Jeder

jestem Jeder, zaimki: ono/jego, on/jego, they/them fedi: https://nyaaa.jeder.pl/@jeder

  • 7 Posts
  • 6 Comments
Joined 2 lata temu
cake
Cake day: maj 21, 2021

help-circle
rss

Przyjaciele z ONR Początkowo dobre kontakty łączyły wrocławski NOP z ONR. Tu łącznikiem był niedawno zwolniony z IPN Tomasz Greniuch. Ówczesny lider narodowych radykałów karierę polityczną zaczynał właśnie w tej tercerystycznej partii. Uczestniczył nawet w II Rewolucyjnym Obozie Narodowego Odrodzenia Polski w Dusznikach Zdroju w wakacje 2000 r., a 11 listopada 2000 brał udział w zorganizowanych przez NOP obchodach Święta Niepodległości. Jeszcze w 2004 r. startował w wyborach z listy NOP do Parlamentu Europejskiego.

Dodatkowo łączyły radykałów wspólne wyjazdy NOP, Zadrugi i ONR na górę świętej Anny. Tam pod Pomnikiem Czynu Powstańczego demonstrowali ze świaszczycami, krzyżami celtyckimi i toporłami oraz wznosili okrzyki: „Żydzi, won z polskich stron!”, „Tu jest Polska, nie Izrael”, „Ani Unia, ani NATO, Polska tylko dla Polaków”. Działacze ONR, w tym Krzysztof F., Karol L. oraz Piotr B., wykonywali tzw. salut rzymski, popularnie nazywany hajlowaniem. Ci ostatni zostali za to skazani na pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, dozór kuratora sądowego i 1 tys. zł grzywny.

W kwietniu 2008 r. NOP i ONR postanowiły zorganizować w najstarszej części miasta – na Ostrowie Tumskim – wiec, by „uczcić polskich patriotów pomordowanych w Katyniu”. I znów pojawiły się transparenty wychwalające „Wielką Polskę” i hasła atakujące lewicę: „A na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści”. Doszło do starć z grupkami anarchistów i dopiero wtedy przedstawiciel magistratu rozwiązał manifestację. Policja zatrzymała ponad 200 osób, w tym przyszłego posła Konfederacji Grzegorza Brauna.

„Marsz Patriotów” Przez kilka następnych lat raz NOP, raz ONR organizował regularnie w mieście demonstracje. A to wynajęli miejski tramwaj i jeździli nim po Wrocławiu w wagonach ozdobionych wielkim krzyżem celtyckim, hasłem „Biała siła” oraz reklamą ksenofobicznego portalu fuckpc.com, od czasu do czasu wznosząc okrzyki: „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. A to udali się nad Odrę, gdzie spalili kukłę przedstawiającą prof. Jana Tomasza Grossa i wrzucili ją do rzeki. Manifestowali też ku czci endeckich Narodowych Sił Zbrojnych, upamiętniając rocznicę powstania przedwojennego ONR, atak III Rzeszy na Rzeczpospolitą, wprowadzenie stanu wojennego czy zajęcie wschodniej Polski przez ZSRR. Żądali „ostatecznego rozwiązania problemu cygańskich koczowisk” i nazywali Wrocław „miastem nacjonalizmu”.

Kulminacją tych demonstracji był coroczny Marsz Patriotów, przez pierwszych kilka lat realna konkurencja dla dopiero rozkręcającego się warszawskiego Marszu Niepodległości. Grupował do 15 tys. ludzi. 11 listopada przyciągał bardziej narodowo-socjalnie nastawionych demonstrantów, a oprócz flag NOP dało się zauważyć transparenty Falangi, sieci Krwi i Honoru, Zadrugi oraz liczne flagi i banery kibicowskie. Początkowo antyfaszystowscy kontrmanifestanci z poparciem magistratu i lokalnej „Gazety Wyborczej” przeważali liczebnie. Jednak już w 2011 r. wrocławski rynek tonął w blasku pochodni niesionych przez nacjonalistów. Antyfaszyści zostali obrzuceni racami i płonącymi pochodniami. Rok później kontrmanifestowały już tylko dwie osoby.

Po marszu we Wrocławiu odbył się także zjazd z okazji 30. rocznicy istnienia NOP. Zaproszeni byli „Wielki Mag” Ku Klux Klanu David Duke, prorosyjski eksterrorysta Roberto Fiore z włoskiej Forza Nuova, delegacje ukraińskiej banderowskiej Swobody oraz niemieckiej neofaszystowskiej NPD. Rok później po marszu doszło już do regularnej bitwy. Uczestnicy zaatakowali skłot Wagenburg. Daniel S, jeden z jego mieszkańców, został skopany. Bito go kastetami, skakano po nim, połamano mu obojczyk, obie nogi i szczękę. Napastników było około setki. Zniszczyli samochody, wybili okna w wagonach mieszkalnych. Adam Gmurczyk, lider NOP, opublikował podziękowanie dla sprawców napadu. Umieścił na Facebooku grafikę z hasłem „To jest wojna. Nasz kraj, nasze zasady” oraz komentarz: „Jako człowiek – dziękuję im za to. Nie ustawajcie!”.

Walki przywódców Początkiem końca ulicznej dominacji NOP we Wrocławiu były zajścia na Uniwersytecie Wrocławskim w czerwcu 2013 r. Kilkudziesięciu bojówkarzy pod wodzą Romana Zielińskiego i Dawida G. wdarło się wówczas na wykład prof. Baumana. Przez pół godziny okupowali salę, krzycząc do wiekowego socjologa: „Wypierdalaj”, „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę” i „Kogo zapraszasz, Dutkiewicz, kogo zapraszasz”. Wywoływany prezydent odpowiedział, że „nie będzie tolerował nacjonalistycznej hołoty”, domagał się zaostrzenia prawa, aktywniejszych działań rządu i surowych wyroków dla sprawców.

W latach 2014, 2015 i 2016 NOP utrzymywał jeszcze na wrocławskim marszu 10-tys. frekwencję. To jednak szczyt ich możliwości. Z działań politycznych wycofał się skazany za zajścia na uniwersytecie Dawid G., a wrocławscy kibice zaczęli odcinać się do Zielińskiego. Bez niego i stadionowych chuliganów NOP był w stanie zmobilizować 11 listopada 2017 r. ledwie 60 demonstrantów.

Po upadku NOP rozpoczęła się we Wrocławiu wojna nacjonalistycznych przywódców. Stanęli do niej Zieliński, Justyna Helcyk, Jarosław Bogusławski, Jacek Międlar i Piotr Rybak. Rybak to lokalny przedsiębiorca znany z tego, że w 2015 r. na wrocławskim rynku spalił kukłę symbolizującą Żyda, a w 2019 podczas obchodów rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz zorganizował antysemicką demonstrację, podczas której głosił, że prawda o Holokauście została zafałszowana przez Żydów.

Helcyk to była już liderka dolnośląskiej brygady ONR. „Oni uważają, że białe kobiety niemuzułmańskie trzeba gwałcić!” – krzyczała do tłumu podczas antyislamskiej manifestacji zorganizowanej przez ONR we Wrocławiu jesienią 2015 r. „Biała Europa zmierza ku upadkowi. Rządzą nami żydowscy imperialiści, a przybysze wyrżną nas wszystkich w pień! Przyjadą po dzieci, staruszki i wszyscy będziemy bez głów! Nie pozwolimy, by islamskie ścierwo zniszczyło naród polski!”.

Bogusławski to kolejny lokalny przedsiębiorca. Kandydował dwukrotnie na prezydenta Wrocławia i do rady miejskiej, w tym w 2014 r. z poparciem Solidarności Walczącej i zmarłego niedawno marszałka-seniora i ojca premiera Kornela Morawieckiego. Międlar zaś to były członek ONR i ksiądz. Jeszcze jako duchowny zasłynął z antysemickich i antyislamskich przemówień na Marszu Niepodległości w 2015 r. i Marszu Patriotów w 2016. Wygłaszał również podobnej treści kazania, podczas których z ambony padały nacjonalistyczne, a nawet antysemickie hasła. Nazywano go duchowym opiekunem nacjonalistów.

Nowe pokolenie nacjonalistów Po kilku latach przepychanek i zmian sojuszy skłócone i pełne wzajemnych urazów środowisko praktycznie się rozpadło. Helcyk z ONR odeszła z powodów osobistych, wyszła za mąż i zmieniła nazwisko. Pisowska prokuratura odwołała wobec niej zarzuty o nawoływanie do nienawiści. Bogusławski po mizernych wynikach w wyborach lokalnych zajął się działalnością gospodarczą, zaangażował w akcje antyaborcyjne i antyszczepionkowe. Dwa wyroki skazujące za przestępstwa z nienawiści wyciszyły nieco działalność Rybaka.

Międlar skłócony z dawnymi kolegami sam poprowadził we Wrocławiu kilkutysięczną demonstrację – Marsz Polski Niepodległej. 11 listopada 2019 r. miejscy urzędnicy zdecydowali się rozwiązać organizowany przez niego we Wrocławiu pochód po 20 minutach. Został też zatrzymany przez funkcjonariuszy ABW i doprowadzony do prokuratury, gdzie postawiono mu zarzuty nawoływania do nienawiści. Zieliński został pobity przez rywali spośród stadionowych chuliganów. Miał połamane obie nogi i długo leżał w szpitalu. W 2020 r. w wieku 59 lat zmarł. Dawid G. przestał być fotografem, jest programistą w jednej z zachodnich firm.

Dzieje dolnośląskiego neofaszyzmu tu się jednak nie kończą. Wyrasta jego nowe pokolenie: autonomiczni nacjonaliści, szturmowcy, czyli publicyści pisma „Szturm”, Marta N. i jej Ecolektyw.

Ciągle istnieje też w mieście środowisko reakcyjnej skrajnej prawicy. W Sejmie zasiadają wrocławscy posłowie Konfederacji Grzegorz Braun i Krzysztof Tuduj. Lokalnie działają Robert Iwaszkiewicz, Halszka Bielecka, Bogdan Ludkowski, Zbigniew Jarząbek i Robert Maurer, trwa środowisko pism „Opcja na Prawo”(Józef Białek), „Stańczyk” (Tomasz Gabiś) czy Organizacja Monarchistów Polskich Adriana Nikla, aktywni są także naukowcy związani ze skrajną prawicą: Tadeusz Marczak, Damian Leszczyński, Roman Konik, Bogusław Paź czy Bartosz Jastrzębski.

Trzeba pamiętać, co pisał Albert Camus: „Bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika, (…) nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście”.

Przemysław Witkowski Historyk idei, badacz ekstremizmów politycznych. Dziennikarz, publicysta i poeta, doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce, nauczyciel akademicki.


Na nazistowskim podglebiu wyrosła uliczna opcja narodowo-radykalna. Na ulice Wrocławia wylegli katoliccy terceryści i agresywni antysemici. Zdawało się przez chwilę, że stolica Dolnego Śląska stanie się „miastem nacjonalizmu”. Oprócz Clubu 28 i zadrużan istnieje na Dolnym Śląsku jeszcze jedna grupa neofaszystów – tak samo antysemicka i rasistowska, ale zdecydowanie bardziej katolicka i nastawiona na duże, otwarte polityczne manifestacje. W pierwszej dekadzie naszego wieku to ona była zdecydowanie bardziej widoczna na ulicach i stadionie Śląska Wrocław. Serial „Brunatny Dolny Śląsk”: Historia „Dzikiego” i „Słowika” (Odc. 1) O czym będzie ten serial (Odc. 2) Początki. Frasyniuk, Mandela i bramy Valhalli (Odc. 3) Skinheadzi wchodzą do partii (Odc. 4) Nazizm, satanizm i morderstwa (Odc. 5) Aryjska brać ponad granicami (Odc. 6) Faszystowskie Odrodzenie Polski (Odc. 7) Egzotyczna mieszanka Pobicia, niszczenie mienia, ogromne marsze – Narodowe Odrodzenie Polski (NOP) przez kilka lat dominowało na lokalnej skrajnej prawicy, z Wrocławia czyniąc bazę wypadową „na Warszawę”. Kulminacją jego działania był 15-tys. Marsz Patriotów i atak na wykładzie Zygmunta Baumana. Przez lata motorem dolnośląskiego NOP był ówczesny ogólnopolski rzecznik tego ugrupowania i członek jej prezydium Dawid G. rodem ze Świdnicy. Ten absolwent historii, a obecnie programista, w owym okresie był fotografem sportowym. Matką działacza jest Elżbieta G., była reprezentantka Polski w siatkówce i medalistka mistrzostw Europy i Polski, prezeska Miejskiego Klubu Siatkówki „Świdnica” oraz członkini Zarządu Dolnośląskiego Związku Piłki Siatkowej we Wrocławiu i wydziału młodzieżowego ogólnopolskiego związku. Po zakończeniu kariery związała się z PiS i pełniła funkcję radnej powiatu świdnickiego i sejmiku województwa dolnośląskiego. Z syna jest bardzo dumna. Jeszcze w 2005 r. startowała w wyborach samorządowych z list NOP. Ideologia ugrupowania jest bardzo eklektyczna. Tzw. terceryzm albo trzecia pozycja to, najogólniej ujmując, jeden z prądów współczesnego neofaszyzmu, ruch jednocześnie antykapitalistyczny i antymarksistowski. Łączy katolicki dystrybucjonizm sformułowany przez brytyjskiego publicystę Gilberta Keitha Chestertona, korporacjonizm twórcy włoskiego faszyzmu Benito Mussoliniego, rumuński legionaryzm Codreanu Zelei oraz polski przedwojenny narodowy radykalizm ONR ABC. Do tego koktajlu dochodzi współczesny rewolucyjny nacjonalizm, etniczny separatyzm, ultrakatolicki lefebryzm czy nawet odrzucanie współczesnego papiestwa, Dżamahirija libijskiego przywódcy Muammara Kaddafiego. A wszystko w soczystym antysemickim sosie. „Głównie chlanie” NOP powstał już w latach 80. i początkowo był typową grupką narodowo-radykalną, oscylującą na obrzeżach polskiego życia politycznego, przez chwilę związaną nawet ze Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym Wiesława Chrzanowskiego. Po nawiązaniu kontaktów z angielskimi i włoskimi neofaszystami przeszła ona pod wodzą Adama Gmurczyka radykalną metamorfozę. Grupa przejęła pismo „Szczerbiec”, które stało się główną trybuną neofaszyzmu w Polsce. NOP przyciągał co bardziej rasistowskich i antysemickich, ale jednocześnie ultrareligijnych skinheadów. Zniechęcał zaś wodzowskim prowadzeniem partii przez Gmurczyka. Hitem wydawniczym NOP stał się „Mit Holocaustu” – książeczka z tekstami znanych negacjonistów Davida Irvinga i Roberta Faurissona, z której się dowiemy, że obozy Zagłady tak naprawdę były komfortowymi ośrodkami czasowego pobytu, komory gazowe wymyśliła komunistyczna propaganda, żadnego Shoah tak naprawdę nie było. Partia dzięki licznym kontaktom zagranicznym organizowała przez lata Obóz Letni Trzeciej Pozycji, gdzie po mszy uczestnicy trenowali sporty walki, strzelanie (broń krótka i długa) i ćwiczyli marszobieg na orientację, maskowanie, pierwszą pomoc, ewakuację rannego, czołganie w kanale burzowym. – Wynajmowaliśmy ośrodek, kemping, na bramie wisiała flaga z falangą, na pierwszym obozie był jeszcze koncert. Wtedy było 70 osób, na drugim obozie już znacznie mniej. Trzy czwarte Polaków, trochę Rumunów, Czechów, innych narodowości – mówi o imprezie jej były uczestnik, dawny działacz NOP Paweł Bolek. – Głównie chlanie, wycieczki, strzelanie, był kupiony karabin do paintballu, ognisko na zamku – podsumowuje. Uczestnicy obozu podejrzewani byli w 1997 r. o zamordowanie przy szlaku wiodącym przez szczyt Narożnik w Górach Stołowych pary studentów. 25-letni Robert Odżga i 22-letnia Anna Kembrowska zginęli od strzałów w tył głowy. Ostatecznie nie udało się ustalić sprawców. Sojusz z kibicami O lokalnym znaczeniu NOP zadecydowały przede wszystkim ich liczne sojusze, zawiązane przez Dawida G. Kluczowe dla chwilowego sukcesu NOP we Wrocławiu okazało się zdobycie poparcia Romana Zielińskiego, wówczas lidera chuliganów Śląska Wrocław. Jeszcze w 2002 r. był on zwolennikiem startu kibiców Śląska do Rady Miasta z listy byłego przewodniczącego Unii Wolności Władysława Frasyniuka. W 2006 r. przeżył jednak „narodowe przebudzenie”, które opisał w książce „Jak pokochałem Adolfa Hitlera”, gdzie określił się jako antysemita, antykomunista, rasista, nacjonalista, wróg gejów oraz miłośnik dyktatury. Fotograf sportowy-nacjonalista Dawid G. i lider chuliganów Roman Zieliński szybko znaleźli wspólny język. Na miejskim stadionie wznoszono ksenofobiczne okrzyki, zaczęły pojawiać się transparenty z napisami „skinheads”, krzyżem celtyckim, przekreślone sierpy i młoty, dziesięciometrowy transparent z hasłem „White Power” i inne nazistowskie symbole, jak „wilczy hak”, narodowo-radykalna „falanga” czy nacjonalistyczny „szczerbiec”. Buczano także z trybun na zawodników o innym niż biały kolorze skóry, wyzywano ich od małp, obrzucano bananami. Spotkało to we Wrocławiu m.in. Brazylijczyka Andrade Félixa, Nigeryjczyków Dawida Abwo, Hugo Enyinnayę czy Emmanuela Ekwueme. Podobną przemianę przeszli kibice z Dzierżoniowa, Bielawy, Lubina czy Legnicy. Na marszach NOP zaczęły pojawiać się liczne reprezentacje fanów Śląska i Sparty Wrocław, ale także Promienia Żary, Chrobrego Głogów i Miedzi Legnica. Reprezentanta Gabonu Erica Mouloungui zwyzywano na fanpejdżu Śląska, a na stronie jednego ze stowarzyszeń kibicowskich pojawiły się sugestie, że powinien przedstawić dowód na to, że nie jest zarażony wirusem HIV. „Tak się zabawia szlachta z Wrocławia” Związany z chuliganami Śląska portal wroclawianie.info kolportował kilkadziesiąt wzorów naklejek, z których część zawierała rasistowskie i antysemickie napisy i rysunki: Hitlera z rzymskim salutem na tle flagi Śląska, hasła „Skinheads Hooligans 88” czy postacie trzech mężczyzn w glanach kopiących czarnego mężczyznę (i podpis: „Tak się zabawia szlachta z Wrocławia”). Demonstracje faszystów szybko urosły do kilkutysięcznych, a liderzy prawicowych ekstremistów wreszcie mogli przemawiać do tłumów. Urząd miejski za prezydentury Rafała Dutkiewcza nie reagował. Dla magistratu problemem okazał się w tym kontekście stadion – wybudowany w 2012 r. na Euro za blisko 1 mld zł, a przynosił straty. Nietrafioną inwestycją było także przejęcie przez samorząd Śląska Wrocław, którego utrzymanie kosztuje rocznie kilkadziesiąt milionów złotych. Przy problemach z frekwencją na trybunach magistrat nie chciał sobie pozwolić na otwartą wojnę z kibicami. Efektem była coraz większa bezczelność i rosnąca liczba demonstracji. Ultrakatolicy z neopoganami Kolejny neofaszystowski sojusz należał już do bardzo egzotycznych. 21 marca 2007 r. przez wrocławski rynek przeszła demonstracja Narodowego Odrodzenia Polski i Nacjonalistycznego Stowarzyszenia Zadruga. Ramię w ramię, ochraniani przez policję, maszerowali ultrakatoliccy terceryści i neopoganie. Krzyczeli „Polska cała tylko biała”, „Polska dla Polaków”, „Każdy inny, wszyscy biali”, „Europa dla białych, Afryka dla HIV”, „Biała siła” i „Nasza święta rzecz, czarni z Polski precz”. To było jedno z pierwszych publicznych działań Zadrugi. To młodsza i bardziej „ludowa” odnoga środowiska tzw. Rodzimej Wiary. Kiedy warszawski Niklot, mając intelektualne ambicje, rozważa aryjskie korzenie Słowian i hymny Rygwedy, Zadruga spotyka się raczej w lesie, żeby palić swastyki i runy i piec kiełbaski przy ognisku. Jej lider Dariusz P. „Wojsław” znany jest z zamiłowania do odważnej stylistyki (sumiaste wąsy, stroje wzorowane na przedwojennych) i pisania tekstów dla nacjonalistycznego zespołu Horytnica. Samo stowarzyszenie słynie z publikowania ledwie tylko przerobionych nazistowskich plakatów, gdzie zamiast swastyk umieszcza ich słowiańskie wersje – tzw. świaszczyce albo toporły Szukalskiego. Zmiana warty To część szerszej zmiany pokoleniowej w środowisku nacjopogan. Na jednego z liderów wyrasta w nim we Wrocławiu Rafał M. „Merol”, lider Wspólnoty Rodzimowierców „Watra”, były skinhead i muzyk, autor kilku książek o tematyce słowiańskiej. Jest neopogańskim kapłanem i zbiera fundusze na świątynię, która ma powstać we Wrocławiu. Od lat próbuje też budować karierę polityczną. W przeciwieństwie do większości nacjopogan, będących raczej narodowymi socjalistami, ma poglądy wolnorynkowe. Działał w UPR Janusza Korwin-Mikkego, a wraz z Jarosławem Robertem Iwaszkiewiczem, późniejszym europosłem, był we władzach wrocławskiego oddziału Kongresu Nowej Prawicy. Po rozłamie w KNP przeszedł do Ruchu Narodowego i kandydował w wyborach samorządowych z ramienia tego ugrupowania. Do parlamentu startował z list Kukiz ’15. Łącznikami „Watry” z nazistowską grupą Krew i Honor są Sylwia L. oraz „Szyja” i „Chińczyk” z zespołu lidera LTW, M.A.T. Project. Sylwia L. już w latach 90. związana była z Aryjskim Frontem Przetrwania. Dziś wydaje zin „Biały Grom. Pismo organizacji świadomości aryjskiej”. Wśród celów i dążeń grupy jest m.in. „wprowadzenie cenzury jako środka walki z demoralizacją narodu”. Recenzowane są tu także wszelkiego rodzaju neonazistowskie wydawnictwa muzyczne.

Międzynarodówka nazistów zaplata coraz gęstszą sieć. Goście z Zachodu i Wschodu przybywają do Polski, zostawiając tu swoje dewizy i know-how. Na przekór historycznym urazom Niemcy, Polacy i Ukraińcy wspólnie bawią się, świętując urodziny Hitlera i rozwijając jego dziedzictwo. W działalności dolnośląskich neonazistów widać intensywne kontakty z zagranicą, Krew i Honor to w końcu międzynarodówka. Istnieje też powód bardziej prozaiczny: ścigani w Niemczech przez służby specjalne ekstremiści przyjeżdżali spotykać się i bawić w Polsce, gdzie na ich działalność przez lata patrzono przez palce. Wraz z lepiej zarabiającymi od Polaków Europejczykami płynęły zaś dewizy, dając zarobić ich polskim wspólnikom. Jednocześnie z Ukrainy i Rosji przyjeżdżali tamtejsi, dużo brutalniejsi i bardziej bezwzględni naziści. Serial „Brunatny Dolny Śląsk”: Historia „Dzikiego” i „Słowika” (Odc. 1) O czym będzie ten serial (Odc. 2) Początki. Frasyniuk, Mandela i bramy Valhalli (Odc. 3) Skinheadzi wchodzą do partii (Odc. 4) Nazizm, satanizm i morderstwa (Odc. 5) Aryjska brać ponad granicami (Odc. 6) Faszystowskie Odrodzenie Polski (Odc. 7) Początki w latach 90. Kontakty z niemieckimi ekstremistami zaczęły się już we wczesnych latach 90. Utrzymywali je już członkowie wrocławskiego Aryjskiego Frontu Przetrwania oraz narodowo-socjalistyczni blackmetalowcy z Dolnego Śląska. Nowy Ład, poprzednik zespołu Obłęd, grał dla niemieckich ekstremistów w Chemnitz już w 1995 r. Z czasem „Dziki” i „Słowik”, stali bywalcy nazistowskich zlotów, odwiedzili takie imprezy w Wielkiej Brytanii, Słowacji, Węgrzech, Niemczech, Irlandii i Słowenii – zaczęli odgrywać rolę skrzynek kontaktowych tego środowiska. Głównym łącznikiem była jednak scena muzyczna. Przykładowo zespół Legion Twierdzy Wrocław blisko współpracuje z niemieckim Painful Awaking, podobnie nazimetalowy zespół Graveland nagrywał z Slepnir. Marko Gottschalk z Dortmundu, także kluczowa postać niemieckiego Blood & Honour, kilkakrotnie gościł w Polsce. To jego zespół Oidoxie był gwiazdą koncertu w Grodziszczu, gdzie zjechało 300 nazistów z całej Europy. Zachodnie grupy wydaje lubelska wytwórnia Strong Survive, a polskie kanadyjsko-amerykańska Resistance Records związana z sektą Church of Creator. Polacy na niemieckich festiwalach Polscy naziści gościli też na niemieckich festiwalach Rock Gegen Überfremdung w Themarze w Turyngii czy Tarcza i Miecz w saksońskim Ostritz (Schild und Schwert, w skrócie SS). Oba organizowali ważni politycy neonazistowskiej partii NPD. Pierwszy zwołał właściciel pensjonatu Golden Löwe w miejscowości Kloster Vessra Tommy Frenck. Do Themaru zjechało 6 tys. ekstremistów z Europy. Drugi organizował szef NPD w Saksonii Thorsten Heise. To były skinhead i chorwacki najemnik podczas wojny na Bałkanach. Po powrocie do kraju utrzymywał kontakty z członkami neonazistowskiej bojówki terrorystycznej Narodowosocjalistyczne Podziemie (NSU). To grupa odpowiedzialna za serię zamachów, napady na banki i zamordowanie dziesięciu osób: ośmiu imigrantów z Turcji, greckiego sklepikarza i policjantki. Na ich „liście śmierci” znajdowało się 88 nazwisk niemieckich polityków i działaczy antyfaszystowskich. Dwóch członków NSU Uwe Mundlos i Uwe Böhnhardt popełniło samobójstwo, a ich współpracownica Beate Zschäpe została w 2018 r. skazana na dożywocie. Heise stworzył organizację Arische Bruderschaft, której członkowie zajmowali się organizowaniem i ochranianiem neonazistowskich imprez. Ich logo, dwa skrzyżowane granaty, jest identyczne z tymi, którymi posługiwała się 36. Dywizja Grenadierów „Dirlewanger” Waffen SS, złożona z kryminalistów rekrutowanych w niemieckich więzieniach. Jej działalność pozbawiła życia od 60 do 120 tys. ludzi, w przeważającej większości cywilów. Szacuje się, że brygada wymordowała w powstaniu warszawskim ok. 30 tys. Polaków – żołnierzy AK i cywilów: kobiet, starców i dzieci. Pierwsza edycja festiwalu w Ostritz miała miejsce 20 kwietnia, w dniu urodzin Hitlera. W jednej z kolejnych edycji wystąpił, jako pierwszy zespół z Polski, Legion Twierdzy Wrocław. Łącznik z Frankfurtu nad Odrą Głównym kontaktem Polaków ze strukturami skrajnej prawicy na Zachodzie jest od lat Michael Hein z Frankfurtu nad Odrą. To on odpowiada za struktury Blood & Honour i Combat 18 w Polsce, na Węgrzech czy Słowacji. Łączy także polską siatkę z ekipą z Nadrenii Północnej-Westfalii. Antyfaszystowska platforma analityczna Exif Recherche & Analyse pisała o nich w 2019 r.: „Członkowie Combat 18 przygotowują się do wojny, zbliżającej się nieuchronnie wojny rasowej, która ich zdaniem wpłynie na całą Europę i rozpad istniejącego porządku społecznego. Zdobywają broń, przygotowują się na sytuacje kryzysowe, ustalają cele”. Hein nie tylko uczestniczy w koncertach w Polsce, ale jest też bliskim znajomym „klubowiczów”. Był gościem na chrzcinach dziecka „Słowika”, z kolei polscy rezydenci Blood & Honour – Krzysztof S. i Marek B. – gościli na jego ślubie. Od Wenecji do Skandynawii Zachodnie kontakty dolnośląskich neonazistów nie kończą się na Niemczech. 20 kwietnia 2019 r., w dniu 130. urodzin Hitlera, Legion Twierdzy Wrocław wystąpił na nielegalnym festiwalu Defend Europe w Wenecji. Za imprezą stoją Veneto Fronte Skinheads, której członkowie kilkakrotnie byli skazywani za napaści na przedstawicieli mniejszości, a w 2015 r. kilku bojówkarzy VFS trafiło do więzienia za śmiertelne pobicie młodego mężczyzny. Związany z Veneto Fronte Skinheads zespół Gesta Bellica w 2016 r. był gwiazdą festiwalu Orle Gniazdo w Ogrodzieńcu. Legion występował także w Szwecji, a Obłęd jako pierwszy polski zespół zaproszony został na imprezę Adolf Hitler Birthday Bash, organizowaną przez centralę Blood & Honour, a także na imprezy Krew i Honor w Brazylii, Włoszech i Serbii. Funkcję łącznika między polskimi i skandynawskimi neonazistami od lat pełni zawodnik MMA Niko Puhakka. Przestano go zapraszać na gale w Polsce z powodu zdobiących jego ciało tatuaży (m.in. logo Blood & Honour, flagi z krzyżem celtyckim, nazistowski Totenkopf oraz umieszczana na grobach esesmanów runa życia „algiz”). W ciągu ostatnich paru lat kilkanaście razy przyjeżdżał do Polski, szkoląc nacjonalistów raz na Podhalu, innym razem w Poznaniu, a kolejnym w Warszawie. Aby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości, Puhakka zakrył nazistowskie tatuaże, mimo to prywatnie dalej występuje w koszulkach z logo Krwi i Honoru. Blisko przyjaźni się też z członkami Obłędu. W sieci można znaleźć łatwo jego zdjęcia, gdy dzieli scenę z wokalistą grupy Robertem O., czy na podwórku przed domem jej gitarzysty Wojciecha M. Był też gościem na ślubie tego pierwszego. Kontakty na Wschodzie Dolnośląski neonazistowski Club 28 współpracuje także z nazistami ze Wschodu. „Słowik” utrzymuje regularne kontakty z Aleksiejem Mstiwojem, wokalistą i gitarzystą rosyjskiego nazistowskiego zespołu blackmetalowego Velimor, i Dmitrijem Plechanowem „Sadką”, byłym wokalistą najpopularniejszego zespołu nazistowskiego w Rosji, czyli Kolovratu. Obaj koncertowali w Polsce. Wśród przyjaciół klubu są też Ukraińcy. Club 28 organizował na Dolnym Śląsku koncert duchowemu przywódcy ukraińskiej ultraprawicy Arsenijowi Klimaczewowi „Biłodubowi” z zespołu Sokyra Peruna, a z zespołem Graveland nagrywał Jewhen Hapon „Kniaź Vargoth” z grupy Nocturnal Mortum. Ukraina zresztą powoli wyrasta na nowy główny hub spotkań nazistów. To w Kijowie odbywa się główny nazistowski festiwal w Europie – Asgardsrei. Organizuje go Aleksiej Levkin z rosyjskiego zespołu M8L8TH i jego wytwórnia Militant Zone, związana z ukraińskim batalionem Azov. Grały tam m.in. świdnickie Dark Fury i warszawskie Sunwheel (wcześniej Swastyka). Podczas imprezy hajlowano, wznoszono faszystowskie hasła, machano flagami ze swastykami, a na scenie uformowany został ołtarzyk ze zdjęciem Hitlera. „Teksty występujących zespołów zawierają wszystko: od bezwzględnego antysemityzmu i zaprzeczania Holokaustowi po pochwały nazistowskich postaci, w tym samego Hitlera, i otwarte wzywanie do przemocy”, tak pisał o festiwalu izraelski „Haarec”. Międzynarodówka kulturystów „Słowik” jest także fanem sportów siłowych i właścicielem sklepu z odżywkami w Bielawie. Nie dziwią więc jego kontakty z nazistowskimi bodybuilderami. Regularnie ćwiczą z nim i nagrywają filmy z treningów „Jastrząb” z Legionu Twierdzy Wrocław i Patrycjusz W. „Patrex”, znany wrocławski kulturysta. Kilkakrotnie od 2013 r. ich gościem był Rosjanin Konstantin Bryukhanov „Truvor”. To zawodowy kulturysta, mistrz Rosji i Europy Wschodniej 2008, wicemistrz świata juniorów 2009, a także brązowy, srebrny i złoty medalista konkursu Mr. Universe. To jeden z najbardziej znanych neonazistów w Rosji. Ma na ciele wytatuowaną swastykę i napis „Wotan mit uns”, będący grą słów z napisem na klamrach Wehrmachtu „Gott mit Uns” i popularną wśród neonazistów germańską mitologią. Łatwo można znaleźć w sieci jego zdjęcia w ubraniach pogańsko-faszystowskiej rosyjskiej firmy Beloyar czy koszulkach Krwi i Honoru. Przy wsparciu neonazistowskiej sekcji MMA White Rex i marki Thor Steinar „Truvor” tworzy organizację Po Programie Dziadka Mroza (PPDM), skupiającą skrajnie prawicowych kulturystów. Według polskich służb działa w sposób typowy dla zorganizowanych grup przestępczych i zrzesza wielu byłych kryminalistów. Organizuje na terenie Rosji obozy, na które zjeżdżają naziści z Europy; w jednej z edycji brał udział „Jastrząb”, nawet uczestniczył w kręceniu klipu promocyjnego grupy. Tą bezczelnością panowie zwrócili na siebie uwagę służb specjalnych. ABW wystąpiła do szefa Urzędu ds. Cudzoziemców z wnioskiem o umieszczenie Bryukhanova w wykazie cudzoziemców, których pobyt na terytorium Polski jest niepożądany. „W ocenie Agencji nieskrępowana obecność Rosjanina na terytorium RP niesie ze sobą zagrożenie dla bezpieczeństwa i porządku publicznego, a także godzi w interes RP, w tym międzynarodowy wizerunek państwa”, można było przeczytać w komunikacie ABW.

Graveland współpracował wielokrotnie z nazistowskimi zespołami: z grupą Honor, niemieckim Kreuzfeuerem czy ukraińskim Nokturnal Mortum. Jeden z jego utworów napisał nazista i morderca Möbusa z Absurdu. Debiut koncertowy zaliczył Graveland na festiwalu Hot Shower w Mediolanie, organizowanym przez środowisko nazistowskich HammerSkins. Cztery albumy zespołu zostały umieszczone na liście jako szkodliwe przez niemiecki Federalny Wydział ds. Mediów Szkodliwych dla Małoletnich, a przez amerykańską Anti-Defamation League zakwalifikowane jako „muzyka nienawiści”.

„Capriocornus”, kolega „Darkena” z Gravelandu i Infernum, deklarował się jasno: „Tylko w połowie czuję się Słowianinem, bo w połowie czuję się niemieckim neonazistą”. To on był łącznikiem z pokoleniem młodszych nazimetali. W jego zespole Thor′s Hammer zaczynali „kariery” Jan N. „Diathyrron” i Krzysztof W. „Raborym”, dziś kluczowi muzycy polskiego NSBM. Wraz z Pawłem S., ps. „Necroperversor”, ci zakorzenieni w Świdnicy i jej okolicy mężczyźni stworzą w drugiej połowie lat 90. najważniejsze formacje polskiego narodowosocjalistycznego black metalu – Othar, Selbstmord i Dark Fury. Dodatkowo „Darken” gra z nimi w zespole Thoth. Ich płyty pełne są nazistowskiej symboliki – czarne słońca i swastyki są połączone z emblematyką satanistyczną i pogańską. Teksty zaś mówią o śmierci, Aryjczykach, nienawiści do chrześcijaństwa i białej rasie.

Zdjęcie z Nergalem „Darken” zakopał już topór wojenny z Nergalem. Nie tylko współpracował z nim jako muzyk sesyjny, ale znalazł się z nim w czułym objęciu na fotografii na instagramowym profilu Gravelandu. Kiedy zaczęły się protesty, że fotografuje się z nazistą, Nergal wydał oświadczenie, jednocześnie zapewniając o swoim sprzeciwie wobec rasizmu i faszyzmu, oraz deklarował, że nie zgadza się z poglądami i ideałami „Darkena”, ale przyznaje, że zna go od 1992 r.

Kiedy środowiska antyfaszystowskie zaczęły protestować przeciwko występom Gravelandu w Gdańsku i Wrocławiu, Robert F. zapewnił, że nie ma nic wspólnego z nazizmem. Na dowód wrzucał do sieci zdjęcia swoich fanów o różnych kolorach skóry. Tu jednak odezwali się naziści, zarzucając mu zdradę ideałów. Wydał więc kolejne oświadczenie, w którym przepraszał nazifanów i zapewniał, że musiał przyjąć jakąś linię obrony przed atakami demoliberalnej prasy. Kiedy zaś odwołano mu kolejny koncert, tym razem w Krakowie, sytuację uznał za spisek Antify i „Gazety Wyborczej”, które określił mianem „płatnych pachołków Sorosa”. Dziś zaprzecza, że jest narodowo-socjalistycznym blackmetalowcem.

Jego koledzy z dolnośląskich zespołów Dark Fury, Selbstmord, Othar i Thoht nie mają takich wątpliwości. Utrzymują bliskie kontakty z niemieckim podziemiem NSBM, grywają na neonazistowskich festiwalach w Niemczech, Francji i we Włoszech. Odwiedzają ich i koncertują we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku nazistowscy i faszystowscy muzycy z Włoch, Niemiec, Finlandii, Estonii, Czech i Ukrainy. Nad wszystkim zaś swój parasol trzymają neonaziści z siatki Krew i Honor.

Przemysław Witkowski Historyk idei, badacz ekstremizmów politycznych. Dziennikarz, publicysta i poeta, doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce, nauczyciel akademicki.


Kolejna linia dolnośląskiego nazizmu biegnie od Norwegii, żeby rozwinąć się w podwrocławskich miasteczkach i dać owoce w postaci morderstw, samobójstw i palenia swastyk po lasach. Gdzieś w głębokich latach 90. na koncercie muzyki blackmetalowej zauważyłem pod sceną dwóch gości, którzy pozdrawiali wokalistę zespołu soczystym „Sieg Heil!”. Byłem zszokowany. Wyglądem odbiegali od typowych nazistów. Dziś już wiem, że byli to „Szyja” i „Chińczyk”, tzw. nazimetale. Obaj do dziś są aktywni w skrajnie prawicowym środowisku. Wtedy jednak narodowo-socjalistyczny black metal dopiero się rodził. A jego polską stolicą był niewątpliwie Wrocław. Serial „Brunatny Dolny Śląsk”: Historia „Dzikiego” i „Słowika” (Odc. 1) O czym będzie ten serial (Odc. 2) Początki. Frasyniuk, Mandela i bramy Valhalli (Odc. 3) Skinheadzi wchodzą do partii (Odc. 4) Nazizm, satanizm i morderstwa (Odc. 5) Aryjska brać ponad granicami (Odc. 6) Faszystowskie Odrodzenie Polski (Odc. 7) Precz z mieszczanami Do skrajnie prawicowego Zrzeszenia Rodzimej Wiary oprócz skinów i starych zadrużan należy bowiem jeszcze jedna grupa narodowych socjalistów – metale. „Black metal to nie tylko muzyka. To najprawdziwsza, namacalna wojna wypowiedziana społeczeństwu” – mówi amerykański okultysta i skrajnie prawicowy muzyk Michael Moynihan, autor kultowej książki o tym gatunku „Władcy chaosu”. Jeśli punk epatował brudem i nihilizmem, black metal przesunął granice jeszcze dalej. Był totalnym odrzuceniem społeczeństwa. Tematy utworów: śmierć, rozkład, samobójstwo, przemoc, zniszczenie, depresja, mizantropia, wojna, apokalipsa, zło, mrok, morderstwa, tortury. Wyznawane „wartości”: satanizm, nihilizm, pogaństwo, radykalne ideologie, jak komunizm i nazizm. W warstwie muzycznej: przesterowane gitary, rzężące mikrofony, ściany dźwięku, zamiast wokalu – wycie, piski, mamrotanie. Na scenie krew, oberżnięte świńskie głowy, samookaleczający się muzycy, trupie makijaże. Wszystko po to, żeby zohydzić się w oczach mieszczan i okazać nienawiść głównonurtowemu społeczeństwu. Norwescy blackmetalowcy: podpalenia i morderstwa W 1991 r. w Oslo Øystein Aarseth „Euronymous” zakłada sklep muzyczny Helvete (nor. piekło). W jego piwnicy spotykają się muzycy zespołów Mayhem, Burzum, Emperor, Darkthrone, Thorns i Immortal, tworząc satanistyczną grupę Black Circle. W spokojnej Norwegii zaczyna się spirala przemocy. Zaczynają płonąć kościoły, łącznie ponad 50. Zdjęcie ruin świątyni w Bergen trafia na okładkę płyty Burzum „Aske” (norw. popioły). Żeby zachęcić fanów do podobnej akcji, do limitowanej edycji tegoż krążka dołączono zapalniczkę. Podczas trasy koncertowej metalowych zespołów Deicide i Paradise Lost po Norwegii autobusy muzyków atakują fani Black Circle. Podłożony zostaje też ogień pod drzwiami domu wokalisty zespołu Therion. Przemoc narasta. 1 sierpnia 1992 r. perkusista Emperor Bård Eithun „Faust” morduje w lasku w Lillehammer, popularnym miejscu spotkań gejów, Magne Andreassena. 10 sierpnia 1993 r. Kristian Vikernes „Varg” po kłótni zabija „Euronymousa” Aarsetha, zadając mu 23 ciosy nożem. To wydarzenie rozpoczyna serię aresztowań i wyroków. „Varg” za morderstwo i podpalenie czterech kościołów otrzymuje 21 lat więzienia. „Blackthorn” – pięć lat za współudział w morderstwie. „Faust” za morderstwo i podpalenia – 14 lat. Za zniszczenie świątyń wyroki dostają również Tomas Haugen „Samoth” z zespołu Emperor i Jørn Tunsberg z Amputation. Dodatkowo w domu Vikernesa policja znajduje 150 kg materiałów wybuchowych, których nazistowski muzyk zamierzał użyć do wysadzenia Blitz House, największego skłotu w Oslo. Przemoc rozlewa się na Europę Fala satanistyczno-nazistowskiej przemocy płynie przez Europę i Amerykę. W Szwecji działa The Temple of Black Light, w Anglii – Order of Nine Angles, Order of the Jarls of Bælder i paneuropejski Black Order, w USA – Church of Creator. W Niemczech członek blackmetalowego zespołu Absurd Hendrik Möbus morduje „zdrajcę rasy” Sandro Beyera, a następnie umieszcza zdjęcie jego grobu na okładce swojej płyty „Thuringian Pagan Madness”. Członek Church of Creator Benjamin Nathaniel Smith morduje w Illinois dwie osoby, rani dziewięć i popełnia samobójstwo. Cele: czarni i Żydzi. Także lider „Kościoła” Matthew Hale kończy w więzieniu z wyrokiem 40 lat za zlecenie zabójstwa. W szwedzkim Gothenburgu Jon Nödtveidt z zespołu Dissection z kolegą mordują geja i marokańskiego imigranta Josefa Ben Meddoura. Polscy nazimetale W Polsce w 1992 r. powstaje The Temple of Infernal Fire. Zakładają ją liderzy pierwszych polskich zespołów blackmetalowych: Jacek Szczepański „Venom” z Xantotol, „Blasphemous” z Velesa i Adam Darski „Nergal” z Behemotha. Z czasem dołączają Robert F. „Rob Darken”, Maciej D. „Capricornus” z Gravelandu i Grzegorz Jurgielewicz „Anextiomarus”/„Karcharoth”. Trzej ostatni to wrocławianie, wówczas zdeklarowani naziści. Utrzymują kontakty z Order of Nine Angels i Black Order, kolportują ich materiały. Kiedy organizacja zmienia nazwę na Temple of the Fullmoon i przejmują ją nazimetale i skini, wypisuje się z niej „Nergal” z zespołem, co kończy się dla nich atakami za sprzedanie się, a nawet pobiciem. Scena pęka podobnie jak norweska. Zaczyna się grożenie śmiercią, nocne wizyty skinheadów, listy z pogróżkami. W wywiadzie dla magazynu „Ablaze!” Robert F. „Darken” ogłasza: „Popieramy wszelką działalność terrorystyczną skierowaną przeciw chrześcijaństwu i demokracji. Wojna, jaką jest black metal, musi rozpocząć się krwawym ogniem. Nie pozwólmy, by zniszczył nas żydowski spisek! (...) Powinien na nowo obudzić się niemiecki duch wojenny! Aryjska Europa zginie, jeśli my się nie przebudzimy!”. Poglądy polityczne Temple of the Fullmoon zakładają rozpad i zagładę współczesnego, zdegenerowanego świata, a członkowie grupy są w swoim mniemaniu elitą, która przyspieszy rozpad i zbuduje potem lepszy, aryjski świat. „Capricornus”, „Darken” i „Karcharoth” otwarcie głoszą satanistyczny, pogański nazizm. Maciej D. w swoim zinie „Legion” publikuje wywiad z Möbusem z Absurdu, który pisze mu też teksty na płytę. Wrocławskie Graveland, Infernum, Legion i Thor’s Hammer „Capricornusa” trafiają na listę Anti-Defamation League z zespołami wykonującymi „muzykę nienawiści”. W Polsce także płoną kościoły W 1993 r. ukazuje się album Graveland „In the Glare of Burning Churches”, gdzie „Darken” ogłasza: „Zbezczeszczę świątynie, zniszczę i spalę chrześcijańskie kościoły i kaplice”. Także kolejny zespół Roberta F. „Infernum” na okładce albumu „Taur-Nu-Fuir” ma płonącą świątynię. W końcu także w Polsce zaczynają płonąć kościoły. Robert F. „Darken” chwali się, że w wyniku działania grupy spaliło się kilkanaście. Temple of Fullmoon organizuje zjazd w Szklarskiej Porębie. Blackmetalowcy maszerują przez miasteczko z flagami z krzyżami celtyckimi i swastykami. Policja zatrzymuje uczestników, a UOP (poprzednik ABW) rozpoczyna śledztwo, przesłuchania i rewizje mieszkań. Blackmetalowcy wpadają w panikę. Niektórzy zaczynają sypać kolegów. „Karcharoth” zeznaje przeciwko reszcie Infernum i Graveland. W efekcie „Darken” i „Capricornus” napadają go z kijami bejsbolowymi. Lekarze diagnozują u niego schizofrenię paranoidalną i od tego czasu zaczyna być częstym pensjonariuszem zakładów psychiatrycznych. „Karcharoth” zmienia w efekcie drastycznie poglądy polityczne. Z nazisty staje się komunistą. Zaczyna brać duże ilości narkotyków. Na dobre traci kontakt z rzeczywistością i pogrąża się w świecie urojeń, nasila się jego depresja i bezsenność. Postanawia zamordować „Fenriza” z norweskiego zespołu Darkthrone. Uzbrojony w noże i łańcuchy wsiada na prom do Szwecji. Na miejscu zatrzymuje go policja i przekazuje go własnym służbom specjalnym (SÄPO). Te wykorzystują sytuację, aby spróbować przerzucić winę na Polaków za serię podpaleń kościołów w Skandynawii w pierwszej połowie lat 90. „Karcharoth” zostaje deportowany do Polski. Jego choroba się nasila. Ostatecznie skacze z dachu dziesięciopiętrowego wieżowca. Policja zatrzymuje też Błażeja A. „Paimona” z głogowskiej grupy Thunderbolt. To jeden z filarów polskiego nazimetalu. Gra w kilku zespołach tego nurtu, jak Swastyka, Veles czy Selbsmort i Othar. Członkowie Thunderbolta zamieszani są w podpalenia kościołów i morderstwo bezdomnego Wacława Tatarynowicza. „Cezar”, przyjaciel zespołu, zostaje skazany na 25 lat. Perkusista „Uldor” na cztery, a „Paimon” dostaje wyrok w zawieszeniu za usiłowanie podpalenia kościoła w Lublinie. Walka z „Nowym Porządkiem” Robert F. przez lata nie zmienia poglądów. „Produkty Isengard są skierowane przeciwko spiskowi żydowskiego biznesu” – pisze „Darken” w książeczce dołączonej do kasety Gravelandu. W książce „Unheilige Allianz” ogłasza: „Walczę w imię idei, które stanowią podłoże świętej, aryjskiej, pogańskiej wojny przeciw judeochrześcijaństwu. (...) Auschwitz czeka znów na swoje dni”. W piśmie „Brangolf” dodaje: „Wspieram ruch nazistowski i idee rasowe w black metalu. Szanuję Adolfa Hitlera za wszystkie jego wielkie czyny wymierzone w świat judeochrześcijański. Mam wielu przyjaciół wśród nazistów. Wiele osób nazywa Graveland zespołem nazistowskim. Nie mam nic przeciwko temu”, mówi w wywiadzie dla „Empire of Hate”. Na łamach „Pit Magazine” chwali zamach terrorystyczny w Oklahoma City, w którym zginęło 168 osób, a 680 zostało rannych, i nazywa ówczesnego prezydenta USA Billa Clintona „Żydem”. Uważa też, że światem rządzą międzynarodowe żydowskie organizacje, lobby, bankowe kartele, korporacje, iluminaci i masoni, którzy za pomocą szczepionek, fałszywej pandemii, GMO, kontroli produkcji żywności i leków czy zamachu 11 września dążą do zbudowania „Nowego Porządku Światowego”, jednego globalnego rządu, który będzie miał władzę nad całą ziemią i doprowadzi do depopulacji planety.

Na początku lat 90. popularnością cieszy się ugrupowanie Bolesława Tejkowskiego. Z czasem pojawią się kolejni liderzy, jak dawny agent SB Stanisław Potrzebowski i jego rodzimowiercze środowisko. Tejkowski to dawny lider krakowskiej rewolty studenckiej z 1956 r. i kolejno: asystent Zygmunta Baumana, kolega Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, a po 1968 r. żarliwy antysemita, prorosyjski panslawista i zwolennik „narodowego komunisty” Mieczysława Moczara. Serial „Brunatny Dolny Śląsk”: Historia „Dzikiego” i „Słowika” (Odc. 1) O czym będzie ten serial (Odc. 2) Początki. Frasyniuk, Mandela i bramy Valhalli (Odc. 3) Skinheadzi wchodzą do partii (Odc. 4) Nazizm, satanizm i morderstwa (Odc. 5) Aryjska brać ponad granicami (Odc. 6) Faszystowskie Odrodzenie Polski (Odc. 7) Marsz na Zgorzelec Tejkowski szuka dla Polaków religii narodowej. Eksploruje neopogaństwo. Początkowo współpracuje z grupą Władysława Kołodzieja i Jerzego Gawrycha. Ten ostatni pracuje z Tejkowskim w peerelowskim Towarzystwie Krzewienia Kultury Świeckiej. Po godzinach, jako kapłan Masław II, czci prasłowiańskich bogów. Uznaje też Tejkowskiego za reinkarnację Bolesława Śmiałego. Temu tak to się podoba, że zmienia sobie urzędowo imię z Bernarda na Bolesława. Jednocześnie regularnie spotyka się z SB. Na fali przemian 1989 r. Tejkowski wypływa na szersze wody. Zakłada nacjonalistyczną partię Polska Wspólnota Narodowa. Rasizm, antysemityzm, krytyka Kościoła i hasła socjalne przyciągają do niej skinheadów. Sukces okazuje się jednak bardzo nietrwały. Na początku 1992 r. Tejkowski zwołuje zwolenników do Zgorzelca. 15 lutego 400 skinów wyrusza spod dworca, bijąc napotkanych po drodze Niemców, i udaje się w kierunku granicy, gdzie zostają zatrzymani przez policję i brygadę antyterrorystyczną. – Tejkowski wypuścił chłopaków na miasto, a sam się schował na dworcu – wspomina „Robson”. Policja siłą spycha skinów z powrotem na dworzec i aresztuje kilkunastu z nich. Tejkowski zupełnie nie kontroluje sytuacji. – Myśmy razem z wokalistą Sztormu 68 przyszli na ten dworzec i zaczęliśmy Tejkowskiego opieprzać. Dał nam nawet ulotki do ręki, a my po prostu rzuciliśmy mu je w twarz, zbluzgaliśmy go i odeszliśmy od niego – opowiada „Robson”. Agent „Rymski” i neopoganie Lider PWN jest poszukiwany przez policję. Ukrywa się we Wrocławiu u „Jarosza”. Poznaje ich ze sobą Stanisław Potrzebowski, znajomy działacza Aryjskiego Frontu Przetrwania, mieszkający we Wrocławiu dawny współpracownik Tejkowskiego. Dopiero co wrócił z RPA. Jest rasistą i antysemitą. W Polsce ludowej był pilotem wojskowym i agentem wywiadu o pseudonimie „Rymski”. To główny polski propagator myśli Jana Stachniuka, przedwojennego nacjonalisty, nazywanego endeckim Maksem Webberem. Za przyczynę klęski Polski uważał on kontrreformację, za lek religię narodową – rodzimowierstwo. Elementy ideologii pożycza od faszyzmu i bolszewizmu, gęsto szyjąc własną siatkę pojęć (kultura vs „wspakultura”, „wola tworzycielska”, wspólnota rodowa – „zadruga” itd.). Oparte na jego koncepcjach konspiracyjne Stronnictwo Zrywu Narodowego już w 1945 r. popiera proradziecką Krajową Radę Narodową, przez kilka lat współpracują z władzami komunistycznymi. Kiedy jednak jego stronnicy przestają być potrzebni, Stachniuk ląduje w więzieniu, a środowisko zostaje rozbite i rozjeżdża się po Polsce. We Wrocławiu osiedlają się Antonii Wacyk „Gniewomir”, Maciej Czarnowski „Sławomir” (tajny współpracownik SB „Odra”) oraz Józef Brueckman „Jarosław”. Tu nawiązuje z nimi kontakt w latach 70. nowe pokolenie neopogan – w tym Potrzebowski. Kolega Janusza Walusia Studiuje wówczas we Wrocławiu historię. Interesuje się Zadrugą. Przygotowuje się do pisania o niej doktoratu w zachodnich Niemczech. Na miejscu oprócz pracy naukowej zajmuje się szpiegowaniem. Robi zdjęcia natowskim bazom i inkasuje za to fundusze z Polski. Do czasu. W 1981 r. znika z radarów wywiadu. Odnajduje się w Bonn, stolicy RFN, gdzie przez kilka lat kieruje Instytutem Stosowanej Historii Społecznej. Ta instytucja to, wedle Sławomira Cenckiewicza, przykrywka wywiadów amerykańskiego i zachodnioniemieckiego. W 1985 r. Potrzebowski wyjeżdża do RPA, gdzie działa w World Apartheid Movement. To skrajnie prawicowa grupa afrykanerów walcząca o zachowanie apartheidu. Współpracuje m.in. z Ku Klux Klanem. W listopadzie 1990 r. policja RPA podejrzewa, że organizacja planuje dokonać zamachów terrorystycznych za pomocą trującego gazu. Koosa Vermulena, narodowego socjalistę i fana Hitlera, lidera organizacji, zatrzymują po serii ataków bombowych w drugiej połowie 1990 r. Także morderca lidera południowoafrykańskich komunistów Chrisa Haniego Janusz Waluś ma silne powiązania z ruchem. Zna się też z Potrzebowskim. Kiedy apartheid upada, „Rymski” czuje, że grunt pali mu się pod nogami i w 1991 r. zjawia się we Wrocławiu. Zatrudnia się na Akademii Muzycznej, gdzie jest lektorem niemieckiego. Nosi sygnet ze swastyką. Imponuje młodym skinom podróżami, stopniem wojskowym i doktoratem. Obok tego jest dalej antysemitą i rasistą. To on stworzy dla nich kolejną „parasolową” organizację. Powstaje Rodzima Wiara Pod koniec lat 80. ośmieleni zmianami politycznymi w PRL Wacyk, Czarnowski i Brueckman z pomocą młodszego o dwa pokolenia Zdzisława Słowińskiego zakładają nieformalne Towarzystwo Miłośników Kultury Słowiańskiej. Ten ostatni spotkał Wacyka na kiermaszu książek, gdzie próbował propagować myśl Stachniuka. Panowie zbliżają się do tego stopnia, że „Gniewomir” opracowuje dla dzieci młodego wówczas adepta obrzęd postrzyżyn, który został odprawiony na Ślęży w 1987 i następnym roku. Kiedy likwidacji ulega cenzura, tworzą razem wydawnictwo Toporzeł, które wydaje książki Stachniuka i samego Wacyka, ździebko Nietzschego i krztynkę francuskiej pogańskiej nowej prawicy. Cel – „repolonizacja Polski” . I tak oto z połączenia skinheadów, emerytowanych zadrużan, ich wydawnictwa i repatrianta rasisty z RPA powstaje Zrzeszenie Rodzimej Wiary. W 1994 r. składa wniosek o rejestrację. Od 1996 r. są już oficjalną religią. Nestorzy grupy – Wacyk i Czarnowski – umierają niedługo później. Tejkowski, zupełnie zapomniany, żyje do dziś w swojej kawalerce przy ul. Hożej w Warszawie, którą załatwił mu 60 lat temu premier Cyrankiewicz. Ciągle wydaje odezwy i manifesty. Potrzebowski mimo 83 lat na karku do dziś kieruje Rodzimą Wiarą ze swojego mieszkania na wrocławskiej ul. Strzegomskiej. Pozostał antysemitą i rasistą. Przemysław Witkowski Historyk idei, badacz ekstremizmów politycznych. Dziennikarz, publicysta i poeta, doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce, nauczyciel akademicki.

Są znajomości, które zmieniają całe życie. Jacek pewnie nie wie, że był dla mnie kimś takim. Nie żebyśmy się jakoś dobrze znali czy lubili. Był lokalnym skinem, który terroryzował i bił nas na moim osiedlu. Na przełomie lat 80. i 90. na każdym chyba wrocławskim osiedlu był jakiś taki Jacek czy ich grupka. W pewnym momencie, szczególnie gdy robotnicza młodzież zaczęła mierzyć się z redukcjami, bezrobociem i upadkiem kolejnych zakładów pracy, ta idąca z Zachodu subkultura zaczęła rosnąć w Polsce jak na drożdżach. Serial „Brunatny Dolny Śląsk”: Historia „Dzikiego” i „Słowika” (Odc. 1) O czym będzie ten serial (Odc. 2) Początki. Frasyniuk, Mandela i bramy Valhalli (Odc. 3) Skinheadzi wchodzą do partii (Odc. 4) Nazizm, satanizm i morderstwa (Odc. 5) Aryjska brać ponad granicami (Odc. 6) Faszystowskie Odrodzenie Polski (Odc. 7) „Biały człowiek wygra tę wojnę” Obecni byli już wcześniej. Pierwsza fala pojawia się we Wrocławiu w 1986 r.: „Bonanza”, „Siudy”, „Smolar”, „Czeski”, „Kufel”, „Mareczek”, „Gajor”, „Robson” czy „Jarosz”. Wielu z nich to dawni punkowcy. Nie pasuje im nihilizm i alkohol. Chcą porządku i czystości. Odpowiadają im schludny styl, krótkie fryzury skinheada, ale też siła i przemoc. Próbują terroryzować szkoły i osiedla. Chcą usunąć z nich punków, Romów i czarnych. Biją i straszą. Atakują ludzi, obiekty i koncerty. Zbierają się na rynku. Nie przypomina on wówczas dzisiejszej atrakcji turystycznej. Teraz zupełnie zgentryfikowane Stare Miasto, wtedy było „złą dzielnicą”. Do tego dochodzi nazizm. – To mi się wydawało totalne, takie najostrzejsze wobec istniejącego wówczas systemu, PRL. Swastyki, takie rzeczy, najbardziej były tępione przez władze – mówi „Robson” po latach. Mają szybko zyskać rozgłos. Słuchają angielskiego No Remorse: „Mandela myśli, że ma szczęście/ ale lepiej niech się modli/ nie będzie zaraz komuszego śmiecia/ biały człowiek wygra tę wojnę”. Bójka na rynku Jest najcieplejszy dzień zimy, 24 lutego 1990 r., 24 st. Rynek. Afrykańscy studenci świętują na wiecu uwolnienie Mandeli. Nagle pod sceną pojawia się kilkunastu skinów. Krzyczą „Ku Klux Klan!”, „Apartheid!”, „White power!”, „Polska dla Polaków”, „Polska Siła”, hajlują. Wyrywają czarnym transparenty. W piętnastu atakują 150-osobową demonstrację. Zaczyna się bójka. Z obu stron idą w ruch kastety i noże. Atakują „Robson”, „Borówa”, „Czerwony” i „Jarosz”. Po drugiej stronie Afrykanie i Władysław Frasyniuk. To pierwsza rasistowska zadyma w Polsce po transformacji. Tego samego dnia wieczorem powstaje nazistowska Konkwista 88. Wojciech M. „Czerwony” będzie gitarzystą, „Robson” menedżerem, za wokal robi Adam B., z czasem dołączy Robert O. „Kadi”. Nazwę biorą od powieści Waldemara Łysiaka, uzupełniając akronimem „88” oznaczającym „Heil Hitler”. – Oprawa graficzna i symbolika była stricte hitlerowska – mówi Robson. Nawet nie udają W Gliwicach powstaje kolejna skinowska legenda: Honor. „Jeżeli interesuje cię prawdziwa walka z komunizmem i żydostwem, to od br. w porozumieniu z Konkwistą 88 stworzyliśmy organizację narodowych socjalistów polskich Aryjski Front Przetrwania”, „niezależną organizację młodzieżową skupiającą zespoły muzyczne”, „poświęcone obronie Białej Rasy”, pisze w początkach 1992 r. „dla zainteresowanych fanów Hitlera” Olaf J. z Honoru. „Ziemia dla chłopów! Fabryki dla robotników! Polska dla Polaków! Europa dla białych!”, stwierdza zin „Szturmowiec”. „Komunizm plus rasizm” – prosto określają ich profil inni nacjonaliści. Oprócz „Szturmowca” wydają ziny „Przetrwać By Zwyciężyć” i „Biały Front”. Działają nie tylko we Wrocławiu, ale i w Opolu, Gliwicach, Kędzierzynie-Koźlu, Szczecinku. W Katowicach urządzają „Hitlerfest” i maszerują przez miasto z flagą III Rzeszy ukradzioną z teatru. Manifestują też we Wrocławiu. Co tydzień spotykają się w lokalu Solidarności Walczącej. Nawet nie udają nacjonalistów. Są nazistami, mają swastyki, pozdrawiają się, hajlując. Ciężko mieć wątpliwości. Kornel Morawiecki nie ma z tym problemu. Sam zresztą robi później demonstrację z neofaszystowskim Narodowym Frontem Polskim. Nazistowska stolica Polski Wydana w 1993 r. płyta Konkwisty „Wolność lub śmierć” osiąga nakład 15 tys. egzemplarzy. Ballada „Bramy Valhalli” grana jest na dyskotekach. W piosence „A.F.P” słychać: „krew aryjska nas połączy/ wszystkich białych ludzi razem/ do zwycięstwa poprowadzi/ znak swastyki na sztandarze/ Chcą prowadzić walkę na śmierć/ o biały honor i krew,/ o białą dumę, celtycki krzyż,/ bo jak zaraza zbliża się/ czarne afrykańskie ścierwo”. Wychwalają Ku Klux Klan i narodowy socjalizm. Piosenki zostają zgłoszone do prokuratury. Ta umarza śledztwo. Pojawia się kolejny zespół. To Legion z Tomaszem K. na wokalu. Ten reprezentuje opcję katofaszystowską. W rasizmie jednak nie ustępuje kolegom z Konkwisty. „Nasza duma nie pozwala znać Murzyna i Cygana (...) Białą rasę obronimy, my ich wszystkich wypędzimy. Dajcie nam już w nasze ręce karabinów jak najwięcej. Pogonimy bandę całą, obronimy rasę białą. Czy to Niemiec, czy też kurwa – szubienica znajdzie się. (...) Oczyścimy kraj nasz cały, pokonamy wszelki trud. Czy brudasy, czy pedały – dla nich nie zabraknie kul”, śpiewają na swojej pierwszej płycie „Lata walk ulicznych”. Sprzedają 20 tys. egzemplarzy. Wrocław staje się skinheadzką stolicą Polski. W mieście jest ich ok. 800. Coraz liczniejsze stają się ataki – na migrantów, Romów, „wrogów rasy” i anarchistów. Na cmentarzu żydowskim pojawiają się celtyckie krzyże i swastyki, napisy „Jude Raus”, „Jebane Żydy”, „Sieg Heil”, niszczone są groby. Odejście ze środowiska oznacza utratę znajomych, rozrywki, często także pracy. Dlatego nie jest to wówczas takie częste. Getto trwa i rozrasta się. Swastyka wyklucza, ale i daje poczucie siły, grupową solidarność. Konkwista 88 gra koncerty w Europie i Stanach Zjednoczonych. Nagrywa piosenki anglojęzyczne, wydaje płytę po hiszpańsku. Gdzie są chłopcy z tamtych lat? W 2005 r. zespół kończy działalność. Przez 15 lat istnienia zdąży jednak wystąpić na najważniejszych faszystowskich imprezach w Europie. Adam B. cały czas jest rasistą. Pracuje jako realizator dźwięku dla Polsatu. „Czerwony” z Konkwisty zaczął brać heroinę, leczył się w Monarze, pracował potem w ich punkcie w Częstochowie, rozdawał strzykawki w Katowicach i prowadził zajęcia terapeutyczne. Dziś znów gra w zespole. Z innym dawnym członkiem Konkwisty „Kadim” tworzą Obłęd, kapelę, która napisała nawet hymn jednego z Marszów Niepodległości. Tomasz K. działał w antysemickich partiach – Stronnictwie Narodowym Szczerbiec i Polskiej Partii Narodowej Leszka Bubla. „Żydzi dążą do likwidacji wiary, aby na jej miejsce wprowadzić kult szatana”, oznajmiał. Prowadzi internetowe radio i pisze wiersze. Wydał tomiki „Archanioł i Rycerz” i „Antologia polskiej poezji tożsamościowej”. Jest zafascynowany postacią belgijskiego faszysty, płk. Waffen SS Leona Degrelle. „To ostatni krzyżowiec Europy”, mówi o nim. „Stał się jednak przykładem dla wszystkich narodowych radykałów Europy”. „Mareczek” nie żyje, zginął w gangsterskich porachunkach. „Jarosz” jest tatuażystą, mieszka poza Polską. „Robson” po kilku latach odrzucił rasizm i antysemityzm i znalazł się po lewej stronie sceny politycznej. Działał w PPS i został szefem ochrony w największym wrocławskim klubie dla gejów i lesbijek. Dziś ma własny klub i nie zajmuje się polityką. Zasłonił nową dziarą wytatuowanego Totenkopfa. Przemysław Witkowski Historyk idei, badacz ekstremizmów politycznych. Dziennikarz, publicysta i poeta, doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce, nauczyciel akademicki.

Club 28 nie istnieje, a tak poza tym to wcale nie są naziści. Koncerty, ustawki, siłownie, motory i prasłowiańskie ceremonie – to tylko hobby. Prowadzenie domów publicznych, powiązania z ekstremistami – pomówienia. Inaczej uważają jednak ABW i prokuratura. Po wakacjach ma się w końcu rozpocząć proces domniemanych dolnośląskich nazistów. Przyjrzyjmy się więc bliżej temu środowisku, jego korzeniom, ideowym inspiracjom i glebie, która wydała ten brunatny plon. Serial „Brunatny Dolny Śląsk”: Historia „Dzikiego” i „Słowika” (Odc. 1) O czym będzie ten serial (Odc. 2) Początki. Frasyniuk, Mandela i bramy Valhalli (Odc. 3) Skinheadzi wchodzą do partii (Odc. 4) Nazizm, satanizm i morderstwa (Odc. 5) Aryjska brać ponad granicami (Odc. 6) Faszystowskie Odrodzenie Polski (Odc. 7) Powrót po 600 latach Dolny Śląsk to serce tzw. ziem odzyskanych, które po 1945 r. i prawie 600 latach dominacji niemczyzny znalazły się w granicach Polski. Autochtoni zostali wysiedleni, a na ich miejsce przybyli osadnicy z zachodniej Ukrainy, Poznańskiego i centralnej Polski. Po raz pierwszy od czasów piastowskich polska granica biegła wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej, ale spod świeżej farby raz po raz wychodziły napisy szwabachą. Architektura, urbanistyka, pomniki, wszystko mówiło o odmienności tych ziem od reszty kraju. Osadnicy z różnych regionów Polski i Europy, bo także z Francji, Bośni, Rumunii, trafiali na obce im tereny i musieli praktycznie od zera budować lokalną tożsamość. Władza ludowa postawiła na tradycje piastowskie i prasłowiańskie. Odbudowywano miasta ze zniszczeń wojennych, rekonstruując starówki wedle średniowiecznych wzorów, dodatkowo wzbogacając oficjalny przekaz o antyklerykalizm i akceptację dla symboliki pogańskiej, co pozwalało tworzyć wspólnotę na niekatolickich podstawach. Żyzna gleba dla neonazistów Szczecin, Głogów, Wolin, Gubin, Kamień Pomorski, Jastrzębia Góra, Ślęża, Rybnik, Czeladź, Chojnice, Żary – wszędzie rozsianych jest sporo rzeźb Światowidów. Wszystkie powstały oczywiście po 1945 r. Odwołanie się do prasłowiańskiej tożsamości pozwalało też na promocję prorosyjskiego panslawizmu, a Polska mogła znów grać rolę przedmurza wobec niemczyzny, wzmacniając sojusz polsko-radziecki: ZSRR był gwarantem zachodniej granicy RP wobec potencjalnego „Drang nach Osten”. Da się poprowadzić prostą linię od carskiego panslawizmu, przez stalinowski kongres słowiański z 1941 r. i jego narodowy komunizm – ideę socjalizmu w jednym kraju, eksperymenty Gomułki z unarodowieniem ustroju PRL, szczególnie szumnie na zachodzie i północy kraju obchodzone rocznice propagandowe – po neopogańskich skinheadów. Jeśli dodamy do tego peerelowską germanofobię i antysemityzm, otrzymamy niezwykle żyzną dla neofaszyzmu glebę. Na to nałoży się fascynacja wychodząca spod farby: niemieckością, symboliką, śladami przeszłości, rozwiniętymi infrastrukturalnie terenami, ich architekturą, urbanistyką, przemysłem, koleją i autostradami. Wszystkim, co powstało na tych ziemiach, kiedy pisano tam szwabachą, a co z roku na rok niszczało, osiągając szczytowy rozkład w okresie transformacji 1989 r. Da to zgubne plony w III RP. Od Tejkowskiego do Brauna W serii tekstów o dolnośląskim faszyzmie opowiem, czym jest i z jakiego środowiska wyrósł Club 28. Przedstawię jego związki z niesławnym Aryjskim Frontem Przetrwania, Bolesławem Tejkowskim i nacjonalistycznymi neopoganami, neonazistowską sceną muzyczną i Narodowym Odrodzeniem Polski. Opowiem o pierwszej rasistowskiej demonstracji w Polsce i o tym, jak Władysław Frasyniuk bił się ze skinheadami na wrocławskim rynku. Przedstawię dzieje zespołów Konkwista 88 i Legion, a na przykładzie Roberta P. „Robsona” pokażę, jak może wyglądać przemiana ideowa z nazisty w lewicowca. Postaram się wskazać, że w pozornie niewinnych środowiskach, jak rodzimowiercy, kształtowali się ludzie o totalitarnych zapędach. Jak powstały wydawnictwo Toporzeł i Rodzima Wiara, kim naprawdę jest Stanisław Potrzebowski, agent SB i wywiadu wojskowego PRL, lider pogańskiego Kościoła, i jak wyglądały jego związki z Januszem Walusiem. Czym są polski i zagraniczny narodowo-socjalistyczny black metal, Temple of Fullmoon i pogańscy metalowcy. Opiszę ich przemarsze ze swastykami; oskarżenia o zabójstwo oraz tajemniczą śmierć studentów w Górach Stołowych i skrajnie prawicowe wątki w śledztwie. Poznamy też nazistowskie wytwórnie muzyczne na Dolnym Śląsku, dowiemy się, kto kryje się pod pseudonimami „Diathyrron”, „Necroperversor”, „Capricornus” i „Rob Darken”, i co łączy tego ostatniego ze słynnym Nergalem. Dowiemy się też ostatecznie, kto tworzy Club 28. Przyjrzymy się tym „karierom”, związkom z przestępczością i PiS, koncertom w urodziny Hitlera. Przedstawię skład polskiego oddziału nazistowskiej międzynarodówki Krew i Honor. Zobaczymy, jakie zarzuty stawia ABW „Słowikowi”, „Dzikiemu”, „Kadiemu” i „Czerwonemu”. A w końcu przyjrzymy się bardziej ulicznej wersji dolnośląskiego neofaszyzmu i jego sojuszowi z kibicami pod wodzą Romana „Jak pokochałem Adolfa Hitlera” Zielińskiego i temu, jak Marsz Patriotów przegrał konkurencję z warszawskim Marszem Niepodległości. W tle koncerty, demonstracje, księża neofaszyści i przenikanie skrajnie prawicowej ideologii do głównego nurtu – reżyser i poseł Grzegorz Braun i jego antysemicka obsesja, pismo „Opcja na Prawo” i skrajnie prawicowi „filozofowie” z UWr. Urodziłem się we Wrocławiu w 1982 r. Spędziłem tam 33 lata życia. Od wczesnych lat 90. sprzeciwiałem się rosnącej faszystowskiej fali. Badałem, monitorowałem, blokowałem, protestowałem i dostawałem za to w twarz, więc choć to nie ja będę jej bohaterem, to także trochę moja historia. Przemysław Witkowski Historyk idei, badacz ekstremizmów politycznych. Dziennikarz, publicysta i poeta, doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce, nauczyciel akademicki.

Od Hiszpanii po Rosję

W październiku 2009 r. Dragan Petrović, lider B&H w Serbii, zostaje aresztowany w Pradze wraz z 28 neonazistami. Wedle czeskich służb aresztowania udaremniają planowany przez nich atak terrorystyczny. Dodatkowo Pavel Blinka z grupy Devils Guard, Michal Moravec i Kamil Víta z Imperium oraz Vilém Farkač i Lukáš Rod z zespołu Attack usłyszeli zarzuty organizacji 14 koncertów rasistowskich kapel w całym kraju.

W marcu 2018 r. w Grecji aresztowanych zostaje siedmiu bojówkarzy Combat 18, oskarżonych o 30 ataków i planowanie zamachu terrorystycznego. Znaleziono przy nich 50 kg środków wybuchowych. Combat 18 przyznaje się też do przeprowadzenia zamachu na rosyjski Newski Express, w którym ginie 27 osób. Ataki na migrantów, pobicia, napady, morderstwa, przemyt broni i amunicji to najczęstsze przestępstwa popełniane przez członków siatki. Kanada umieściła Combat 18 na liście organizacji terrorystycznych, a Niemcy, Hiszpania i Rosja przynależność do tej formacji na ich terytorium uznają za nielegalną.

Krew i Honor w Polsce

W efekcie licznych rozłamów i konfliktów frakcyjnych w wielu europejskich krajach działa kilka gangów utożsamiających się z Krwią i Honorem. Podobnie w Polsce. Jedna z nich, której liderem był Andrzej P. „Szubert” ze Świnoujścia, prowadziła własnego Redwatcha, umieszczając na swojej stronie zdjęcia, adresy i telefony działaczy lewicy, Żydów, migrantów i antyfaszystów.

W efekcie m.in. do Kazimiery Szczuki, Pawła Huellego i Piotra Najsztuba trafiały wulgarne anonimy i pogróżki, a anarchista Maciej D. „Chirurg” został dźgnięty nożem. W 2010 r. za prowadzenie strony „Szubert” został skazany na półtora roku więzienia, Bartosz B. ze Słupska na rok i miesiąc, a Mariusz T. z Bielska-Białej na rok i trzy miesiące. Kolejne wcielenie Blood & Honour w Polsce to już opisywane przez nas losy „Dzikiego”, „Słowika” i ich kolegów.

Przemysław Witkowski Historyk idei, badacz ekstremizmów politycznych. Dziennikarz, publicysta i poeta, doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce, nauczyciel akademicki.


Zachodni neonaziści przyjeżdżają się wyluzować Niskie wyroki zdopingowały „Dzikiego” i „Słowika” do dalszej działalności, jeszcze mocniej stawiają na koncerty. Tym bardziej że było to niezłe źródło zarobkowania. Z racji tajności imprez i trudności w wynajęciu sali bilety bywają bardzo drogie. Dodatkowo zachodni naziści, obserwowani w swoich krajach przez służby, do Polski i Ukrainy przyjeżdżają się wyluzować. Tu przez lata byli bezkarni.

W ciągu ostatniej dekady Club 28 zorganizował kilkanaście koncertów, które służyły za miejsce spotkań nazistów. Na imprezach hajlowano, wznoszono okrzyki ku czci Hitlera i Hessa, wisiały flagi ze swastykami, pojawiały się też na koszulkach.

Poznają przyjaciół, którzy ułatwili im to zadanie. Wiele płyt zaprzyjaźnionych z Clubem 28 wykonawców wydaje lubelska wytwórnia Strong Survive Records, czyli SS Records (!). Wsparł ich w owym czasie menedżer wrocławskiego klubu Easy Rider Marcin T. ps. „Tadzik”. W marcu 2014 r. odbył się tam koncert z okazji Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, na którym zagrały rasistowskie zespoły, a pod sceną hajlowano. Śledztwo umorzono po czterech miesiącach. Już jako eksmenedżer „Tadzik” dołączył do grupy Legion Twierdzy Wrocław.

„Nights of Terror” Kolejnym klubem, gdzie udało się zdobyć przyczółek nazistom, był wrocławski Liverpool – tam menedżerował znany nacjopoganin Radosław Ł. ps. „Einar”. Kiedy antyfaszyści zablokowali jeden z koncertów, z pomocą pospieszył klub Tawerna należący do antysemity i zwolennika Grzegorza Brauna: dewelopera Bogdana Ludkowskiego. Tam także zaczęły występować neonazistowskie zespoły. Taka działalność to dla tego biznesmena nie pierwszyzna. Na należącym do niego terenie klubu piłkarskiego Ślęza Wrocław odbył się, reklamowany krzyżem celtyckim, międzynarodowy turniej piłkarski „Obudź się Europo”, a w Tawernie zatrudnienie znajdowali znani lokalni naziści.

Imprezy „agencji koncertowej” „Dzikiego” i „Słowika” odbywały się w kolejnych latach. W marcu 2015 r. zorganizowano pierwszą imprezę z cyklu „Night of Terror” – w Głuszycy, między Dzierżoniowem a Wałbrzychem, tuż obok hitlerowskiego kompleksu bunkrów „Riese”. Zagrało sześć zespołów z Polski, Niemiec, Łotwy i Estonii. W czerwcu w dyskotece Strefa -1 w Komprachcicach pod Opolem neonazistowskie zespoły grały podczas zlotu polskiej Krwi i Honoru. Kolejne imprezy odbyły się w rodzinnych okolicach „Dzikiego” i „Słowika” – w klubie Eclissi („Night Of Terror II”) i w sali weselnej Splendor „Memoriał 2016”. Apogeum ich działalności to 2017 r., kiedy odbyły się w Polsce aż cztery koncerty neonazistowskie, w tym ten dla nazistów feralny, z Grodziszcza, pokazany przez TVN.

Powiązania „Dzikiego” Machina sprawiedliwości ruszyła dopiero po reportażu „Superwizjera” i materiałach prasowych, m.in. „Gazety Wyborczej”. Można zapytać, dlaczego organizatorów nazistowskich koncertów przez lata zdawał się omijać wymiar sprawiedliwości? Wiele wskazuje, że mogli korzystać z parasola ochronnego, roztoczonego także przez osoby związane z obecnym obozem władzy.

Koncert z marca 2015 r. w Głuszycy odbył się w Drink Barze u Lecha, należącym do byłego męża działaczki Porozumienia Jarosława Gowina Beaty Żołnieruk, prowadzącego ich wspólne biznesy. Trudno uwierzyć, by Żołnieruk nie znała brata kolegi – radnego z tego samego klubu, zamieszkałego w sąsiadującej z Głuszycą Bielawie.

„Dziki” to bowiem brat wojewódzkiego radnego PiS i byłego kandydata na burmistrza Dzierżoniowa Jerzego G., zamieszanego w afery w PCK i Południowo-Zachodniej SKOK. Dwukrotny radny sejmiku województwa, raz rady powiatu. Zaczynał karierę polityczną w AWS, skąd przeszedł do zakładanego potem PiS. Był blisko z późniejszym ministrem skarbu państwa Dawidem Jackiewiczem i rzecznikiem partii Adamem Hoffmanem. Uznawano go za prawą rękę eurodeputowanej i byłej minister edukacji w rządach Szydło i Morawieckiego Anny Zalewskiej.

„Znam Jurka od 2002 r., kiedy zakładał struktury PiS w powiecie dzierżoniowskim. To dobry organizator, człowiek punktualny i słowny. Od zawsze wrażliwy na krzywdę ludzi, zwłaszcza dzieci. Oddam głos właśnie na niego”, reklamowała go Zalewska w ulotce wyborczej. W spocie opisywała go jako „osobę kompetentną, wiedzącą, jak zabiegać o ludzkie sprawy, (…) najlepszego kandydata”. Dziś tej znajomości się wypiera.

Wynika to z faktu, że za radnym Jerzym G. od lat ciągną się skandale. W części zapadły już wyroki. Sąd Okręgowy we Wrocławiu 4 czerwca 2020 r. skazał Jerzego G. za wyprowadzenie ok. 12 mln zł z Południowo-Zachodniej SKOK na rok pozbawienia wolności bez zawieszenia. Wyrok jest jednak nieprawomocny. Radny na sali sądowej płakał i mówił, że jest niewinny.

Jednocześnie, zdaniem prokuratury, jako dyrektor wrocławskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża do wiosny 2017 r. miał wyprowadzić przeszło milion złotych. Na ławie oskarżonych w tej sprawie zasiadł z innymi działaczami PiS: wrocławskim posłem Piotrem B., radnym sejmiku wojewódzkiego Rafałem H. i wrocławskim radnym Jerzym Sz. Jerzy G. miał być mózgiem całej operacji. Grozi im nawet do dziesięciu lat więzienia.

Szczególne podziękowania należą się od autora tekstu dla Jacka Harłukowicza z wrocławskiej „Gazety Wyborczej” za jego wieloletnią pracę w tropieniu dolnośląskich neonazostow, a także dla kolektywów Stowarzyszenia „Nigdy Więcej” i Stop Nacjonalizmowi. Bez ich pracy ta seria tekstów byłaby znacznie uboższa.

Skąd się wzięła Krew i Honor To nazistowska międzynarodówka o luźnej strukturze, analogicznej do ISIS i Al-Kaidy. Określa się jako „ogólnoświatowa panaryjska organizacja zajmująca się walką o przetrwanie i dobrobyt Białej Rasy”. Jej nazwa pochodzi od motta Hitlerjugend (niem. „Blut und Ehre”).

Jej zwolennicy głoszą „biały nacjonalizm”, „białą supremację” i „biały separatyzm”, czyli kolejno nazizm, rasizm i apartheid. Co dla wielu zaskakujące, to grupa o internacjonalistycznym charakterze. Liczy się bowiem nie narodowość, ale „rasa”. Jej zdaniem „biali” powinni zachować większość w Europie i USA, dominować politycznie, ekonomicznie oraz kulturowo, a imigracja „kolorowych” i niski wskaźnik urodzeń zagrażają „białej rasie”.

Uważają się za ruch oporu białych przeciwko opresyjnym siłom „syjonistycznych rządów okupacyjnych” (ZOG). Utrzymują bowiem, że rządy krajów zachodnich są pionkami w międzynarodowej konspiracji kierowanej przez Żydów. Ich zdaniem społeczeństwo jest na skraju upadku i nie da się go naprawić. Dlatego głoszą nacjonalistyczną rewolucję i pochwalają przemoc. Wzorem dla nich jest nazistowska III Rzesza, zwłaszcza Waffen SS. Różne narodowe oddziały Krwi i Honoru używają własnych symboli, wspólne elementy obejmują gotycką czcionkę, kolory flagi III Rzeszy (czarny, biały i czerwony) i nazistowską symbolikę.

Zaczęło się w Anglii

Organizacja powstaje w Anglii pod koniec lat 70. W odpowiedzi na antyrasistowską akcję Rock Against Racism nazistowscy skinheadzi tworzą Rock Against Communism. Z pomocą partii Front Narodowy zakładają też klub, wytwórnię muzyczną i magazyn pod marką „White Noise”. W stajni wytwórni są gwiazdy muzyki white power: Skrewdriver, No Remorse, Sudden Impact i Brutal Attack. Kiedy wychodzi na jaw, że Front Narodowy okrada zespoły, muzycy tworzą własną markę i magazyn „Krew i Honor”.

Filarami nowej grupy są Ian Stuart (Donaldson) z zespołu Screwdriver i szef ochrony zespołu Nicky Crane. W Blood & Honour najbardziej widoczna jest muzyka, ale zespoły służą promocji idei i finansowaniu bojówkarzy. To te segmenty są dla grupy najważniejsze. „Krwiodawcy” popierają przemoc polityczną, „zastraszanie, groźby i bicie przeciwników”, „akcje bezpośrednie”, promują neonazistowskich terrorystów, „samotnych wilków” i działanie niezależnych od siebie komórek rewolucyjnych. Ich podręczniki uczą unikać wykrycia przez policję, usuwania odcisków palców, śladów włosów i DNA z miejsca popełnienia przestępstwa.

Nie trzeba było długo czekać na przejście naziskinów do działania. Zbrojnym ramieniem Krwi i Honoru staje się grupa Combat 18. Cyfry nawiązują do pierwszej i ósmej litery alfabetu – A i H to inicjały Hitlera. Ich mottem zostaje cytat z rzymskiego dramatopisarza Akcjusza: oderint dum metuant („niech nienawidzą, byleby się bali”). W swoim piśmie „Redwatch” publikują adresy i telefony działaczy antyfaszystowskich, lewicowych, LGBT i migranckich.

Walki frakcyjne i fala przemocy

Kiedy rozchodzą się ich drogi z Frontem Narodowym i jego następczynią Brytyjską Partią Narodową, wśród neonazistów dochodzi do serii rozłamów i walk frakcyjnych. Rozpoczyna się fala przemocy. W 1997 r. lider Combat 18 Paul David Sargent „Charlie” razem z byłym gitarzystą Skrewdrivera Martinem Crossem mordują członka innej frakcji: Christophera Castle „Catford Chrisa”.

Organizacja się rozpada i powstaje kolejna grupa – Ruch Narodowo-Socjalistyczny (RNS). To jej członek David Copland podłoży w Londynie trzy bomby – w Brixton, Brick Lane i Soho. Każda bomba zawiera do 1500 gwoździ. Giną trzy osoby, w tym kobieta w ciąży, a rannych zostaje 140. Cele – czarni, geje i hindusi. Scotland Yard i MI5 odpowiadają serią aresztowań. Zatrzymani zostają bracia „Charliego” Steve i Bill Sargent, naziokultysta i lider RNS David Myatt i kilku należących do C18 żołnierzy.

Grupa działa dalej w konspiracji. W 2008 r. wyrok siedmiu lat za planowanie zamachu terrorystycznego i posiadanie materiałów wybuchowych słyszy Nathan Worrell. W 2019 r. trafi ponownie do więzienia za podobne przestępstwa. W 2008 r. wyrok 16 lat za przygotowywanie się do ataku terrorystycznego na Żydów i Pakistańczyków dostaje członek Combat 18 nazista pedofil Martyn Gilleard. Rok później wyrok usłyszy niedoszły terrorysta Neil Lewington. Zatrzymany zostaje na dworcu, kiedy niesie dwa wykonane przez siebie ładunki wybuchowe. Wyrok – minimum sześć lat.


Polska usłyszała o nich po reportażu TVN z „urodzin Hitlera”. Po wakacjach mają stanąć przed sądem z zarzutami propagowania faszyzmu i nawoływania do nienawiści. Ale ich historia zaczyna się dużo wcześniej. Dolnośląskim nazistom ABW na głowę ściągnął koncert z Grodziszcza z marca 2017 r. To wieś pod Świdnicą. Nagrania z tego występu pokazał słynny reportaż „Superwizjera” TVN o nazistach świętujących „urodziny Hitlera”. Według ustaleń śledczych na imprezach hajlowano, wznoszono okrzyki ku czci Hitlera i Rudolfa Hessa, wywieszano banery międzynarodowej neonazistowskiej organizacji przestępczej Krew i Honor, a uczestnicy byli wytatuowani w emblematy nazistowskie, w tym swastyki i symbole SS. Serial „Brunatny Dolny Śląsk”: Historia „Dzikiego” i „Słowika” (Odc. 1) O czym będzie ten serial (Odc. 2) Początki. Frasyniuk, Mandela i bramy Valhalli (Odc. 3) Skinheadzi wchodzą do partii (Odc. 4) Nazizm, satanizm i morderstwa (Odc. 5) Aryjska brać ponad granicami (Odc. 6) Faszystowskie Odrodzenie Polski (Odc. 7) Koncert odbył się w należącej do gminy świetlicy, co ciekawe, tylko półtora kilometra od pałacu w Krzyżowej. Tam w 1940 r., w majątku Helmutha Jamesa von Moltke, zawiązała się opozycyjna wobec Hitlera grupa. Jej liderzy, w tym sam hrabia, po aresztowaniu zostali w 1945 r. przez nazistów powieszeni. Dziś działa tam fundacja budująca porozumienie między narodami. Tymczasem tuż obok zagrały w 2017 r. Oidoxie (filar niemieckiego odgałęzienia Krwi i Honoru), saksoński Brainwash, szwajcarski Amok oraz nazistowska i banderowska Sokyra Peruna (ukr. Topór Peruna). Do tego polski Obłęd. Wielka akcja policji i służb Kolejna neonazistowska impreza miała odbyć się w kwietniu 2018 r. w Dzierżoniowie. Data nie była przypadkowa, 20 kwietnia wypadają urodziny Hitlera. Do koncertu ostatecznie nie doszło. Imprezę, w której brało udział ponad 200 nazistów z Polski i krajów sąsiednich, przerwała największa w ostatniej dekadzie interwencja służb. Wzięło w niej udział 300 policjantów i agentów, dwa helikoptery i oddział antyterrorystów z Wrocławia. Funkcjonariusze weszli jednocześnie do kilku mieszkań na terenie dolnośląskich miast: Dzierżoniowa, Bielawy, Świdnicy i Strzegomia. Aresztowano organizatorów koncertu, noszących pseudonimy „Słowik” i „Dziki”. Usłyszeli pięć zarzutów. „Wszystkie zarzuty dotyczą organizowania i uczestnictwa w koncertach zespołów neonazistowskich, w trakcie których podejrzani mieli publicznie propagować faszystowski ustrój państwa oraz nawoływać do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych i wyznaniowych” – tłumaczył Tomasz Orepuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. Niecały rok później agenci ABW wkroczyli i dokonali przeszukania domu „Kadiego”, kolegi „Słowika” i „Dzikiego”. Jemu i trzem innym członkom zespołu Obłęd, w tym „Czerwonemu” i „Jaworowi”, przedstawiono zarzuty nawoływania w tekstach do nienawiści motywowanej kolorem skóry i wyznaniem. Wszystkim oskarżonym grozi do dwóch lat więzienia. „Słowik” uważa się za patriotę. Twierdzi, że „nie miało miejsca propagowanie żadnego ustroju totalitarnego, impreza miała charakter zamknięty, prywatny i nikt postronny nie miał tam wstępu. (…) Muzycy poprzez swoje teksty przekazywali treści tożsamościowe i antyszowinistyczne, co potwierdza różnorodność uczestników. Byli tam goście ze wszystkich krajów europejskich, przebieg imprezy odbywał się we wzajemnym szacunku i integracji, zacierając w ten sposób uprzedzenia i waśnie historyczne”. Kim są „Dziki”i „Słowik”? Jakie mają korzenie? Jaką działalność prowadzili? Przyjrzyjmy się ich historii. Historia „Dzikiego i „Słowika” Kluczowe są tu małe miejscowości: Świdnica, Jawor, Dzierżoniów i Bielawa. Z pierwszej wywodzą się przede wszystkim naziblackmetalowcy, z kolejnych raczej naziskinheadzi. To tu narodzi się na nowo polskie odgałęzienie organizacji Krew i Honor (o jej pierwszym wcieleniu napiszemy w kolejnych odcinkach). Z Jawora pochodzi neonazistowski zespół Nowy Ład. Skład: Maciej J. „Jawor” (perkusja), Wojciech M. „Czerwony” (perkusja) i Robert O. „Kadi” (bas i wokal). Dwaj ostatni grali wcześniej w słynnym zespole Konkwista 88. Po jej rozpadzie stworzą z „Jaworem” Obłęd. Z kolei w Dzierżoniowie i Bielawie działają chuligani związani z lokalnymi klubami piłkarskimi oraz grupą Reichenbach Schutzstaffeln (lub Reichenbach Skinheads). Reichenbach to przedwojenna, niemiecka nazwa Dzierżoniowa. Szybko wybija się w tym towarzystwie Piotr G. „Dziki”. Zaczyna jako punk jeżdżący na festiwal w Jarocinie i szybko zostaje skinheadem. Od lat 90. organizuje w swoim mieście nazistowskie koncerty: Konkwisty 88 i zachodnich zespołów spod znaku „białej siły”, takich jak White Law, Celtic Warrior czy Kill Baby Kill. Prowadzi stoisko z butami, gdzie sprzedaje także kasety, gazety i gadżety z faszystowskimi emblematami. W 1996 r. po raz pierwszy staje przed sądem. Jemu i jego dwóch kolegom zarzuca się pobicia i zastraszenia. Lokalni naziści próbują terroryzować miasteczko. Wyzwiska, pobicia, ataki z nożami, kijami bejsbolowymi i łańcuchami – „Brunatna Księga” Stowarzyszenia Nigdy Więcej opisuje co najmniej kilkanaście takich zdarzeń w ledwie 30-tys. Dzierżoniowie. To miasto to po 1945 r. przez kilka lat największe w Polsce skupisko ludności żydowskiej. W listopadzie 1946 r. mieszkało tutaj 17,8 tys. Żydów, to prawie 100 proc. mieszkańców. Miasteczko nazywano złośliwie Żydkowem. Funkcjonowało tu 16 żydowskich spółdzielni, 28 warsztatów pracy i pięć osad rolniczych – kibuców. Jednak kolejne fale emigracji (1948, 1968, 1989) wymywają ludność. Żydów została garstka – i jedna synagoga. I to na jej murach pojawiają się w latach 90. napisy „Jude raus” i „Rudolf Hess żyje” oraz swastyki. W mieście można znaleźć kibicowskie wlepki Lechii Dzierżoniów gloryfikujące SS. W siedzibie oddziału Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce wybite zostają szyby. Rok później „ktoś” podpala synagogę. „Holokaust klatki i bareczków” Z czasem wiernym towarzyszem „Dzikiego” stanie się kilka lat młodszy Krzysztof S. „Słowik”. Pochodzi z pobliskiej Bielawy. Początkowo pracuje jako bramkarz i ochroniarz w dyskotekach. Do dziś dużo ćwiczy. Prowadzi sklep z odżywkami. Zdjęcia i filmy z siłowni umieszcza z podpisami „Holokaust klatki i bareczków”, „Biały człowieku, stań się znów wielki” czy „Poprawność polityczna – najczęściej obecnie stosowany synonim słowa tchórzostwo”. Z fascynacją nazizmem się nie kryje. Na plecach wytatuowany ma ogromny napis „Blood & Honour”. Łatwo znaleźć jego zdjęcia w koszulce z napisem „Heil Hitler”. Ich bliskim znajomym zostaje wrocławianin Marek B. Już w szkole średniej jest skinheadem. Wylatuje za fizyczny atak na niebiałą koleżankę. On z kolei ma na plecach napis „100% White”, a w innych miejscach flagę III Rzeszy, czarne słońce i nazistowską symbolikę. Jest synem właściciela klubu nocnego i sam taki przybytek prowadzi. Ma też sklep internetowy i jest dystrybutorem dwóch głównych niemieckich neonazistowskich marek odzieżowych. To fan militariów z dyplomami ukończenia kursów obsługi rewolweru i karabinu. To oni stworzą nieformalny Club 28 (druga i ósma litera alfabetu to B i H, jak Blood & Honor). Spotykana jest również nazwa „Honorowi Krwiodawcy”, umieszczana zawsze czarnymi literami na czerwono-białym logo Krwi i Honoru. Początkowo ważny dla grupy jest także Wojciech C. „Ciepły” z Lublina. W młodości metalowiec, później skinhead i pierwszy wokalista zespołu Surowa Generacja, a także ochroniarz Konkwisty 88. Później właściciel studia tatuażu. Blisko z grupą jest związany z neopogańskim Nacjonalistycznym Stowarzyszeniem Zadruga wrocławski zespół White Devils. Obie przyjaźnie zakończy pierwsze śledztwo ABW. Zespół, aresztowania, wyroki White Devils powstaje w 2004 r. Wokalistą jest Tomasz M. „Sponsor”. „Jesteśmy wdzięczni naturze, że obdarzyła nas przywilejem urodzenia się białym człowiekiem”, deklaruje w jednym z wywiadów. „Honor, męstwo, szlachetność, potęga, twórczość, mądrość – to cechy, które charakteryzowały Białego Człowieka od początku jego istnienia, a całą esencję tych cech zebrał w sobie narodowy socjalizm”, dodaje. A we wrocławskim zinie „Biały Grom” ubolewa nad zniszczeniem sojuszu niemiecko-polskiego przez międzynarodowe żydostwo, co spowodowało wybuch II wojny światowej. W latach 2008–09 zaczyna interesować się nimi ABW. Dochodzi do pierwszych przesłuchań i aresztowań. „Ciepły” i „Sponsor” idą, wedle kolegów, na współpracę. „Ch... ci w d..., bo sprzedałeś, / Zeznaniami obciążałeś, udawałeś nadczłowieka / Wyszła p…, bardzo miękka”, śpiewają o Tomaszu M. jego byli już przyjaciele z zespołu Obłęd. Prokuratura gromadzi obszerny materiał dowodowy: instrukcje konspiracyjnej działalności, rasistowskie odezwy, listy „lewaków i wrogów rasy”, z którymi należy się rozprawić. Sąd tak opisywał ich aktywność: „Na scenie umieszczone zostały dwie flagi z nazistowską swastyką. Zaś publiczność podczas całego koncertu wznosiła okrzyki i pozdrowienia nazistowskie Sieg heil! (...). Koncert w założeniu organizatorów był manifestacją nazistowską (faszystowską) oraz miejscem propagowania takich idei oraz nienawiści na tle różnic narodowych, rasowych lub wyznaniowych. Oskarżony Krzysztof S. m.in. tańczył, trzymając w rękach flagę ze swastyką”. W 2011 r. za zorganizowanie w dzierżoniowskich klubach Latino i Palladium trzech nazistowskich koncertów oskarżeni usłyszeli wyroki. „Słowika” skazano na rok prac społecznych po 30 godzin miesięcznie, „Dzikiego” uniewinniono. W 2013 r. wyrok stał się prawomocny. W międzyczasie powstają kolejne neonazistowskie zespoły współpracujące z Clubem 28 – pod malowniczymi nazwami, jak Legion Twierdzy Wrocław czy Omerta. Repertuar szeroki: od hardcore′u po stadionowe przyśpiewki.


ja ledwo co wbiłem na szmer ale powiem moje zdanie, niefederować z czerwonymi faszystami jak i z państwem od left unity i będzie spoko