Lewicowcy, anarchistki i rewolucjonistki całego świata inspirują się działającą na Północnym-Wschodzie Syrii rewolucją, znaną powszechnie pod nazwą Rożawa. Jednak osoby, które tworzą tę rewolucję, nie używają w odniesieniu do swojej walki tej nazwy. Dlatego chcemy przybliżyć przyczyny, dla których warto za ich przykładem używać nazwy Demokratyczna Autonomiczna Administracja Północno-Wschodniej Syrii (DAAPWS).
artykuł można przeczytać też tutaj: https://rewolucjabw.noblogs.org/post/2025/01/09/dlaczego-pws/
#W SKRÓCIE
Rożawa to tylko małą część terenu, który należy do DAANES.
Tereny Rożawy vs teren DAANES w 2018
Nazwa Rożawa sugeruje, że teren zamieszkały jest tylko przez ludność kurdyjską. Tymczasem teren „Rożawy” zamieszkuje wiele ludów i większość z nich w swojej historii była szykanowana, dyskryminowana, mordowana i asymilowana. Najstarsi mieszkańcy tego terenu to Asyryjczycy. Mieszkają tam także Ormianie, Syriacy, Turkmeni, Czerkiesi i Jezydzi. Większość terenu zamieszkała jest przez ludność arabską.
Wszystkie te grupy organizują się na zasadach równości i demokracji. Kurdowie nie przewodniczą Administracji, choć odgyrwają tam ważną rolę. Administracja używa oficjalnie 3 języków.
Określenie Kurdish-led (kierowana przez Kurdów) jest wykorzystywane przez Turcję, HTS i inne nieprzychylne DAANES siły, żeby sugerować brak demokracji i ucisk ludności tych terenów przez Kurdów, a zatem konieczność ich „uwolnienia”. Jest ono również wykorzystywane przez zachodnie media, oraz zachodnie entuzjastki ruchu kurdyskiego, które w ten sposób (często nieświadomie) negują zaangażowanie i poświęcenie pozostałych grup w budowanie rewolucji oraz jej demokratyczny i emancypacyjny charakter. Również ruch kurdyjski podkreśla przewodnictwo Kurdów, jest to jednak zrozumiałe ze względu na dyskryminację Kurdów przez państwa, w których żyją, i ich dążenie do uzyskania pełni praw i samorządności. Jako anarchistki/lewicowcy nie musimy powielać kurdyjsko-centryczności, chodzi nam przecież o wolność wszystkich uciemiężonych ludów.
Lider ruchu kurdyjskiego, Öcalan, nie postuluje stworzenia państwa kurdyjskiego, lecz demokratyczną samorządność ludności (nie tylko kurdyjskiej), która zamieszkuje te tereny (i cały Bliski Wschód). Również DAAPWS nie dąży do oderwania się od państwa syryjskiego, lecz do zachowania autonomii i rozszerzenia swojego modelu działania na pozostałe tereny Syrii (analogiczne dążenia ma ruch kurdyjski w Turcji).
Nie tylko Kurdowie cierpią pod jarzmem reżimu Turcji, Syrii czy Iranu. Syryjczycy przez 54 lata byli ciemiężeni przez reżim, który mordował i więził zarówno Kurdów, jak i wszystkie pozostałe grupy, z Arabami na czele. Iran oraz Turcja są również państwami autorytarnymi, których ludność jest gnębiona i pozbawiana praw. Chcemy upominać się o prawa ich wszystkich.
Demokratyczna konfederalna Syria zapewni wolność wszystkim żyjącym tam grupom, łącznie z Kurdami. Natomiast centralistyczne państwo religijne będzie najbardziej opresyjne przede wszystkim dla kobiet syryjskich, niezależnie od ich przynależności etnicznej czy religijnej. Dlatego, tak jak Ruch Kobiet z Północno-Wschodniej Syrii, chcemy wspierać wszystkie Syryjki w ich walce o prawa i przyszłość.
#ROZWINIĘCIE (dla cierpliwych i spragnionych wiedzy)
Beth Nahrain / Mezopotamia / Kurdystan
W 1924 roku europejskie państwa kolonialne podzieliły tereny byłego Imperium Osmańskiego, ustanawiając nowe kraje oraz strefy własnych wpływów. W ten sposób ziemie zamieszkiwane przez ludność kurdyjską (nazywane przez nią Kurdystanem) zostały podzielone między 4 kraje: Turcję, Iran, Irak i Syrię. W tym samym okresie ziemie zamieszkane przez plemiona Arabskie i inne grupy zostały podzielone między 22 (!) kraje.
Rożawa to kurdyjska nazwa określająca Zachodnią część Kurdystanu, która leży na terenie Syrii. Jednak te tereny są zamieszkiwane przez liczne grupy etniczne i religijne. Kurdowie stanowią tam mniejszość, a większość rodzin kurdyjskich obecnie tam żyjących pojawiła się tam na początku XX wieku w wyniku represji i czystek etnicznych przeprowadzanych przez Imperium Osmańskie.
Najstarszymi mieszkańcami tych terenów są Asyryjczycy, którzy mieszkają tam od tysiącleci. Są mniejszością etniczną, językową i religijna, ponieważ obecnie są chrześcijanami. Tak jak Kurdowie, od stuleci spotykają ich próby asymilacji, pogromy i dyskryminacja. W ich języku teren Rożawy i szerzej Mezopotamia (czyli duża część terenu, który Kurdowie uznają za ziemie Kurdystanu) nazywa się Beth Nahrain – dom dwóch rzek (Eufratu i Tygrysu).
Teren ten zamieszkują również Ormianie i Syriacy, którzy także uciekli do Syrii przed pogromami, przeprowadzanymi w Imperium Osmańskim m.in. rękoma Kurdów (Kurdowie związani z PKK, rozpoznali i potępili udział kurdyjskich plemion w tym ludobójstwie, w przeciwieństwie do państwa tureckiego, które do tej pory tego nie zrobiło).
Mieszkają tam także: Czerkiesi, Turkmeni, Jezydzi (których część uważa się za Kurdów, a część za osobną grupę etniczno-religijną), oraz kurdyjskie i arabskie (Beduini) plemiona nomadyczne, które są mniejszościami kulturowymi. Większość terenu, który należy aktualnie do rewolucji, zamieszkuje ludność arabska. Na północy znalazła się tam w wyniku przesiedleń reżimu, który chciał zarabizować tereny zamieszkiwane przez ludność kurdyjską, jednak pozostałe tereny były zamieszkiwane przez Arabów od stuleci.
Rządzący, od władz imperialnych, przez kolonialne, po kolejne rządy – utrwalali swoją władzę przez antagonizowanie różnych grup etnicznych i religijnych, nadając jednym przywileje, a inne dyskryminując. Przez 54 lata Syrią rządziła pochodząca z alewickiej mniejszości rodzina Assadów (Hafez i Baszar), która faworyzowała wybrane grupy, np. chrześcijan, ale odebrała prawa obywatelskie Kurdom, oraz prowadziła intensywną arabizację pozostałych grup. To wywołało trwające do dziś napięcia i bratobójcze walki. W odpowiedzi na ten problem Administracja PWS kładzie nacisk na pokojowe współżycie wszystkich grup.
Rozpoznając wielość kultur i grup etnicznych żyjących na tym terenie, oraz zgodnie z założeniami demokratycznego konferalizmu (o którym więcej za chwilę), ludność tych terenów wybrała nazwę dla określenia swojej rewolucji: Demokratyczna Autonomiczna Administracja Północno-Wschodniej Syrii (w skrócie: DAAPWS, po angielsku używa się skrótu: DAANES).
Idąc za wolą ludności tych terenów i w poszanowaniu kulturowej różnorodności, nie powinnyśmy używać do określenia ich rewolucyjnych działań i terenów nazwy, która odnosi się do niewielkiej części terenu, populacji, języka czy kultury. Jest to wbrew woli osób, które tam żyją i organizują się.
Demokratyczny konfederalizm
Rożawa jest oczywiście dużo krótszą nazwą i używaną także jako hołd dla kurdyjskiego ruchu rewolucyjnego, który działa na tych terenach od lat 1990tych. To właśnie ich siła organizacyjna i ideologia, stworzona przez lidera ruchu Abdullaha Öcalana, dały podwaliny pod stworzenie nowych zasad życia na terenie DAAPWS. Rewolucja ma 3 filary: demokratyczny naród, przewodnictwo kobiet, ekologia. Ruch kurdyjski używa określenia „naród” nie tak jak nacjonaliści, lecz w odniesieniu do ludności zamieszkującej dany teren, „lud”.
Wszystkie grupy religijne i etniczne żyjące na tym terenie, mają równe prawa, mogą swobodnie organizować swoje życie polityczne, kulturalne czy samoobronę. Mogą też używać własnego języka m.in. w szkołach oraz obchodzić własne święta. Administracja ma 3 oficjalne języki: Arabski, Aramejski i Kurdyjski. Bezpieczeństwo tych terenów zapewniają Syryjskie Siły Demokratyczne (z angielska: SDF), które są koalicją wielu lokalnych grup wojskowych, reprezentujących dany region, grupę etniczną a czasem nawet klan. Na poziomie politycznym najwyższym ciałem jest Syryjska Rada Demokratyczna, w której zasiadają przedstawicielki i przedstawiciele wszystkich grup etnicznych i religijnych, a także partii, organizacji itp.
W praktyce oznacza to, że społeczności same się zarządzają. Czyli na terenach z większością arabską, władzę polityczną i wojskową sprawują osoby arabskiego pochodzenia. W miejscach, gdzie występują różne grupy, każda z nich ma własną Radę Społeczną i własne siły samoobrony. Np. mniejszość chrześcijańska w miastach Haseke i Qamişlo ma własną policję, która czuwa nad bezpieczeństwem w dzielnicach zamieszkałych głównie przez chrześcijan. Mają także własne siły zbrojne. Ale nie są to jedyne siły na tym terenie, gdyż mieszka tam wiele różnych grup obok siebie. Społeczność chrześcijańska ma także osobne prawo, które jest związane z ich religią. Przykłady można by mnożyć. Kierowana przez Kurdów (Kurdish-led)?
W skrócie: rewolucję w PWS tworzą wszystkie grupy etniczne i religijne, które tam mieszkają. Przypisywanie jednej z nich pozycji liderskiej jest niezgodne z założeniami tej rewolucji oraz samego ruchu kurdyjskiego.
Zacznijmy od tego, że wprawdzie Partię Pracujących Kurdystanu (PKK) tworzą głównie Kurdyjki i Kurdowie, jednak od momentu założenia były tam obecne również inne grupy, np. Turcy (nie-Kurdowie). A obecnie dołącza do niej coraz więcej Arabów i osób innego pochodzenia, z Bliskiego Wschodu i Europy.
To prawda, że ruch kurdyjski ma wiodącą rolę na wielu polach, a czołowe pozycje zajmuje wiele osób z tureckiego kurdystanu. Wynika to m.in. z ich dużego doświadczenia, długiej działalności na tym terenie i zaufania (części) lokalnej ludności. Ale jest to raczej słabością ruchu, z której ten zdaje sobie sprawę. I na różne sposoby stara się temu przeciwdziałać, stwarzając warunki, by więcej osób z regionu była zaangażowanych w prace i na odpowiedzialnych stanowiskach.
Pokazywanie rewolucji w PWS jako zależnej od Kurdów, jest również wykorzystywane jako argument różnych nieprzychylnych rewolucji i Kurdom sił. Zarówno Turcja jak i HTS (organizacja zbrojna, która obecnie po obaleniu reżimu syryjskiego stworzyła Rząd Tymczasowy) powołują się na domniemane przewodnictwo Kurdów, żeby wskazać na rzekomo niedemokratyczny charakter DAAPWS i SDF. Pokazywanie rewolucji jako stworzonej i kierowanej przez zewnętrzną siłę (PKK), służy jej kompromitacji i unieważnia zaangażowanie całej różnorodnej ludności w jej budowę i obronę.
Turcja tworzy bardzo dużo materiałów propagandowych, pokazujących domniemane zbrodnie SDF na cywilnej ludności arabskiej, licząc na to, że arabska większość całego regionu odrzuci propozycje demokratyczne płynące z DAAPWS. Pomijając nawet to, że SDF jest organizacją parasolową i na terenach arabskich tworzą ją arabskie a nie kurdyjskie grupy wojskowe, materiały te są po prostu nieprawdziwe.
Tymczasem to właśnie DAAPWS jest jedynym na Bliskich Wschodzie miejscem, w którym żyjące tam mniejszości mogą cieszyć się faktyczną wolnością i równością. Różne reżimy próbują skłócać ruchy wyzwolenia działające na tym terenie, np. Turcja deklaruje poparcie dla Palestyńczyków i osiedla ich na terenach odebranych Kurdom, a Izrael deklaruje wsparcie dla Kurdów. Za tymi deklaracjami nie idą jednak żadne realne działania, tworzą one za to skuteczne bariery pomiędzy ruchami wyzwolenia.
Wiele z nas, inspirujących się ruchem kurdyjskim, popełnia ten sam błąd, kiedy utrzymujemy, że rewolucja w PWS jest kurdyjska lub kierowana przez Kurdów.
Często wydaje nam się, że to YPG (od 2012) i następnie YPJ (od 2013) były pierwszymi grupami zbrojnymi działającymi na tym terenie przeciwko ISIS. Na pewno są najbardziej rozpoznawalnymi. Ale ludność Syrii zaczęła organizować jednostki samoobrony już wcześniej lub w tym samym czasie, np. Asyryjska Milicja Ludowa – Nattoreh powstała w 2011, Strażnicy Chaburu i policja Sutoro w 2012. Wiele arabskich grup zbrojnych, działających obecnie pod parasolem SDF, powstało również w 2011 i 2012 roku, w odpowiedzi na ataki reżimu i ISIS na syryjską Arabską Wiosnę (np. Liwa Thuwar al-Raqqa czy SiłyAl-Sanadid). Od samego początku rewolucji samoobrona tych terenów była więc zdecentralizowana i prowadzona przez lokalne siły. Dodatkowo obecnie w YPG i YPJ Kurdowie nie stanowią już większości, ponieważ dołącza do nich wiele Arabek i Arabów oraz przedstawicieli innych społeczności.
Jako rewolucjonistki, anarchistki czy po prostu osoby o lewicowych poglądach, inspirujemy się rewolucją w PWS właśnie dlatego, że promuje równość i samorządność dla wszystkich. Jednak mówiąc o niej, często zapominamy o tych ideałach. Jeśli wierzymy to, że rewolucja rzeczywiście jest równościowa, to nie powinniśmy nazywać jej kurdyjską ani rożawską.
Jak jest naprawdę? Spędziłam w PWS ponad dwa lata i mogę powiedzieć, że rewolucja jest tworem trudnym i skomplikowanym. Nie ma tam jasnych podziałów, rozwiązań ani odpowiedzi. W pewnym sensie ruch kurdyjski jest tam wszechobecny i zabiera dużo przestrzeni, na dobre i na złe. To sprawia, że nie wszystkie grupy czują się częścią rewolucji, łącznie z syryjskimi Kurdami, którzy nie są zbyt licznie obecni na najwyższych szczeblach Administracji PWS (więcej jest tam tureckich Kurdów). Ta sytuacja jednak się zmienia, wraz z coraz mocniejszym zaangażowaniem innych społeczności oraz oddawaniem inicjatywy przez ruch kurdyjski. I tą właśnie zmianę możemy wspierać i promować, mówiąc o rewolucji jako rewolucji wszystkich ludów tego regionu, a nie wyłącznie Kurdów.
Orientalizm vs internacjonalizm
Kurdowie we wszystkich państwach Bliskiego Wschodu, w których znaleźli się w XX wieku, stanowią gnębioną i asymilowaną mniejszość. Jest zrozumiałe, że dążą do wyzwolenia i poświęcili naprawdę wiele lat i tysiące istnień dla tej walki.
Kiedy Kurdyjka z Syrii lub Turcji mówi mi, że nienawidzi Turków lub Arabów, bo zabili jej: ojca/brata/siostrę/kuzynów/wujów/dziadków/matkę, to rozumiem ją, nawet jeśli nie zgadzam się z uogólnianiem tej nienawiści na wszystkich przedstawicieli tych narodów. Tak samo kiedy Kurdowie, którzy przez dziesiątki lat byli szykanowani, pozbawiani praw, których kurdyjskość była synonimem zacofania w państwach, w których przyszło im żyć, chwalą się osiągnięciami Kurdysjkiego Ruchu Rewolucyjnego w Syrii, Turcji i na świecie – jest to zupełnie zrozumiałe. Nawet jeśli czasem pozbawione proporcji (np. idea, że Kurdowie są potomkami najstarszych ludów zamieszkujących tereny Mezopotamii). Każdy kolonizowany naród potrzebuje chronić swoją tożsamość, czerpać z niej dumę i tworzyć swoje narodowe mity, jeśli walczy o swoje wyzwolenie.
Ale zupełnie inaczej jest, gdy te same mity czy postawy reprodukują Zachodnie sympatyczki ruchu kurdyjskiego, którym wydaje się nawet czasem, jak zauważył jeden z wieloletnich kurdyjskich działaczy, że są „bardziej kurdyjskie od Kurdów”.
My nie doświadczyłyśmy przemocy i dyskryminacji ze strony państwa tureckiego, syryjskiego, irackiego czy irańskiego, nie mamy żadnego wytłumaczenia dla tego, żeby patrzeć z pogardą lub niechęcia na Arabów, Turków czy Irańczyków. Albo uznawać ich za zapóźnionych względem Kurdów. Często w ten sposób usprawiedliwiamy naszą Zachodnią, orientalistyczną i kolonialną wizję świata, i sami czujemy się lepsi, bo przecież idziemy śladami rewolucyjnych Kurdów.
Öcalan a za nim ruch kurdyjski i ruch kobiecy uczą, że każde społeczeństwo ma swój demokratyczny nurt, którym powinnyśmy się inspirować i z którego doświadczeń powinnyśmy czerpać. Zwłaszcza w tak starych cywilizacjach, jak te z Bliskiego Wschodu, nasza europejsko-centryczność powinna pokłonić się przed tysiącami lat doświadczeń walki ludów żyjących na tych terenach. Nie tylko Kurdowie, lecz również Persowie, Asyryjczycy czy Arabowie żyją na tych terenach dłużej niż np. ludność słowiańska w Europie. Damaszek (od ok. 3000 p.n.e.) i Aleppo (od ok. 5000 p.n.e.) są jednymi z najdłużej zamieszkiwanych miast na świecie.
Jeśli bliskie są nam ideały ruchu kurdyjskiego, powinnyśmy wspierać wszystkie demokratyczne zrywy w tym regionie (i na całym świecie). Arabska Wiosna (2010-2012), protesty antyrządowe i pro-kobiece w Iranie w 2022 i 2023 roku, powstanie mniejszości Druzów w Suweydzie (na południu Syrii) przeciwko reżimowi w 2023 roku czy aktualna walka Syryjek i Syryjczyków o kształt państwa po upadku reżimu – wszystkie one zasługują na nasze wsparcie i pamięć.
Wolny Kurdystan, Wolna Palestyna, Wolna Syria
Kiedy mówię, że życzę Kurdom wolności, nie mam na myśli powstania państwa kurdyjskiego, tak jak nie ma tego na myśli kurdyjski ruch rewolucyjny. Bo co stałoby się wtedy z wolnością innych ludów, zamieszkujących te tereny?
Tak samo kiedy mówię, że popieram wolną Palestynę, nie mam na myśli tego, że popieram powstanie państwa Palestyńskiego. Jako anarchistka, jestem przeciwna państwom. W tym miejscu zgadzam się z analizą lidera ruchu kurdyjskiego, Öcalana, który mówi, że państwa nie powstają po to, żeby realizować dążenia demokratyczne ludności. Według niego jedynym rozwiązaniem dla Bliskiego Wschodu (i świata) jest pozapaństwowa i pzareligijna samoorganizacja i współżycie wszystkich demokratycznych ruchów osób, które zamieszkują te tereny:
„Alternatywna nowoczesność dla ludzi to demokratyczna nowoczesność, którą tworzy unia narodowych demokratycznych, socjalistycznych, ekologicznych, feministycznych i kulturowych ruchów, które od zawsze walczyły z kapitalistyczną nowoczesnością”. https://anfenglish.com/features/-75701
Rewolucyjny ruch kurdyjski nie dąży do oderwania terenów „kurdyjskich” od państw, których są częścią, lecz do zachowania autonomii i rozszerzenia swojego modelu działania na pozostałe tereny Bliskiego Wschodu a docelowo całego świata.
Jako anarchistka kibicuję wszystkim ludom tego terenu, i całego świata, w ich dążeniu do samoorganizacji na zasadach równości, szacunku i wolności. Może lepszym hasłem od Wolny Kurdystan czy Wolna Palestyna, jest: „Wolność dla Kurdów, Palestynek i wszystkich ludów Bliskiego Wschodu” lub „Sprawiedliwość dla wszystkich ludów uciśnionych na Bliskim Wschodzie (i całym świecie)”?
artykuł ze strony: rewolucjabw.noblogs.org
Tak, sorry zdążyłem zauważyć i przywrócić ten post.