Świadomość polityczna rzadko tak mi waży na duszy jak dziś.

Celem władzy przemocowej jest osłabienie tkanki społecznej i zmodyfikowanie poglądów tak, by ludzie stali się posłuszną, plastyczną masą. Divide et impera.

Nienawiść jest narzędziem polaryzacji, magiczną różdżką do utrzymywania porządku.

Staram się o tym pamiętać, gdy idę na spacer i widzę osoby z przepaskami na ramionach symbolizującymi aparat ucisku, który w chwili obecnej jest odpowiedzialny za morderstwo dużej ilości cywili …flashback z historii, kult śmierci.
Trudno mi się ustrzec od nienawiści, odruch bezwarunkowy.

Głęboki oddech.
Zaglądam wgłąb i natykam się na strach.
O ludzi na wschodzie, bo tłum który mam wokół chce, by im się stała krzywda.
O przyjaciół, którzy przestają rozmawiać ze swoimi rodzinami. Polityczne machinacje są w stanie przesiąknąć i zniszczyć nawet najbardziej intymne więzi. Co zostanie?
Boję się o to, co dalej może się wydarzyć. Myślę, że nie jesteśmy gotowi na obronę.
Patrzę na ludzi wokół i ich winię za podpieranie tej psychozy, ich za to nienawidzę.
Oni też się boją.

Źle się czuję gdy widzę nawoływanie do nienawiści. Staram się by moje oczy nie widziały faszysty, tylko widziały obłąkanych, nieszczęśliwych, przerażonych i niebezpiecznych ludzi. To też człowiek odpowiedzialny za swoje decyzje. Dehumanizowanie go nie pomoże zwiększyć naszego bezpieczeństwa.

Krok w bok, wracam na ścieżkę Życia.
Bezsilność ustępuje, rodzi się siła walki.