Nie potrzeba by było dużo, bo chodzi o to żeby chociaż symbolicznie była w tej umowie uczciwa wzajemność. Można by było pomyśleć nad formą dostosowaną do odbiorców - ja na przykład iestem za wysłaniem tam Makłowicza, żeby zrobił podobną inbę jak Jezus faryzeuszom.
Watykan umówił się z Polską (konkordat) na to, że ich przedstawiciele będą robić u nas robić indoktrynację dzieciom. Zakłada się, że umowy międzynarodowe muszą zawierać jakieś korzyści dla obu stron, chyba że są zawierane pod przymusem, jak w przypadku reparacji wojennych. Nie widzę jakie koszty ponosi Watykan, ale widzę dużo korzyści naszym kosztem, dlatego umowa wygląda na abuzywną, a osoby które ją zawarły w imieniu Polski są jej zdrajcami.
Nie jestem chyba odosobniony w opinii, że kościół rozjechał się bardzo z oryginalnymi założeniami chrześcijaństwa i przydałoby im się przypomnieć, że katolicka nauka społeczna to coś więcej niż wojny kulturowe. Można by było wysłać jakiegoś delegata, który by im wyłożył o co chodzi, w ramach wzajemności. Lekcje oczywiście obowiązkowe chyba, że zwolnienie od rodziców. Wtedy lekcje etyki po 17:00.
Nie potrzeba by było dużo, bo chodzi o to żeby chociaż symbolicznie była w tej umowie uczciwa wzajemność. Można by było pomyśleć nad formą dostosowaną do odbiorców - ja na przykład iestem za wysłaniem tam Makłowicza, żeby zrobił podobną inbę jak Jezus faryzeuszom.
Czekaj, bo nie zrozumiałem o co chodzi z lekcjami w Watykanie. Nie znam tematu ani skrótów myślowych.
Watykan umówił się z Polską (konkordat) na to, że ich przedstawiciele będą robić u nas robić indoktrynację dzieciom. Zakłada się, że umowy międzynarodowe muszą zawierać jakieś korzyści dla obu stron, chyba że są zawierane pod przymusem, jak w przypadku reparacji wojennych. Nie widzę jakie koszty ponosi Watykan, ale widzę dużo korzyści naszym kosztem, dlatego umowa wygląda na abuzywną, a osoby które ją zawarły w imieniu Polski są jej zdrajcami.
No dobrze ale o co chodzi z lekcjami w Watykanie?
Nie jestem chyba odosobniony w opinii, że kościół rozjechał się bardzo z oryginalnymi założeniami chrześcijaństwa i przydałoby im się przypomnieć, że katolicka nauka społeczna to coś więcej niż wojny kulturowe. Można by było wysłać jakiegoś delegata, który by im wyłożył o co chodzi, w ramach wzajemności. Lekcje oczywiście obowiązkowe chyba, że zwolnienie od rodziców. Wtedy lekcje etyki po 17:00.
Nadal nie rozumiem co masz na myśli wspominając o “lekcjach w Watykanie”…