski, a szczególnie współsprawcę zbrodni katyńskiej i pacyfikatora powstania węgierskiego generała NKWD Iwana Sierowa.
Złożył też coś w stylu hołdu:
- Polacy, zatruci amerykanizmem i poczuciem nieśmiertelności, że Matka Boska ich ze wszystkiego wyciągnie, myślą, że są podmiotem w grze [zachodnich mocarstw], a jesteśmy mięsem armatnim. Wiedział to Piasecki, który mówił, że my, Polacy szczerze kochamy Związek Radziecki. Ja też go kocham. Naprawdę. Nie jestem cynikiem, panie ambasadorze.
Bolesław Piasecki przed wojną był liderem paramilitarnej „Falangi", której członkowie nosili mundury niemal identyczne, jak dzisiejsi kamraci. Po wojnie, za wstawiennictwem Sierowa, wyszedł z więzienia, by zostać przywódcą koncesjonowanego ruchu katolików, posłem na Sejm i członkiem Rady Państwa PRL.
Prorosyjskich akcentów nie zabrakło też w trakcie wieńczącego marsz „Dmowski na Zamek" wiecu pod kolumną Zygmunta. Przemawiali m.in. poseł Grzegorz „Szczęść Boże" Braun oraz profesorowie Włodzimierz Korab-Karpowicz i Mirosław Piotrowski. Pierwszy jest pracownikiem Uniwersytetu Opolskiego, byłym kandydatem PiS do tamtejszego sejmiku oraz publicystą tygodnika „Do Rzeczy". Drugi to były gwiazdor Radia Maryja, wykładowca KUL i europoseł Ligi Polskich Rodzin, a potem PiS (trzy kadencje w Brukseli). Dwa lata temu kandydował na urząd prezydenta RP, by zająć ostatnie, 11. miejsce. Obaj naukowcy odczytali na placu Zamkowym „Apel o pokój w Europie Środkowej", gdzie przedstawili Ukrainę i NATO jako agresora, a Rosję jako ofiarę. Po nich przemówił znany z wrocławskiego palenia kukły Żyda dolnośląski przedsiębiorca Piotr Rybak. Przywitał się z tłumem hasłem „Śmierć wrogom ojczyzny!" (zebrani odkrzyknęli: „Śmierć, śmierć, śmierć!"), po czym ogłosił trzy aktualne postulaty ruchu kamrackiego: – Precz z fałszywą pandemią, precz z drożyzną, precz z wojną ukraińską!
Po Rybaku na podium wszedł otoczony umundurowanymi kamratami Michał Kosiński. Przedstawił zgromadzonym „test na temat polskiego interesu narodowego w krótkich pytaniach":
„Czy ci, którzy ograniczyli nam dostęp do broni, realizują polski interes narodowy?! Czy ci, co indoktrynują nasze dzieci ideologią elgiebetowską, realizują polski interes? Czy ci, co wymyślili pandemię i przyczynili się do 200 tysięcy nadmiarowych zgonów, realizują…?! Czy ci, co w ciągu 30 lat doprowadzili do ruiny ponad 8 tysięcy przedsiębiorstw produkujących polskie produkty dla Polaków…?! Czy prezydent, który mówi, że „tu jest Polin" [chodzi o wypowiedź Andrzeja Dudy z okazji zeszłorocznych świąt chanukowych], realizuje polski interes narodowy?!". Na wszystkie pytania zebrani odpowiadali gromkim: – Niee!
Kosiński: – Za rok prawdziwi narodowcy dojdą do władzy i przygotujemy taczki na polityczne łajdaczki! Czołem wielkiej Polsce!
„Czołem!", odkrzyknął gromko tłum, w którym stała także kamratka i bydgoszczanka Beata Szmidt, właścicielka dwugwiazdkowego hotelu Logan.
OLSZAŃSKI: „ROZSADZIMY SEJM"
Kolejnym bydgoskim kamratem, z którym chciałem rozmawiać, jest Bogdan Łabęcki, wcześniej działacz Solidarnej Polski występujący na konferencjach wraz ze Zbigniewem Ziobrą. Obecny w umundurowaniu na wielu bydgoskich manifestacjach SBKR, do niedawna był prezesem hurtowni narzędzi Visła, sponsora bydgoskiego klubu sportowego o tej samej nazwie, którego sukcesami szczyci się magistrat. Gdy Łukasz Religa napisał w swym serwisie o manifestacji z udziałem Łabęckiego, podczas której kamraci próbowali zerwać z pomnika Kazimierza Wielkiego ukraińską flagę i atakowali (werbalnie) wychodzące z pobliskiej cerkwi Ukrainki, prezes zrzekł się stanowiska i przeszedł na fotel skromnego członka zarządu. Po czym złożył przeciw dziennikarzowi pozew na 90 tysięcy złotych. Kiedy zadzwoniłem do jego hurtowni, zaprzeczył, aby miał cokolwiek wspólnego z Kamractwem.
Tego samego dnia Tomasz Daroń przestał odbierać ode mnie telefony, choć byliśmy umówieni na „dłuższą rozmowę".
Kamratka Jagoda, właścicielka rodzinnej firmy handlowej z branży odzieżowej (większość członków SBKR to drobni przedsiębiorcy i ich familie), wyjaśniła mi, o co chodzi: – Poszła informacja, by nikt z panem nie rozmawiał. Nie ma pan nawet co próbować, bo kamraci są bardzo zdyscyplinowani. W Bydgoszczy jest pan skreślony.
18 września własna sondażownia SBKR opublikowała wyniki badania preferencji wyborczych rodaków: PiS – 25 proc., Partia Kamracka – 20 proc., Koalicja Obywatelska – 13 proc., Konfederacja – 10.
– Można się z tego śmiać, ale moim zdaniem Olszański jest groźny – mówi Artur Barciś, który niedawno grał młodego Hitlera w spektaklu Teatru Ateneum według „Mein Kampf". – Pociągnie za sobą różnych nienawistników i antysemitów, także tych, co zagłosują „na złość" i „dla beki".
– Führer i Mussolini też się wydawali z początku operetkowi – dodaje dr Przemysław Witkowski, badacz ekstremizmów politycznych z Collegium Civitas. – Postaci tego typu tworzą jednak podglebie innych ruchów skrajnych, przyzwyczajają do tego, że pewne hasła mogą istnieć w przestrzeni publicznej i społeczeństwo się na to znieczula. Przywyka do głoszonych otwarcie treści faszystowskich. Jest mało prawdopodobne, by formacja kamracka osiągnęła sukces w wyborach, jednak nastroje, które budzi, może wykorzystać ktoś, kto skanalizuje rozbudzone emocje, wykorzysta hasła w wersji mainstreamowej. Już teraz rządzący instrumentalnie posługują się rozmaitymi lękami i uprzedzeniami wobec Niemców, uchodźców, Ukraińców. Nie sądzę, by Wojciech Olszański wychodził z reklamówką rubli z wiadomej ambasady, ale finansowanie stamtąd, anonimowo, za pośrednictwem zrzutek, nie jest wykluczone. Pamiętajmy, że mącenie ludziom w głowach, osłabianie UE i NATO jest podstawą obecnej polityki Rosji, a głoszona przez Olszańskiego narracja znakomicie się wpisuje w rosyjskie interesy.
28 sierpnia br. Olszański został zatrzymany po raz kolejny. Tym razem wraz z kamratami, którzy przybyli całymi rodzinami, próbował – jak to sam określił – „ujebać" ukraińską flagę powiewającą (obok polskiej) nad polem bitwy pod Grunwaldem. Przy okazji wygłosił przemówienie. – W przyszłym roku rozsadzimy Sejm – zapowiedział. – Będziemy musieli stanąć w grze wyborczej, w której zwyciężymy i wydusimy te wszy co do jednej! Tak! Mamy zamiar zgodnie z prawem boskim zabijać naszych wrogów! Najpierw politycznie, a potem fizycznie. Rozszarpiemy ich dosłownie na strzępy! Zobaczycie mordy Lewicy, jak będą krzyczeć „ratunku"! Prostytutki z PO będą krzyczeć „Jezus Maria"! Widzę pisowców, jak wyjdą i powiedzą: „my was, bracia kamraci, zawsze kochaliśmy". Oni się przynajmniej nas boją!
W każdym razie traktują na tyle poważnie, że do monitorowania grunwaldzkiej imprezy posłano agentów ABW. Wezwani przez nich policjanci (z tarczami i w hełmach) wyciągnęli Olszańskiego z podgrunwaldzkiej Gospody Rycerskiej, w której liderzy Kamractwa omawiali po wiecu plany na wybory. Partnerami do rozmów byli przedstawiciele organizacji prorosyjskich, sławiańskich i wielkolechickich.
Policjanci zawieźli „Jaszczura" do Ostródy, ale tamtejszy sąd odmówił prokuraturze zastosowania aresztu.
Cztery dni później Olszański złożył w Warszawie wniosek o rejestrację partii.
23 września został ponownie zatrzymany – na posesji opodal Warszawy. Widząc nadchodzących policjantów po cywilu, salwował się skokiem przez płot, ale to nie pomogło.
Gdy zsyłaliśmy reportaż do druku, Olszański z Osadowskim nadawali plenerowy stream z okolicy Międzyzdrojów i narzekali na amerykańską platformę dla niepokornych, że nie służy im tak dobrze jak wcześniej YouTube („tnie się"). Dlatego swoje ostatnie produkcje wieszają na portalu Vk.com, czyli rosyjskim odpowiedniku Facebooka.