Jeżeli rugujemy etykę chrześcijańską ze stosunków międzynarodowych, co stawiamy w jej miejsce, co zastępuje miłość bliźniego? Bałwochwalczy kult integralności granic, bezpieczeństwa i interesu narodowego.
Chrześcijańska etyka wspaniale sprawdziła się dla ludów rdzennych, na których pod jej sztandarami i z aktywnym udziałem kościoła przeprowadzano ludobójstwa. Jeszcze 50 lat temu w tzw. Kanadzie czy Australii kościół aktywnie angażował się w porwania i zadręczanie rdzennych dzieci na śmierć. “Na ich obronę” podobnie traktowali społeczności, którymi zarządzali w europie, choćby w Irlandii. Żygać mi się chce jak ktoś mówi o chrześcijańskiej, a szczególnie katolickiej “etyce”, nie ma bardziej obrzydliwego sposobu, żeby sponiewierać to słowo.
Chrześcijańska etyka wspaniale sprawdziła się dla ludów rdzennych, na których pod jej sztandarami i z aktywnym udziałem kościoła przeprowadzano ludobójstwa. Jeszcze 50 lat temu w tzw. Kanadzie czy Australii kościół aktywnie angażował się w porwania i zadręczanie rdzennych dzieci na śmierć. “Na ich obronę” podobnie traktowali społeczności, którymi zarządzali w europie, choćby w Irlandii. Żygać mi się chce jak ktoś mówi o chrześcijańskiej, a szczególnie katolickiej “etyce”, nie ma bardziej obrzydliwego sposobu, żeby sponiewierać to słowo.