słyszę
jaki to koszmar
zadać sobie najtrudniejsze
i najbardziej niewygodne
pytania
te stale szczerzące kły
zza przerażającej otchłani
wcale
nie nakłaniam
ile?
za co?
dlaczego?
wykręcający niesmak
po czasie; nie w porę
bez nuty pragnienia
i tętniących pasją dźwięków
kosztem przerastającym
ekonomię wnętrza
— chyba tak
się nie zwycięża
worek sęków
zjełczał
wielmożna królowo
szlachetny królu
kolejne ziarno wstydu
urodzaj pola bólu
mała przedśmierć
dzień kataklizmów
dobitnie wystarczy już
tych aforyzmów
nitek z dzieciństwa
powyciąganych swetrów
w splątany kłębek jutr
nieznanych kilometrów
s.
You must log in or # to comment.