Tekst który lekko i przystępnie wyjaśnia niełodzianom sens całej budowy tunelu średnicowego pod miastem, więc jeśli nie wiecie o tym nic, a chcecie się dowiedzieć, to tu jest wyjaśnione niemal wszystko.
Jeśli ktoś z innych części Polski jest ciekaw tego, czemu właściwie w Łodzi są dwa dalekobieżne dworce bez połączenia ze sobą, to spieszę z wyjaśnieniem: otóż w zaborze rosyjskim kolej nie była postrzegana jako środek transportu cywilów, a bardziej jak środek transportu towarów i żołnierzy. Stąd stacje kolejowe budowane na obrzeżach miast, zamiast w centrach, i sroga fiksacja na tzw bezpieczeństwie militarnym.
Łódź miała to “szczęście” że była anarchokapitalistycznym rajem fabrykantów, gdzie wiele inwestycji powstawało za ich pieniądze, więc władze często po prostu na nie pozwalały. Dzięki temu, z inicjatywy właściciela wielkich zakładów bawełnianych Karola Scheiblera (drugiego najbogatszego człowieka w Kongresówce), powstała tzw kolej scheiblerowska, czyli połączenie Łodzi z Koluszkami. Dzięki temu Scheibler uzyskiwał możliwość dowozu towarów koleją do tzw linii warszawsko-wiedeńskiej, bo drogi były wtedy… no, powiedzmy że były w ogóle. Zarówno dworzec Łódź Fabryczna jak i cała linia powstały niemal całkowicie z pieniędzy zarobionych ciężko przez jego pracowników, więc władze carskie nie oponowały samej idei dworca znajdującego się w środku miasta.
Ale nie znaczy to że pozwoliłyby na jakiekolwiek przedłużenie linii kolejowej na zachód. Wtedy akurat nie było jeszcze zresztą takiej potrzeby, bo łączność z “wiedenką” wystarczyła Łodzi, która swoje towary wysyłała głównie w głąb Rosji. To były zresztą lata '80 XIX wieku i dzisiejsze centrum Polski nie było zbyt zurbanizowane.
Dopiero kiedy na początku XX wieku powstawała tzw kolej kaliska, mająca łączyć miasta wschodniej Wielkopolski z Łęczycą, Kutnem, Toruniem i tak dalej, pojawiła się teoretyczna okazja by skomunikować tę linię z istniejącymi. Ale na to nie pozwoliły już kategorycznie władze. Linia która ciągnęła się na zachód do zaboru pruskiego była w oczach carskich planistów zagrożeniem, bo przecież gdyby Niemcy postanowili zaatakować bogu ducha winną Rosję, to mogliby niemal bezwysiłkowo przerzucić swoje kontyngenty od Rzepina aż do samej Warszawy albo i dalej, wykorzystując przebicie przez Łódź. Ta logika spowodowała, że o żadnym przebiciu nie mogło być mowy i linię poprowadzono jakby łukiem, omijając Łódź od zachodu zresztą na całkiem sporą odległość. Dla pasażerów powstał dworzec Łódź Kaliska, a kiedy już miasto niemalże zrujnowała I wojna światowa, nikomu nie chciało się myśleć nad bardzo trudną inwestycją przebicia kolei przez gęste już od zabudowy centrum miasta.
Tzw kolej obwodowa pojawiła się dopiero w międzywojniu. Oto dlaczego Łódź przez wieki miała dworzec czołowy, na którym pociągi kończą bieg.