Od siebie dodam, że czasami przedszkola są, ale na tyle słabe, że jedno z rodziców wybiera “mniejsze zło” - czyli rezygnację z pracy zawodowej i pozostanie z dzieckiem w domu.
Od siebie dodam, że czasami przedszkola są, ale na tyle słabe, że jedno z rodziców wybiera “mniejsze zło” - czyli rezygnację z pracy zawodowej i pozostanie z dzieckiem w domu.
ogólnie w przypadku sensownych przedszkoli, a nie “przechowalni”, poza socjalizacją dzieci i aktywizacją zawodową rodziców, dodałabym dbanie o dobrostan psychiczny rodziców (nawet, jeśli nie są aktywni zawodowo, to mogą odetchnąć psychicznie nie musząc przebywać z dzieckiem 24h/dobę), ułatwienie integracji dzieciom z mniejszości narodowych, w przypadku części rodzin - umożliwienie dzieciom udziału w zajęciach, w których w innej sytuacji nie miałyby szansy wziąć udziału (bo rodziców nie stać, nie mają czasu lub mają za daleko), wczesną diagnostykę różnych problemów czy zaburzeń rozwojowych i terapie na miejscu (jakości niestety różnej)