Lubicie stylistykę amerykańskich lat 80? Przyznam szczerze, że ja łapię się na niej zawsze jak frajer. Mimo, że nas to ominęło (chociaż pewne elementy były obecne w naszej kulturze w latach 90, jak chociażby automaty do gry), to wystarczy, że cokolwiek gra na standardowych dla tych czasów nutach to wpadam w to w pełni. Taki właśnie jest Narita Boy. Twórcy obiecują psychodeliczny sen, pełen syntezatorów i legend i czuć to w każdej chwili. Kiedy w to gram, czuje się te 2x lat młodszy i wspominam jak pierwszy raz oglądałem “Niekończącą się opowieść”. Założenie jest proste - wielki zły, chłopiec który wszedł do baśniowego świata żeby zostać legendą i wszystko podane w pięknej (jak ktoś lubi pixelart) szacie graficznej i oprawie muzycznej. Jestem wciągnięty, dzisiaj też biorę Techno-Miecz w łapę <3