• 1.65K Posts
  • 610 Comments
Joined rok temu
cake
Cake day: mar 08, 2022

help-circle
rss
cross-postowane z: https://szmer.info/post/334663 > Lekcjareligii.pl: > > Prawica doprowadziła do wycofania Biblii ze szkół > Jak do tego doszło? Republikanie z Utah walcząc z "gender" i "ideologią LGBT" wprowadzili w 2022 roku prawo zakazujące bibliotekom szkolnym posiadanie treści "pornograficznych i nieprzyzwoitych". > Jeden z rodziców wystąpił więc o usunięcie Biblii. Sprawa jest oczywista - ta książka pełna jest bezeceństw gorszych niż w "Srpskim filmie" (jeśli nie wiecie, to nie guglajcie;). > Okręg szkolny Davis, na północ od Salt Lake City, musiał więc pozbyć się "Pisma Świętego". > Dziękuję Adamowi za podesłanie!

Lekcjareligii.pl: Prawica doprowadziła do wycofania Biblii ze szkół Jak do tego doszło? Republikanie z Utah walcząc z "gender" i "ideologią LGBT" wprowadzili w 2022 roku prawo zakazujące bibliotekom szkolnym posiadanie treści "pornograficznych i nieprzyzwoitych". Jeden z rodziców wystąpił więc o usunięcie Biblii. Sprawa jest oczywista - ta książka pełna jest bezeceństw gorszych niż w "Srpskim filmie" (jeśli nie wiecie, to nie guglajcie;). Okręg szkolny Davis, na północ od Salt Lake City, musiał więc pozbyć się "Pisma Świętego". Dziękuję Adamowi za podesłanie!







a w nowym projekcie to ludzie będą nowymi zwierzętami labolatoryjnymi Muska. Cóż może pójść nie tak…?





to co powiesz o kolejnym tekście pt. “Musk dostał zgodę na wprowadzenie implantów do mózgu”. Jestem średnio 2 lata do tyłu w tych wszystkich “wtf? serio? To nie może się dziać naprawdę” i co chwila pojawiają się kolejne…













  1. przeglądarka wystarczy. Plus przy pracy w grupach wystarczy 1 tel. na grupę. Okaże się, że w telefonach z iOS hasło “Mieszko I” wyskoczy jako 1 wynik, w telefonie z androidem jako 4te, a na pinephonie w ogóle ciężko przeglądarkę odpalić (lub odwrotnie)? To też cenna informacja
  2. nauczyciel nie ma “zaglądać do telefonu”, a kontrolować wynik pracy

  1. piórnik czy plecak też są prywatne i jakoś nauczyciele dają radę
  2. kontrolujesz zadanie. Jeśli uczeń go nie wykonał, to znaczy, że coś w tym telefonie wyklikał źle. Analogicznie przy pracy z podręcznikiem uczeń mógł patrzeć nie na tę stronę co trzeba lub bazgrać po książce notatki zamiast szukać informacji, ale to nie powód, by delegalizować używanie w szkołach podręczników (chociaż nad tym, że ważą tonę a uczniowie muszą je ze sobą taszczyć, warto się zastanowić)

Wręcz przeciwnie. Też znam wielu nauczycieli, uczniów i rodziców. Gdyby nauczyciele zachowywali się kompetentnie, nie byłoby takich sytuacji, jak opowiadasz. To dzwonienie do rodzica to trochę jak dzwonienie do prawnika widząc, że policjant chce ci pałą przyłożyć. Może delikwenta otrzeźwić. Zauważ, że takie zachowania (dzwonienie do rodzica ze skargą) mają miejsce w przypadku tylko niektórych nauczycieli. Nie bez powodu. Podobnie jak jacyś rodzice stracą cierpliwość i zamiast szukać dla dziecka nowej szkoły pozywają nauczycieli/szkołę do sądu - to sąd przyznaje rodzicom rację. Jak szkoła pozwie rodziców do sądu pierd*ląc, że dziecko jest zaniedbane, bo samo sobie szykuje ubrania, chodzi do szkoły itp. - to znów rację sąd przyznaje rodzicom. Swego czasu słyszałam prywatną wypowiedź nauczycielki jadącej po dzieciach z orzeczeniem jak właściciel plantacji po ciemnoskórych. Dość wymowne. Sprawa dotyczyła nieznanego nauczycielce dziecka - rodzice skarżyli się na brak współpracy z nauczycielką, która nie che realizować orzeczenia z poradni, za to dokumentację dziecka (wrażliwe dane medyczne) radośnie przekazuje znajomym lekarzom powołując się potem w rozmowie z rodzicem na ich zdanie, że autyzm/adhd nie istnieją. Tutaj trafiła się kompetentna dyrektorka - stanęła po stronie dziecka i rodzica. Ale to rzadkość - jak sam zauważyłeś warunki pracy nauczycieli są fatalne, więc mało kto się do tej pracy garnie i szkoły łatają byle kim. Czasami ludźmi bez podejścia, czasami zwykłymi sadystami. W myśl “zwolnię babkę, albo sama odejdzie i kogo znajdę na jej miejsce?”.

A rodzice specyficzni też bywają - i tutaj już rola szkoły, żeby sytuację unormalizować. Ale nie w formie “unormalizować tak, żeby proboszcz był zadowolony” jak to w wielu przypadkach bywa. Vide chociażby: nie organizujmy halloween, bo jedna dziewczynka uważa że w dyni siedzi szatan i trzeba uszanować mniejszość i odmienność, ale jednocześnie zorganizujmy klasową wigilię z opłatkiem i kolędami, a te 3 osoby niechodzące na religię muszą zrozumieć, że jest demokracja i większość decyduje. Tutaj realnym problemem będzie nie rodzic wkręcający dzieciakowi, że dynia ma magiczne moce, a nauczyciel, który fobie rodzica narzuca całej klasie.

Telefony z dostępem do internetu zdecydowanie powinny być używane na lekcjach i to w celach dydaktycznych - właśnie po to, by zdobywać ważne kompetencje, wiedzieć, jak szukać informacji, jak rozpoznać dezinformację, ale też jak działają algorytmy uzależniające, jak dbać o higienę cyfrową itp. W przeciwieństwie do karteczek pisanych przez uczniów na lekcjach w czasach, w których my byliśmy w szkole - telefon z internetem na w sobie całą encyklopedię. Plus zostaje cała masa rzeczy pozaszkolnych - “idź dzisiaj do sąsiadki, bo muszę zostać dużej w pracy; mamo, czy mogę pójść do kolegi w odwiedziny; tato, przetrzymali nas w szkole dłużej, więc wrócę wieczorem”. Czy chociażby omawiane gdzieś wywalenie 8letniego dziecka z pociągu za mało wyraźną pieczątkę na legitymacji - dziecko może odczytać nazwę stacji i powiedzieć rodzicom, gdzie jest.

Odnośnie wychowania seksualnego - owszem, to w szkole czarnkowej duży problem. Ale też nie demonizowałabym. To naturalne, że dzieci interesują się swoją seksualnością, że mogą czegoś nie wiedzieć a to, że zadają pytania czy rozmawiają na tematy, które dorosłym wydają się szokujące czy pornograficzne to akurat efekt tego, że się nie boją, bo nikt ich nie sprał na kwaśnie jabłko za zadawanie “wstydliwych” pytań. Wychowanie to proces, jeśli reakcją dorosłego będą rozmowy i tłumaczenie, a nie narzekanie na dzieci zainteresowane pornografią - to w przyszłości zaprocentuje. Bardziej bym się martwiła kolesiem w czarnej kiecce seksualizującym dzieci w imię wolności religijnej (vide “Maryja zawsze dziewica” - a wyobraź sobie, jaka by wybuchła afera, jakby historyk, zamiast prowadzić lekcję, zaczął opowiadać uczniom, że Mieszko nie był prawiczkiem i na czym to dokładnie polegało…), niż tym, że dzieci próbują rozkminić, czym jest wulwa.


Reasumując: zamach stanu - 18 lat, naruszenie praw autorskich (Aaron Swartz)- 30 lat, dziennikarstwo - 175 lat. Chyba trudniej lepiej unaocznić, jak nisko cenią tą swoją parademokrację


Nastolatek czujący się we własnej rodzinie jak w państwie totalitarnym do dnia 18ych urodzin tym bardziej będzie mieć problemy natury psychologicznej. A co do rodziców rozmawiających z dziećmi: https://brpd.gov.pl/2021/10/25/wyniki-badan-naukowych-w-polskiej-rodzinie-jest-milosc-ale-brakuje-czasu/ Osobna kwestia to rozumienie zagrożeń płynących z cyfryzacji i tu jest nieco gorzej, ale akurat w kwestii groomingu nie widzę różnicy między współczesnym “nie wiadomo, czy pisze na czacie z rówieśnikiem” a obecnym 30 lat temu “nie wiadomo, czy pisze listy do rówieśnika”. Rodzice są świadomi niebezpieczeństwa, brakuje wiedzy, jak na nie reagować. U wszystkich (rodzice, nauczyciele itp.) w zasadzie. I to nad tym należy pracować. Jeśli są warsztaty dla młodzieży - to słabe, warsztatów dla dorosłych w zasadzie nie widziałam. I raz napatoczył mi się wywiad z jakimś człowiekiem z NASK - który może zna się na socjologii czy badaniach, ale na pewno nie był pedagogiem czy psychologiem. Tutaj potrzebna jest współpraca specjalistów z różnych dziedzin, a w wielu wypadkach dominuje, w najlepszym razie, myślenie życzeniowe i wchodzenie w kompetencje ludzi, z którymi powinno się po prostu podjąć współpracę i wspólnie rozwiązywać problem. Informatyk nie musi znać się na psychologii, pedagog na informatyce.



a teraz do czego konkretnie nawiązujesz? Bo nie załapałam, w zasadzie całościowo. Chodzi Ci o relacje dziecko-rodzic, dziecko-służby, rodzic-służby? Mi chodziło bardziej zastanawia to, na jakiej zasadzie rodzic miałby prawo do odszyfrowania rozmów. Jedyna opcja, jaką widzę, to albo całkowita kontrola nad telefonem (budzi pytanie o prywatność - ok, kiedyś wprawdzie opiekun mógł pod nieobecność dziecka wejść do pokoju i przeczytać jego pamiętnik czy listy, ale w cyfrowym świecie to już bardziej rodzicielski panoptikon), albo rzeczywiście tak jaki niżej pfm wspomniał - ale obecne komunikatory nie są do tego dostosowane. No i dochodzi kwestia prawa dziecka do prywatności. Analogicznie - czy rodzic ma prawo czytać listy dziecka, jego pamiętnik, jeśli podejrzewa, że coś jest nie tak? Budując zaufanie i rozmawiając ma szanse, że dziecko samo mu powie. Jeśli rodzic straci zaufanie dziecka czytając listy czy szpiegując telefon - jest większa szansa że dziecko, nie mając wsparcia w domu, padnie ofiarą groomingu. Pomijając już masę innych rzeczy z dziedziny “nastolatki i współczesne technologie”


Kosztuje o to dużo. I nie jest tak, że ludzie nie są tego świadomi. To kwestia priorytetów, nie da się być fair we wszystkim, bo na same rozkminy nie starczyłoby życia. Sama mam świadomość, jakie praktyki google stosuje, ale używam i szczerze mówiąc nie znam nikogo, kto by nie używał - co najwyżej nie każdy się do tego publicznie przyznaje. Sama chciałam inne wyszukiwarki wypróbować, bo duck duck jest zwyczajnie słabe - ale chciałabym też zrobić masę innych rzeczy, które są dla mnie pilniejsze.


niekoniecznie za “nic szkodliwego” - raczej za coś wygodnego. Analogicznie - możesz sobie ugotować zdrowy smaczny obiad, od podstaw, kupując warzywa od lokalnych rolników, albo zamówić pizzę czy kebaba. I wiesz, że druga opcja jest “szkodliwa” - ale wygodna i nie wymaga aż tyle czasu czy zachodu


wiem że stary artykuł, ale akurat przeglądam archiwum bo chcę posty na 1 temat zebrać do kupy i przez przypadek mi się ten post w oczy rzucił. Takie pytanie: wiadomo, w jaki sposób Giertych miał to zabezpieczone? Biometria i bali się siłą mu palec przyłożyć? Czy jakoś inaczej - a jeśli tak, to jak?


dlaczego? Z patriarchatem użeramy się już od rewolucji neolitycznej, a PRL ze swoim “kobiety na traktory” nie wrzucił bynajmniej na plakaty “mężczyźni do przewijania pieluch i sprzątania” (więc traktorzystka po pracy i tak musiała wszystko w domu ogarniać). Za to w wielu korpo wprowadzono programy równościowe (dot. płci, nie płac stażysty i prezesa ;p). Neoliberalizm gospodarczy i patriarchat to 2 osobne problemy - można być neoliberalną/ym seksist(k)ą, komunistyczną/ym seksist(k)ą, neoliberalną/ym feminist(k)ą czy anarchistyczną/ym feminist(k)ą itd…


kopia w celach archiwalnych: Jesienią 2022 Komisja Europejska zaproponowała Cyber Resilience Act (CRA). Ma on zwiększyć cyberbezpieczeństwo produktów cyfrowych oraz uregulować kwestie związane z odpowiedzialnością za błędy. Każdy, kto wprowadza na rynek sprzęt lub oprogramowanie byłby zobowiązany do dbania o jego bezpieczeństwo IT (wprowadzenie zarządzania podatnościami oraz dostarczania aktualizacji) przez cały “cykl życia” produktu. Treść projektu wzbudziła jednak wątpliwości w środowisku open source. Python Software Foundation, Eclipse Foundation, Linux Foundation i inni przedstawiciele środowiska otwartego oprogramowania złożyli wspólne oświadczenie: “Niektóre fragmenty projektu Komisji Europejskiej dotyczącego “Cyber Resilience Act” (CRA) są tak niejasno sformułowane, że niekomercyjne organizacje open source mogą w przyszłości ponosić odpowiedzialność za błędy w komercyjnym oprogramowaniu, które wykorzystuje ich komponenty”.

Główny problem ma stanowić zawarta w tekście definicja “wprowadzenia do obrotu” – może być interpretowana w taki sposób, że niekomercyjne wprowadzenie czegoś na rynek zostanie potraktowane jako komercyjne. W praktyce do odpowiedzialności mogłyby być pociągane organizacje open source, których publicznie dostępny kod został wykorzystany w jakimś komercyjnym produkcie. Python Software Foundation wprost stwierdziła, że zagroziłoby to możliwości oferowania Pythona w Europie.

W związku z zaistniałą sytuacją Linux Foundation zorganizowała dyskusję panelową podczas konferencji KubeCon w Amsterdamie. Zgromadzeni zgodnie przyznali, że o ile sama idea CRA jest dobra, to w proponowanej formule nikomu się nie przysłuży. Zwrócono też uwagę, że projekty OS, mimo, iż obecne w 70% cyfrowych produktów, wciąż są traktowane jako prywatne hobby, a Komisja Europejska, teoretycznie uznająca OS za filar europejskiej suwerenności, nawet nie wysłuchała przedstawicieli społeczności. Rządzący zdają się nie wiedzieć, z kim powinni rozmawiać o kwestiach dotyczących wolnego oprogramowania, a projekt wymaga doprecyzowania – podkreślają przedstawiciele środowiska.

Źródło: https://www.heise.de/news/EU-Gesetzentwurf-gefaehrdet-Open-Source-8983416.html


może kiedyś będzie na yt. Kiedyś zastanawiałam się nad transkrypcją co ciekawszych podcastów na tekst. Przeszło mi po ok. 20minutowym podcaście o google’u, nad którym spędziłam 2 dni ;-)


na pewno apple podcast i google podcast, wiem, że ktoś na fedi dobrze ogarnia alternatywne linki w postaci anchornów czy ahornów czy jakoś tak, ale ja nie ogarniam



dokładnie. I partii lewicowych także to dotyczy. Przenosząc na polski grunt: lewica to i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, i Pola Matysiak, i Aleksander Kwaśniewski. Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić by ktoś zachwycony polską Lewicą był zachwycony wszystkimi 3 powyższymi postaciami jednocześnie…