Na nazistowskim podglebiu wyrosła uliczna opcja narodowo-radykalna. Na ulice Wrocławia wylegli katoliccy terceryści i agresywni antysemici. Zdawało się przez chwilę, że stolica Dolnego Śląska stanie się „miastem nacjonalizmu”. Oprócz Clubu 28 i zadrużan istnieje na Dolnym Śląsku jeszcze jedna grupa neofaszystów – tak samo antysemicka i rasistowska, ale zdecydowanie bardziej katolicka i nastawiona na duże, otwarte polityczne manifestacje. W pierwszej dekadzie naszego wieku to ona była zdecydowanie bardziej widoczna na ulicach i stadionie Śląska Wrocław.

Serial „Brunatny Dolny Śląsk”: Historia „Dzikiego” i „Słowika” (Odc. 1) O czym będzie ten serial (Odc. 2) Początki. Frasyniuk, Mandela i bramy Valhalli (Odc. 3) Skinheadzi wchodzą do partii (Odc. 4) Nazizm, satanizm i morderstwa (Odc. 5) Aryjska brać ponad granicami (Odc. 6) Faszystowskie Odrodzenie Polski (Odc. 7)

Egzotyczna mieszanka Pobicia, niszczenie mienia, ogromne marsze – Narodowe Odrodzenie Polski (NOP) przez kilka lat dominowało na lokalnej skrajnej prawicy, z Wrocławia czyniąc bazę wypadową „na Warszawę”. Kulminacją jego działania był 15-tys. Marsz Patriotów i atak na wykładzie Zygmunta Baumana.

Przez lata motorem dolnośląskiego NOP był ówczesny ogólnopolski rzecznik tego ugrupowania i członek jej prezydium Dawid G. rodem ze Świdnicy. Ten absolwent historii, a obecnie programista, w owym okresie był fotografem sportowym. Matką działacza jest Elżbieta G., była reprezentantka Polski w siatkówce i medalistka mistrzostw Europy i Polski, prezeska Miejskiego Klubu Siatkówki „Świdnica” oraz członkini Zarządu Dolnośląskiego Związku Piłki Siatkowej we Wrocławiu i wydziału młodzieżowego ogólnopolskiego związku. Po zakończeniu kariery związała się z PiS i pełniła funkcję radnej powiatu świdnickiego i sejmiku województwa dolnośląskiego. Z syna jest bardzo dumna. Jeszcze w 2005 r. startowała w wyborach samorządowych z list NOP.

Ideologia ugrupowania jest bardzo eklektyczna. Tzw. terceryzm albo trzecia pozycja to, najogólniej ujmując, jeden z prądów współczesnego neofaszyzmu, ruch jednocześnie antykapitalistyczny i antymarksistowski. Łączy katolicki dystrybucjonizm sformułowany przez brytyjskiego publicystę Gilberta Keitha Chestertona, korporacjonizm twórcy włoskiego faszyzmu Benito Mussoliniego, rumuński legionaryzm Codreanu Zelei oraz polski przedwojenny narodowy radykalizm ONR ABC. Do tego koktajlu dochodzi współczesny rewolucyjny nacjonalizm, etniczny separatyzm, ultrakatolicki lefebryzm czy nawet odrzucanie współczesnego papiestwa, Dżamahirija libijskiego przywódcy Muammara Kaddafiego. A wszystko w soczystym antysemickim sosie.

„Głównie chlanie” NOP powstał już w latach 80. i początkowo był typową grupką narodowo-radykalną, oscylującą na obrzeżach polskiego życia politycznego, przez chwilę związaną nawet ze Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym Wiesława Chrzanowskiego. Po nawiązaniu kontaktów z angielskimi i włoskimi neofaszystami przeszła ona pod wodzą Adama Gmurczyka radykalną metamorfozę. Grupa przejęła pismo „Szczerbiec”, które stało się główną trybuną neofaszyzmu w Polsce. NOP przyciągał co bardziej rasistowskich i antysemickich, ale jednocześnie ultrareligijnych skinheadów. Zniechęcał zaś wodzowskim prowadzeniem partii przez Gmurczyka.

Hitem wydawniczym NOP stał się „Mit Holocaustu” – książeczka z tekstami znanych negacjonistów Davida Irvinga i Roberta Faurissona, z której się dowiemy, że obozy Zagłady tak naprawdę były komfortowymi ośrodkami czasowego pobytu, komory gazowe wymyśliła komunistyczna propaganda, żadnego Shoah tak naprawdę nie było. Partia dzięki licznym kontaktom zagranicznym organizowała przez lata Obóz Letni Trzeciej Pozycji, gdzie po mszy uczestnicy trenowali sporty walki, strzelanie (broń krótka i długa) i ćwiczyli marszobieg na orientację, maskowanie, pierwszą pomoc, ewakuację rannego, czołganie w kanale burzowym.

– Wynajmowaliśmy ośrodek, kemping, na bramie wisiała flaga z falangą, na pierwszym obozie był jeszcze koncert. Wtedy było 70 osób, na drugim obozie już znacznie mniej. Trzy czwarte Polaków, trochę Rumunów, Czechów, innych narodowości – mówi o imprezie jej były uczestnik, dawny działacz NOP Paweł Bolek. – Głównie chlanie, wycieczki, strzelanie, był kupiony karabin do paintballu, ognisko na zamku – podsumowuje. Uczestnicy obozu podejrzewani byli w 1997 r. o zamordowanie przy szlaku wiodącym przez szczyt Narożnik w Górach Stołowych pary studentów. 25-letni Robert Odżga i 22-letnia Anna Kembrowska zginęli od strzałów w tył głowy. Ostatecznie nie udało się ustalić sprawców.

Sojusz z kibicami O lokalnym znaczeniu NOP zadecydowały przede wszystkim ich liczne sojusze, zawiązane przez Dawida G. Kluczowe dla chwilowego sukcesu NOP we Wrocławiu okazało się zdobycie poparcia Romana Zielińskiego, wówczas lidera chuliganów Śląska Wrocław. Jeszcze w 2002 r. był on zwolennikiem startu kibiców Śląska do Rady Miasta z listy byłego przewodniczącego Unii Wolności Władysława Frasyniuka. W 2006 r. przeżył jednak „narodowe przebudzenie”, które opisał w książce „Jak pokochałem Adolfa Hitlera”, gdzie określił się jako antysemita, antykomunista, rasista, nacjonalista, wróg gejów oraz miłośnik dyktatury. Fotograf sportowy-nacjonalista Dawid G. i lider chuliganów Roman Zieliński szybko znaleźli wspólny język.

Na miejskim stadionie wznoszono ksenofobiczne okrzyki, zaczęły pojawiać się transparenty z napisami „skinheads”, krzyżem celtyckim, przekreślone sierpy i młoty, dziesięciometrowy transparent z hasłem „White Power” i inne nazistowskie symbole, jak „wilczy hak”, narodowo-radykalna „falanga” czy nacjonalistyczny „szczerbiec”. Buczano także z trybun na zawodników o innym niż biały kolorze skóry, wyzywano ich od małp, obrzucano bananami. Spotkało to we Wrocławiu m.in. Brazylijczyka Andrade Félixa, Nigeryjczyków Dawida Abwo, Hugo Enyinnayę czy Emmanuela Ekwueme.

Podobną przemianę przeszli kibice z Dzierżoniowa, Bielawy, Lubina czy Legnicy. Na marszach NOP zaczęły pojawiać się liczne reprezentacje fanów Śląska i Sparty Wrocław, ale także Promienia Żary, Chrobrego Głogów i Miedzi Legnica. Reprezentanta Gabonu Erica Mouloungui zwyzywano na fanpejdżu Śląska, a na stronie jednego ze stowarzyszeń kibicowskich pojawiły się sugestie, że powinien przedstawić dowód na to, że nie jest zarażony wirusem HIV.

„Tak się zabawia szlachta z Wrocławia” Związany z chuliganami Śląska portal wroclawianie.info kolportował kilkadziesiąt wzorów naklejek, z których część zawierała rasistowskie i antysemickie napisy i rysunki: Hitlera z rzymskim salutem na tle flagi Śląska, hasła „Skinheads Hooligans 88” czy postacie trzech mężczyzn w glanach kopiących czarnego mężczyznę (i podpis: „Tak się zabawia szlachta z Wrocławia”). Demonstracje faszystów szybko urosły do kilkutysięcznych, a liderzy prawicowych ekstremistów wreszcie mogli przemawiać do tłumów.

Urząd miejski za prezydentury Rafała Dutkiewcza nie reagował. Dla magistratu problemem okazał się w tym kontekście stadion – wybudowany w 2012 r. na Euro za blisko 1 mld zł, a przynosił straty. Nietrafioną inwestycją było także przejęcie przez samorząd Śląska Wrocław, którego utrzymanie kosztuje rocznie kilkadziesiąt milionów złotych. Przy problemach z frekwencją na trybunach magistrat nie chciał sobie pozwolić na otwartą wojnę z kibicami. Efektem była coraz większa bezczelność i rosnąca liczba demonstracji.

Ultrakatolicy z neopoganami Kolejny neofaszystowski sojusz należał już do bardzo egzotycznych. 21 marca 2007 r. przez wrocławski rynek przeszła demonstracja Narodowego Odrodzenia Polski i Nacjonalistycznego Stowarzyszenia Zadruga. Ramię w ramię, ochraniani przez policję, maszerowali ultrakatoliccy terceryści i neopoganie. Krzyczeli „Polska cała tylko biała”, „Polska dla Polaków”, „Każdy inny, wszyscy biali”, „Europa dla białych, Afryka dla HIV”, „Biała siła” i „Nasza święta rzecz, czarni z Polski precz”.

To było jedno z pierwszych publicznych działań Zadrugi. To młodsza i bardziej „ludowa” odnoga środowiska tzw. Rodzimej Wiary. Kiedy warszawski Niklot, mając intelektualne ambicje, rozważa aryjskie korzenie Słowian i hymny Rygwedy, Zadruga spotyka się raczej w lesie, żeby palić swastyki i runy i piec kiełbaski przy ognisku. Jej lider Dariusz P. „Wojsław” znany jest z zamiłowania do odważnej stylistyki (sumiaste wąsy, stroje wzorowane na przedwojennych) i pisania tekstów dla nacjonalistycznego zespołu Horytnica. Samo stowarzyszenie słynie z publikowania ledwie tylko przerobionych nazistowskich plakatów, gdzie zamiast swastyk umieszcza ich słowiańskie wersje – tzw. świaszczyce albo toporły Szukalskiego.

Zmiana warty To część szerszej zmiany pokoleniowej w środowisku nacjopogan. Na jednego z liderów wyrasta w nim we Wrocławiu Rafał M. „Merol”, lider Wspólnoty Rodzimowierców „Watra”, były skinhead i muzyk, autor kilku książek o tematyce słowiańskiej. Jest neopogańskim kapłanem i zbiera fundusze na świątynię, która ma powstać we Wrocławiu. Od lat próbuje też budować karierę polityczną.

W przeciwieństwie do większości nacjopogan, będących raczej narodowymi socjalistami, ma poglądy wolnorynkowe. Działał w UPR Janusza Korwin-Mikkego, a wraz z Jarosławem Robertem Iwaszkiewiczem, późniejszym europosłem, był we władzach wrocławskiego oddziału Kongresu Nowej Prawicy. Po rozłamie w KNP przeszedł do Ruchu Narodowego i kandydował w wyborach samorządowych z ramienia tego ugrupowania. Do parlamentu startował z list Kukiz ’15.

Łącznikami „Watry” z nazistowską grupą Krew i Honor są Sylwia L. oraz „Szyja” i „Chińczyk” z zespołu lidera LTW, M.A.T. Project. Sylwia L. już w latach 90. związana była z Aryjskim Frontem Przetrwania. Dziś wydaje zin „Biały Grom. Pismo organizacji świadomości aryjskiej”. Wśród celów i dążeń grupy jest m.in. „wprowadzenie cenzury jako środka walki z demoralizacją narodu”. Recenzowane są tu także wszelkiego rodzaju neonazistowskie wydawnictwa muzyczne.

  • JederOP
    link
    fedilink
    arrow-up
    1
    ·
    2 years ago

    Przyjaciele z ONR Początkowo dobre kontakty łączyły wrocławski NOP z ONR. Tu łącznikiem był niedawno zwolniony z IPN Tomasz Greniuch. Ówczesny lider narodowych radykałów karierę polityczną zaczynał właśnie w tej tercerystycznej partii. Uczestniczył nawet w II Rewolucyjnym Obozie Narodowego Odrodzenia Polski w Dusznikach Zdroju w wakacje 2000 r., a 11 listopada 2000 brał udział w zorganizowanych przez NOP obchodach Święta Niepodległości. Jeszcze w 2004 r. startował w wyborach z listy NOP do Parlamentu Europejskiego.

    Dodatkowo łączyły radykałów wspólne wyjazdy NOP, Zadrugi i ONR na górę świętej Anny. Tam pod Pomnikiem Czynu Powstańczego demonstrowali ze świaszczycami, krzyżami celtyckimi i toporłami oraz wznosili okrzyki: „Żydzi, won z polskich stron!”, „Tu jest Polska, nie Izrael”, „Ani Unia, ani NATO, Polska tylko dla Polaków”. Działacze ONR, w tym Krzysztof F., Karol L. oraz Piotr B., wykonywali tzw. salut rzymski, popularnie nazywany hajlowaniem. Ci ostatni zostali za to skazani na pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, dozór kuratora sądowego i 1 tys. zł grzywny.

    W kwietniu 2008 r. NOP i ONR postanowiły zorganizować w najstarszej części miasta – na Ostrowie Tumskim – wiec, by „uczcić polskich patriotów pomordowanych w Katyniu”. I znów pojawiły się transparenty wychwalające „Wielką Polskę” i hasła atakujące lewicę: „A na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści”. Doszło do starć z grupkami anarchistów i dopiero wtedy przedstawiciel magistratu rozwiązał manifestację. Policja zatrzymała ponad 200 osób, w tym przyszłego posła Konfederacji Grzegorza Brauna.

    „Marsz Patriotów” Przez kilka następnych lat raz NOP, raz ONR organizował regularnie w mieście demonstracje. A to wynajęli miejski tramwaj i jeździli nim po Wrocławiu w wagonach ozdobionych wielkim krzyżem celtyckim, hasłem „Biała siła” oraz reklamą ksenofobicznego portalu fuckpc.com, od czasu do czasu wznosząc okrzyki: „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. A to udali się nad Odrę, gdzie spalili kukłę przedstawiającą prof. Jana Tomasza Grossa i wrzucili ją do rzeki. Manifestowali też ku czci endeckich Narodowych Sił Zbrojnych, upamiętniając rocznicę powstania przedwojennego ONR, atak III Rzeszy na Rzeczpospolitą, wprowadzenie stanu wojennego czy zajęcie wschodniej Polski przez ZSRR. Żądali „ostatecznego rozwiązania problemu cygańskich koczowisk” i nazywali Wrocław „miastem nacjonalizmu”.

    Kulminacją tych demonstracji był coroczny Marsz Patriotów, przez pierwszych kilka lat realna konkurencja dla dopiero rozkręcającego się warszawskiego Marszu Niepodległości. Grupował do 15 tys. ludzi. 11 listopada przyciągał bardziej narodowo-socjalnie nastawionych demonstrantów, a oprócz flag NOP dało się zauważyć transparenty Falangi, sieci Krwi i Honoru, Zadrugi oraz liczne flagi i banery kibicowskie. Początkowo antyfaszystowscy kontrmanifestanci z poparciem magistratu i lokalnej „Gazety Wyborczej” przeważali liczebnie. Jednak już w 2011 r. wrocławski rynek tonął w blasku pochodni niesionych przez nacjonalistów. Antyfaszyści zostali obrzuceni racami i płonącymi pochodniami. Rok później kontrmanifestowały już tylko dwie osoby.

    Po marszu we Wrocławiu odbył się także zjazd z okazji 30. rocznicy istnienia NOP. Zaproszeni byli „Wielki Mag” Ku Klux Klanu David Duke, prorosyjski eksterrorysta Roberto Fiore z włoskiej Forza Nuova, delegacje ukraińskiej banderowskiej Swobody oraz niemieckiej neofaszystowskiej NPD. Rok później po marszu doszło już do regularnej bitwy. Uczestnicy zaatakowali skłot Wagenburg. Daniel S, jeden z jego mieszkańców, został skopany. Bito go kastetami, skakano po nim, połamano mu obojczyk, obie nogi i szczękę. Napastników było około setki. Zniszczyli samochody, wybili okna w wagonach mieszkalnych. Adam Gmurczyk, lider NOP, opublikował podziękowanie dla sprawców napadu. Umieścił na Facebooku grafikę z hasłem „To jest wojna. Nasz kraj, nasze zasady” oraz komentarz: „Jako człowiek – dziękuję im za to. Nie ustawajcie!”.

    Walki przywódców Początkiem końca ulicznej dominacji NOP we Wrocławiu były zajścia na Uniwersytecie Wrocławskim w czerwcu 2013 r. Kilkudziesięciu bojówkarzy pod wodzą Romana Zielińskiego i Dawida G. wdarło się wówczas na wykład prof. Baumana. Przez pół godziny okupowali salę, krzycząc do wiekowego socjologa: „Wypierdalaj”, „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę” i „Kogo zapraszasz, Dutkiewicz, kogo zapraszasz”. Wywoływany prezydent odpowiedział, że „nie będzie tolerował nacjonalistycznej hołoty”, domagał się zaostrzenia prawa, aktywniejszych działań rządu i surowych wyroków dla sprawców.

    W latach 2014, 2015 i 2016 NOP utrzymywał jeszcze na wrocławskim marszu 10-tys. frekwencję. To jednak szczyt ich możliwości. Z działań politycznych wycofał się skazany za zajścia na uniwersytecie Dawid G., a wrocławscy kibice zaczęli odcinać się do Zielińskiego. Bez niego i stadionowych chuliganów NOP był w stanie zmobilizować 11 listopada 2017 r. ledwie 60 demonstrantów.

    Po upadku NOP rozpoczęła się we Wrocławiu wojna nacjonalistycznych przywódców. Stanęli do niej Zieliński, Justyna Helcyk, Jarosław Bogusławski, Jacek Międlar i Piotr Rybak. Rybak to lokalny przedsiębiorca znany z tego, że w 2015 r. na wrocławskim rynku spalił kukłę symbolizującą Żyda, a w 2019 podczas obchodów rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz zorganizował antysemicką demonstrację, podczas której głosił, że prawda o Holokauście została zafałszowana przez Żydów.

    Helcyk to była już liderka dolnośląskiej brygady ONR. „Oni uważają, że białe kobiety niemuzułmańskie trzeba gwałcić!” – krzyczała do tłumu podczas antyislamskiej manifestacji zorganizowanej przez ONR we Wrocławiu jesienią 2015 r. „Biała Europa zmierza ku upadkowi. Rządzą nami żydowscy imperialiści, a przybysze wyrżną nas wszystkich w pień! Przyjadą po dzieci, staruszki i wszyscy będziemy bez głów! Nie pozwolimy, by islamskie ścierwo zniszczyło naród polski!”.

    Bogusławski to kolejny lokalny przedsiębiorca. Kandydował dwukrotnie na prezydenta Wrocławia i do rady miejskiej, w tym w 2014 r. z poparciem Solidarności Walczącej i zmarłego niedawno marszałka-seniora i ojca premiera Kornela Morawieckiego. Międlar zaś to były członek ONR i ksiądz. Jeszcze jako duchowny zasłynął z antysemickich i antyislamskich przemówień na Marszu Niepodległości w 2015 r. i Marszu Patriotów w 2016. Wygłaszał również podobnej treści kazania, podczas których z ambony padały nacjonalistyczne, a nawet antysemickie hasła. Nazywano go duchowym opiekunem nacjonalistów.

    Nowe pokolenie nacjonalistów Po kilku latach przepychanek i zmian sojuszy skłócone i pełne wzajemnych urazów środowisko praktycznie się rozpadło. Helcyk z ONR odeszła z powodów osobistych, wyszła za mąż i zmieniła nazwisko. Pisowska prokuratura odwołała wobec niej zarzuty o nawoływanie do nienawiści. Bogusławski po mizernych wynikach w wyborach lokalnych zajął się działalnością gospodarczą, zaangażował w akcje antyaborcyjne i antyszczepionkowe. Dwa wyroki skazujące za przestępstwa z nienawiści wyciszyły nieco działalność Rybaka.

    Międlar skłócony z dawnymi kolegami sam poprowadził we Wrocławiu kilkutysięczną demonstrację – Marsz Polski Niepodległej. 11 listopada 2019 r. miejscy urzędnicy zdecydowali się rozwiązać organizowany przez niego we Wrocławiu pochód po 20 minutach. Został też zatrzymany przez funkcjonariuszy ABW i doprowadzony do prokuratury, gdzie postawiono mu zarzuty nawoływania do nienawiści. Zieliński został pobity przez rywali spośród stadionowych chuliganów. Miał połamane obie nogi i długo leżał w szpitalu. W 2020 r. w wieku 59 lat zmarł. Dawid G. przestał być fotografem, jest programistą w jednej z zachodnich firm.

    Dzieje dolnośląskiego neofaszyzmu tu się jednak nie kończą. Wyrasta jego nowe pokolenie: autonomiczni nacjonaliści, szturmowcy, czyli publicyści pisma „Szturm”, Marta N. i jej Ecolektyw.

    Ciągle istnieje też w mieście środowisko reakcyjnej skrajnej prawicy. W Sejmie zasiadają wrocławscy posłowie Konfederacji Grzegorz Braun i Krzysztof Tuduj. Lokalnie działają Robert Iwaszkiewicz, Halszka Bielecka, Bogdan Ludkowski, Zbigniew Jarząbek i Robert Maurer, trwa środowisko pism „Opcja na Prawo”(Józef Białek), „Stańczyk” (Tomasz Gabiś) czy Organizacja Monarchistów Polskich Adriana Nikla, aktywni są także naukowcy związani ze skrajną prawicą: Tadeusz Marczak, Damian Leszczyński, Roman Konik, Bogusław Paź czy Bartosz Jastrzębski.

    Trzeba pamiętać, co pisał Albert Camus: „Bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika, (…) nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście”.

    Przemysław Witkowski Historyk idei, badacz ekstremizmów politycznych. Dziennikarz, publicysta i poeta, doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce, nauczyciel akademicki.