Są znajomości, które zmieniają całe życie. Jacek pewnie nie wie, że był dla mnie kimś takim. Nie żebyśmy się jakoś dobrze znali czy lubili. Był lokalnym skinem, który terroryzował i bił nas na moim osiedlu. Na przełomie lat 80. i 90. na każdym chyba wrocławskim osiedlu był jakiś taki Jacek czy ich grupka. W pewnym momencie, szczególnie gdy robotnicza młodzież zaczęła mierzyć się z redukcjami, bezrobociem i upadkiem kolejnych zakładów pracy, ta idąca z Zachodu subkultura zaczęła rosnąć w Polsce jak na drożdżach.

Serial „Brunatny Dolny Śląsk”: Historia „Dzikiego” i „Słowika” (Odc. 1) O czym będzie ten serial (Odc. 2) Początki. Frasyniuk, Mandela i bramy Valhalli (Odc. 3) Skinheadzi wchodzą do partii (Odc. 4) Nazizm, satanizm i morderstwa (Odc. 5) Aryjska brać ponad granicami (Odc. 6) Faszystowskie Odrodzenie Polski (Odc. 7)

„Biały człowiek wygra tę wojnę” Obecni byli już wcześniej. Pierwsza fala pojawia się we Wrocławiu w 1986 r.: „Bonanza”, „Siudy”, „Smolar”, „Czeski”, „Kufel”, „Mareczek”, „Gajor”, „Robson” czy „Jarosz”. Wielu z nich to dawni punkowcy. Nie pasuje im nihilizm i alkohol. Chcą porządku i czystości. Odpowiadają im schludny styl, krótkie fryzury skinheada, ale też siła i przemoc. Próbują terroryzować szkoły i osiedla. Chcą usunąć z nich punków, Romów i czarnych. Biją i straszą. Atakują ludzi, obiekty i koncerty.

Zbierają się na rynku. Nie przypomina on wówczas dzisiejszej atrakcji turystycznej. Teraz zupełnie zgentryfikowane Stare Miasto, wtedy było „złą dzielnicą”. Do tego dochodzi nazizm. – To mi się wydawało totalne, takie najostrzejsze wobec istniejącego wówczas systemu, PRL. Swastyki, takie rzeczy, najbardziej były tępione przez władze – mówi „Robson” po latach. Mają szybko zyskać rozgłos. Słuchają angielskiego No Remorse: „Mandela myśli, że ma szczęście/ ale lepiej niech się modli/ nie będzie zaraz komuszego śmiecia/ biały człowiek wygra tę wojnę”.

Bójka na rynku Jest najcieplejszy dzień zimy, 24 lutego 1990 r., 24 st. Rynek. Afrykańscy studenci świętują na wiecu uwolnienie Mandeli. Nagle pod sceną pojawia się kilkunastu skinów. Krzyczą „Ku Klux Klan!”, „Apartheid!”, „White power!”, „Polska dla Polaków”, „Polska Siła”, hajlują. Wyrywają czarnym transparenty. W piętnastu atakują 150-osobową demonstrację.

Zaczyna się bójka. Z obu stron idą w ruch kastety i noże. Atakują „Robson”, „Borówa”, „Czerwony” i „Jarosz”. Po drugiej stronie Afrykanie i Władysław Frasyniuk. To pierwsza rasistowska zadyma w Polsce po transformacji.

Tego samego dnia wieczorem powstaje nazistowska Konkwista 88. Wojciech M. „Czerwony” będzie gitarzystą, „Robson” menedżerem, za wokal robi Adam B., z czasem dołączy Robert O. „Kadi”. Nazwę biorą od powieści Waldemara Łysiaka, uzupełniając akronimem „88” oznaczającym „Heil Hitler”. – Oprawa graficzna i symbolika była stricte hitlerowska – mówi Robson.

Nawet nie udają W Gliwicach powstaje kolejna skinowska legenda: Honor. „Jeżeli interesuje cię prawdziwa walka z komunizmem i żydostwem, to od br. w porozumieniu z Konkwistą 88 stworzyliśmy organizację narodowych socjalistów polskich Aryjski Front Przetrwania”, „niezależną organizację młodzieżową skupiającą zespoły muzyczne”, „poświęcone obronie Białej Rasy”, pisze w początkach 1992 r. „dla zainteresowanych fanów Hitlera” Olaf J. z Honoru.

„Ziemia dla chłopów! Fabryki dla robotników! Polska dla Polaków! Europa dla białych!”, stwierdza zin „Szturmowiec”. „Komunizm plus rasizm” – prosto określają ich profil inni nacjonaliści. Oprócz „Szturmowca” wydają ziny „Przetrwać By Zwyciężyć” i „Biały Front”. Działają nie tylko we Wrocławiu, ale i w Opolu, Gliwicach, Kędzierzynie-Koźlu, Szczecinku. W Katowicach urządzają „Hitlerfest” i maszerują przez miasto z flagą III Rzeszy ukradzioną z teatru.

Manifestują też we Wrocławiu. Co tydzień spotykają się w lokalu Solidarności Walczącej. Nawet nie udają nacjonalistów. Są nazistami, mają swastyki, pozdrawiają się, hajlując. Ciężko mieć wątpliwości. Kornel Morawiecki nie ma z tym problemu. Sam zresztą robi później demonstrację z neofaszystowskim Narodowym Frontem Polskim.

Nazistowska stolica Polski Wydana w 1993 r. płyta Konkwisty „Wolność lub śmierć” osiąga nakład 15 tys. egzemplarzy. Ballada „Bramy Valhalli” grana jest na dyskotekach. W piosence „A.F.P” słychać: „krew aryjska nas połączy/ wszystkich białych ludzi razem/ do zwycięstwa poprowadzi/ znak swastyki na sztandarze/ Chcą prowadzić walkę na śmierć/ o biały honor i krew,/ o białą dumę, celtycki krzyż,/ bo jak zaraza zbliża się/ czarne afrykańskie ścierwo”. Wychwalają Ku Klux Klan i narodowy socjalizm. Piosenki zostają zgłoszone do prokuratury. Ta umarza śledztwo.

Pojawia się kolejny zespół. To Legion z Tomaszem K. na wokalu. Ten reprezentuje opcję katofaszystowską. W rasizmie jednak nie ustępuje kolegom z Konkwisty. „Nasza duma nie pozwala znać Murzyna i Cygana (…) Białą rasę obronimy, my ich wszystkich wypędzimy. Dajcie nam już w nasze ręce karabinów jak najwięcej. Pogonimy bandę całą, obronimy rasę białą. Czy to Niemiec, czy też kurwa – szubienica znajdzie się. (…) Oczyścimy kraj nasz cały, pokonamy wszelki trud. Czy brudasy, czy pedały – dla nich nie zabraknie kul”, śpiewają na swojej pierwszej płycie „Lata walk ulicznych”. Sprzedają 20 tys. egzemplarzy.

Wrocław staje się skinheadzką stolicą Polski. W mieście jest ich ok. 800. Coraz liczniejsze stają się ataki – na migrantów, Romów, „wrogów rasy” i anarchistów. Na cmentarzu żydowskim pojawiają się celtyckie krzyże i swastyki, napisy „Jude Raus”, „Jebane Żydy”, „Sieg Heil”, niszczone są groby.

Odejście ze środowiska oznacza utratę znajomych, rozrywki, często także pracy. Dlatego nie jest to wówczas takie częste. Getto trwa i rozrasta się. Swastyka wyklucza, ale i daje poczucie siły, grupową solidarność. Konkwista 88 gra koncerty w Europie i Stanach Zjednoczonych. Nagrywa piosenki anglojęzyczne, wydaje płytę po hiszpańsku.

Gdzie są chłopcy z tamtych lat? W 2005 r. zespół kończy działalność. Przez 15 lat istnienia zdąży jednak wystąpić na najważniejszych faszystowskich imprezach w Europie. Adam B. cały czas jest rasistą. Pracuje jako realizator dźwięku dla Polsatu. „Czerwony” z Konkwisty zaczął brać heroinę, leczył się w Monarze, pracował potem w ich punkcie w Częstochowie, rozdawał strzykawki w Katowicach i prowadził zajęcia terapeutyczne. Dziś znów gra w zespole. Z innym dawnym członkiem Konkwisty „Kadim” tworzą Obłęd, kapelę, która napisała nawet hymn jednego z Marszów Niepodległości.

Tomasz K. działał w antysemickich partiach – Stronnictwie Narodowym Szczerbiec i Polskiej Partii Narodowej Leszka Bubla. „Żydzi dążą do likwidacji wiary, aby na jej miejsce wprowadzić kult szatana”, oznajmiał. Prowadzi internetowe radio i pisze wiersze. Wydał tomiki „Archanioł i Rycerz” i „Antologia polskiej poezji tożsamościowej”. Jest zafascynowany postacią belgijskiego faszysty, płk. Waffen SS Leona Degrelle. „To ostatni krzyżowiec Europy”, mówi o nim. „Stał się jednak przykładem dla wszystkich narodowych radykałów Europy”.

„Mareczek” nie żyje, zginął w gangsterskich porachunkach. „Jarosz” jest tatuażystą, mieszka poza Polską. „Robson” po kilku latach odrzucił rasizm i antysemityzm i znalazł się po lewej stronie sceny politycznej. Działał w PPS i został szefem ochrony w największym wrocławskim klubie dla gejów i lesbijek. Dziś ma własny klub i nie zajmuje się polityką. Zasłonił nową dziarą wytatuowanego Totenkopfa.

Przemysław Witkowski Historyk idei, badacz ekstremizmów politycznych. Dziennikarz, publicysta i poeta, doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce, nauczyciel akademicki.