Ancestors: The Humankind Oddysey. Recenzja symulatora anprymu

Widząc ten tytuł na filmiku TV Gry wiedziałam, że potrzebuję tej gry. Miałam wątpliwości, czy podołam trudnej grze survivalowej, w której podobno się ciągle umiera - i faktycznie, początek jest relatywnie trudny, ale po ogarnięciu mechaniki (i nauczenia się poprawnego skakania po drzewach) gra staje się ogromnie satysfakcjonująca.

Może nie każdemu przypadnie do gustu powolna eksploracja bez mapy (nikt w końcu jeszcze jej nie wynalazł) oraz konieczność kraftowania wszystkiego od zera za każdym razem. Ja jednak znalazła ogromną satysfakcję w powolnym ewoluowaniu swoich australiopiteków i podziwianiu ich powoli powstającej sieci połączeń neuronowych w jeszcze małpich mózgach.

Gra osadzona jest na terenach dawnej Afryki, a niczego sobie grafika pozwala podziwiać widoki - a jest co, szczególnie że nie samą dżunglą małpa żyje i rozwój wymaga stopniowej przeprowadzki na inne nisze.

W grze spędziłam ponad 60 h i uważam to za dobry czas. Męczyłam się jedynie pod koniec, kiedy większość rzeczy miałam już odkryte i opanowane, a nadal potrzebowałam kolejnych osiągnięć by doprowadzić grę do końca. Faktycznie, gra może z czasem stać się monotonna i chce się wrzucić do niej więcej dodatkowych treści, broni, przedmiotów, zwierząt. Mi osobiście zabrakło jednej z moich ulubionych składowych gier - smaczków, nawiązań i easter eggów (być może mam duże oczekiwania po wiedźminach). Dobrze by było zobaczyć w przyszłości jakiś dodatek uzupełniający luki, albo nawet drugą część opowiadającą już o losach “prawie ludzi” - homo erectus czy homo habilis.